Artykuły

Krótka ławka po Hübnerze

20 lat po śmierci Zygmunta Hübnera w polskim teatrze nie ma godnych jego pamięci dyrektorów. O kim za 30, 50 lat środowisko teatralne będzie wypowiadać się z równą jednomyślnością i szacunkiem? O Piotrze Kruszczyńskim, Pawle Łysaku, Macieju Nowaku, Bartoszu Szydłowskim? Każdy z nich ma na koncie walki z opinią publiczną i urzędnikami, wobec wyborów artystycznych każdego od lat narastają kontrowersje. Konkursy nie wyłaniają talentów, urzędnikom brakuje pomysłów. Jak to zmienić? - pyta Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Mistrz, ikona, wzór dyrektora teatru, strażnik sumienia. O Zygmuncie Hübnerze nie mówi się dziś inaczej. Jako kierownik artystyczny Teatru Wybrzeże w Gdańsku (1958-60) odkrył dla sceny debiutującego Wajdę, współpracował ze Swinarskim i Szajną. Na okres jego dyrekcji (1963-70) przypadają najlepsze lata Starego Teatru w Krakowie. Stworzył zespół i inteligencki mit warszawskiego Teatru Powszechnego, kierując nim od 1974 roku aż do śmierci. - Potrafił ściągać aktorów, wyszukiwać indywidualności reżyserskie. Nie podporządkowywał sceny sobie. Jego kolejne dyrekcje były wydarzeniami nie tylko w życiu teatru, ale i miasta - opowiadał podczas poniedziałkowych obchodów 20. rocznicy śmierci patrona Powszechnego krytyk Jacek Sieradzki. - Pytany, co go interesuje w teatrze, mówił powściągliwie: "Człowiek w działaniu społecznym". Podnosił te same problemy etyczne, które pojawiały się w literaturze i publicystyce drugoobiegowej, emigracyjnej. Ten rodzaj porozumienia z publicznością skończył się po '89 roku. Trudno powiedzieć, co dziś znaczyłoby: robić teatr Hübnerowski. To była metafizyka czasów.

Kto następny?

O kim za 30, 50 lat środowisko teatralne będzie wypowiadać się z równą jednomyślnością i szacunkiem? O Piotrze Kruszczyńskim (były dyrektor Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu), który dał szansę Janowi Klacie, Mai Kleczewskiej, Arturowi Tyszkiewiczowi? O Pawle Łysaku (Teatr Polski w Bydgoszczy), u którego pierwsze znaczące spektakle zrealizował Wiktor Rubin? O Macieju Nowaku (były dyrektor Teatru Wybrzeże w Gdańsku), sojuszniku sukcesów Pawła Demirskiego, Michała Zadary, Wojciecha Klemma, Moniki Strzępki, Moniki Pęcikiewicz? O Bartoszu Szydłowskim (krakowska Łaźnia Nowa), gospodarzu pierwszego polskiego showcase?

Każdy z nich ma na koncie walki z opinią publiczną i urzędnikami, wobec wyborów artystycznych każdego od lat narastają kontrowersje. Czy można sobie wyobrazić takie mechanizmy prawne, które nie tylko ułatwiałyby wyłanianie odpowiednich ludzi na odpowiednie stanowiska, ale też stwarzały im komfortowe warunki pracy?

Jedyną po '89 roku próbą stworzenia teatrom spójnych, systemowych ram funkcjonowania była reforma Izabelli Cywińskiej, minister kultury w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Na początku lat 90. teatry zostały oddane samorządom lokalnym. Nie powiodły się jednak plany uzależnienia dotacji od poziomu artystycznego placówki i likwidacji tych najmniej znaczących. W rezultacie zarówno los scen wybitnych, jak i miernych zależy wyłącznie od wydajności finansowej i dobrej woli samorządów.

Żeby temu zaradzić, minister Waldemar Dąbrowski przygotował listę "narodowych" instytucji kultury, które otrzymywałyby wsparcie z budżetu państwa. Kiedy w 2003 r. na następcę dyrektora Teatru Nowego w Łodzi Kazimierza Dejmka prezydent miasta Andrzej Kropiwnicki (wbrew woli zespołu, ministerstwa kultury i ZASP-u) powołał Grzegorza Królikiewicza, co zakończyło się okupacją teatru przez aktorów, zwolnieniami i kryzysem artystycznym - Dąbrowski próbował wprowadzić do ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej poprawki, które zapobiegłby podobnym konfliktom. Nie udało się - konkursy na stanowiska kierownicze są w ustawie zalecane, ale ostateczną decyzję podejmują urzędnicy samorządowi.

W 2007 r. środowisko zelektryzował "skandal" w Teatrze Powszechnym (młodego dyrektora Remigiusza Brzyka i kierownika literackiego Roberta Bolestę odwołano po oskarżeniach o szarganie dobrego imienia patrona - Hübnera właśnie). Odbyło się kilka debat, wystosowano kilka listów "w sprawie", przez kilka tygodni panowała atmosfera wzajemnej wrogości między dyrektorami, aktorami, związkami zawodowymi, krytykami, urzędnikami. Nie nastąpiły jednak żadne istotne zmiany systemowe.

Szczęśliwcy, pechowcy i dynastie

Konkursy nie wyłaniają wielkich osobowości, bo od lat dotyczą tej samej grupy "wiecznych kandydatów". Na domiar złego każdy konkurs jest okazją dla związków zawodowych, by bronić swoich interesów (kandydatury muszą być konsultowane z przedstawicielami związków, ministerstwa i ZASP-u). Rozdrobnione związki zrzeszające coraz mniej aktorów, a coraz więcej pracowników technicznych i administracyjnych podczas konkursów często forsują kandydatów o mizernych kwalifikacjach, za to o dużej wrażliwości socjalnej.

Wiele zależy więc od tego, czy dane miasto ma szczęście do rozsądnych urzędników. Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek zarządził, by wszystkie instytucje w mieście miały dyrektorów kadencyjnych. Dzięki temu lobbing wszelkich grup nacisku może rozbić się o rafę programowego działania. - Procedury mają większą szansę przetrwać niż duch jakiegoś prezydenta - mówi Paweł Płoski z miesięcznika "Teatr".

Wrocław przez lata był przykładem modelowym udanej polityki kulturalnej. Kolejni prezydenci zabiegali o pozyskanie dla instytucji kultury najlepszych ludzi (Bogdan Zdrojewski np. zdobył Krystynę Meisner dla Teatru Współczesnego). Problemy pojawiały się jednak na poziomie województwa, któremu podlega np. wrocławski Teatr Polski. Kolejny rok toczy się tam walka między urzędem marszałkowskim a dyrektorem Krzysztofem Mieszkowskim, którego już pół roku po powołaniu próbowano po raz pierwszy odwołać (z początku atakowano Mieszkowskiego z powodu długów i braku natychmiastowych osiągnięć artystycznych, teraz - mimo ewidentnych sukcesów). Urząd marszałkowski nie ma zresztą pojęcia, kim go zastąpić. Pojawiały się nazwiska Lecha Raczaka, Wojciecha Pszoniaka, Zbigniewa Zapasiewicza, Jacka Głomba, Bartosza Szydłowskiego, ostatnio zaś - Bogdana Kocy. Część z tych kandydatów okazywała się jednak nieprzygotowana, część - niezainteresowana.

Ławka z dyrektorami jest krótka. Pokolenie 30-40-latków nie ma zamiaru poświęcać własnej drogi rozwoju w imię "administrowania" jakąś sceną. Nie powtórzy się więc pewnie fenomen pokolenia "młodszych zdolniejszych" (Jarzyna, Augustynowicz, Cieplak, Brzoza, Sroka), którzy po przełomie '89 w młodym wieku obejmowali ważne sceny. Tylko w niektórych przypadkach sprawdza się system "dynastyczny" - ustępujący dyrektor wychowa sobie następcę, jak to się stało w przypadku Sebastiana Majewskiego (Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu) i jego poprzednika Piotra Kruszczyńskiego.

Co w zamian?

Środowisko teatralne do wszelkich zmian podchodzi z rezerwą - zwłaszcza w stolicy, gdzie nie przeminęła jeszcze trauma po czystkach politycznych z czasów stanu wojennego (odwołanie Gustawa Holoubka z Dramatycznego, a Adama Hanuszkiewicza z Narodowego spowodowało ciągnący się wiele lat kryzys tych scen). Pojawiają się jednak różne nowe koncepcje.

W Warszawie głośny stał się ostatnio pomysł, by Teatr Ochoty w ogóle pozbawić jednoosobowej dyrekcji i oddać scenę w ręce organizacji pozarządowej. Zbigniew Brzoza (dyrektor ciężko doświadczonego Teatru Nowego w Łodzi) od lat głosi potrzebę wprowadzenia kilkuletnich kontraktów dyrektorskich, które umożliwiłyby dyrektorom planowanie (artystyczne i finansowe), a władzom rozliczanie z osiągnięć. Ten system od lat sprawdza się na zachodzie. Kto jednak powinien powoływać i rozliczać dyrektora? Samorząd? Czy ministerstwo także powinno przejąć część odpowiedzialności?

Hübner radził sobie pomimo panującej w kraju sytuacji politycznej i gospodarczej. "Pomimo" radzą sobie także Łysak (na początku dyrekcji odsądzany od czci i wiary), Szydłowski (któremu radni PO postanowili zamknąć teatr zaraz po spektakularnym sukcesie stworzonego przez niego festiwalu Boska Komedia) i Mieszkowski. Dyrektorowanie "pomimo" nie ma jednak przyszłości. Potrzeba zmian, rozmowy, konsultacji środowiskowych. Oby to właśnie - nie albumy ani akademie - przyniosły Hübnerowskie obchody rocznicowe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji