Artykuły

Lider Comy w Teatrze Nowym

- Rockowa publiczność nie chce mnie do końca zaakceptować, uważając, że jestem aktorem i to, co robię na scenie, nie jest do końca szczere i uczciwe. Natomiast środowisko teatralne uważa mnie za wokalistę, który nie wiadomo czego szuka na deskach dramatycznych - PIOTR ROGUCKI zagra w "Królu-Duchu" przygotowywanym w łódzkim Teatrze Nowym.

Piotra Roguckiego, dyplomowanego aktora, bardziej znanego ze śpiewania w rockowym zespole, będzie można zobaczyć w "Królu-Duchu" - poemacie Juliusza Słowackiego. Dzisiaj pierwsza próba; premiera - kwietniu

Rogucki czterokrotnie zdawał do łódzkiej szkoły filmowej, ostatecznie udało mu się dostać na aktorstwo w krakowskiej PWST. Dyplom uzyskał w 2006 r., ale jeszcze na studiach dostał się do studium aktorskiego Grzegorza Jarzyny, dyrektora artystycznego warszawskiego Teatru Rozmait. Zagrał w dwóch spektaklach: "Zaryzykuj wszystko" George'a F. Walkera i "2007:Macbeth" Williama Shakespeare'a. Po zdobyciu grand prix na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu w 2004 r. nawiązał współpracę z tamtejszym Teatrem Piosenki, gdzie wystąpił w śpiewanych sztukach "Wyspa Brel" wg Jacąuesa Brela i "Zło - The Tiger Iillies Project" wg Martina Jacąuesa. "Króla-Ducha" w Nowym reżyseruje Łukasz Kos. Poemat historiozoficzny napisany przez Juliusza Słowackiego w latach 1845-49 należy do najważniejszych dziel poety. Powstawał do końca jego życia i pozostał nieukończony. Tytułowy Duch wciela się we władców od Mieszka do Bolesława Śmiałego. Następujące po sobie naprzemiennie okresy dobrobytu oraz wojny i śmierci stanowią dowód jego działalności.

Rozmowa z Piotrem Roguckim

Krzysztof Kowalewicz: Masz na koncie kilka ról w różnych teatrach. Uważasz swój dorobek aktorski za skromny?

Piotr Rogucki: Raczej tak. Myślę jednak, że są to o tyle ważne rzeczy, że wielu rówieśników może mi ich pozazdrościć. Propozycji było więcej, tylko jeżeli podejmuję się jakiegoś zadania, chcę, żeby moja wypowiedź była pełna i żebym nie miał sobie nic do zarzucenia. Jeśli się czemuś poświęcam, to bez reszty. Nie jestem w stanie pracować nad nową płytą i równocześnie przygotowywać się do roli w teatrze. Ostatni rok zajęła nam praca nad dwupłytową "Hipertrofią". Właśnie skończyliśmy dużą trasę koncertową. Spokojnie mogę stwierdzić, że odnieśliśmy sukces. Dlatego teraz koncentruję się na teatrze, mogę odpocząć od Comy, a jednocześnie natchnąć się nowymi pomysłami. Zamierzam dalej nieprzerwanie przeplatać te dwie pa-sje. Przecież obie estetyki na siebie wpływaj ą. Propozycja z Teatru Nowego nadeszła w bardzo dobrym momencie.

Od kilku lat grywasz w teatrach, ale jeszcze nie współpracowałeś z żadną łódzką sceną.

- Aktor to zawód, w którym czeka się na propozycje. Jakoś teatry z mojego miasta dotychczas nie proponowany mi współpracy. Z " Jaraczem" nie było mi po drodze. To bardzo dobra scena, ale ma stały zespół aktorski. Jeśli kogoś szuka, to bardzo konkretnej osoby. Posiłkuje się studentami, ale głównie z łódzkiej szkoły. Kiedy dowiedziałem się o zmianie dyrekcji w Teatrze Nowym i planach budowania zespołu wokół ciekawego programu artystycznego, poczułem chęć udziału w tym przedsięwzięciu. Wiedziałem, że do tego teatru będzie zbierana młoda ekipa i bardzo chciałem się w niej znaleźć. Mają tutaj pracować moi przyjaciele ze szkoły oraz ludzie, z którymi nie śniło mi się, że będę grał. Aż tu nagle zadzwonił Łukasz Kos.

Wchodzi w rachubę aktorski etat?

- Jest takie prawdopodobieństwo, aczkolwiek nie myślę o tym Gdybym miał podpisać umowę o pracę, musiałbym przeprowadzić poważną rozmowę z dyrekcją. Przecież Coma to połowa mojego życia, z której nie jestem w stanie zrezygnować, a z drugiej strony odczuwam potrzebę grania w teatrze.

Chyba po to zostałeś zaangażowany, żeby fani Comy szturmowali teatralne kasy.

- Nie sądzę, że jest takie proste przełożenie. To raczej inna publiczność. Część aktorów nie wie, że śpiewam w zespole rockowym, niektórzy coś tam słyszeli o moich scenicznych wybrykach (śmiech). Przez to, że realizuję się w dwóch pasjach, egzystuję w zawieszeniu między środowiskiem aktorskim a branżą muzyczną. Rockowa publiczność nie chce mnie do końca zaakceptować, uważając, że jestem aktorem i to, co robię na scenie, nie jest do końca szczere i uczciwe. Przecież nie mam tatuażu na plecach, nie chodzę grobowo ubrany ze smutną miną, tylko po prostu śpiewam. Natomiast środowisko teatralne uważa mnie za wokalistę, który nie wiadomo czego szuka na deskach dramatycznych. Kiedy dochodzi do pracy nad spektaklem, podziały na aktorów stricte oddanych sztuce, serialowych czy udzielających się w telewizyjnych show, schodzą na plan dalszy. Zaczyna się wir prób i ciężka praca, a nie rozliczanie metryk i drogi zawodowej.

Czytałeś już "Króla-Ducha"?

- Trudno znaleźć pełne opracowanie. Całość liczy ponad tysiąc stron, z czego opracowano jakieś 400. Jest pełno przypisów, zmian w tekście. Szykuje się bardzo ciekawa praca, dla mnie również pod względem języka. Jestem zafascynowany twórczością Juliusza Słowackiego. Od dłuższego czasu ma on na mnie duży wpływ. Pewne wrażenia na "Hipertrofii" zrodziły się po lekturze jego "Genezis z Ducha".

Spektakl będzie częściowo śpiewany i tobie przypadnie taka właśnie rola?

- Nic na ten temat nie wiem. Reżyser jeszcze nie ma gotowej obsady z przypisanymi rolami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji