Artykuły

Oszust nie zachwycił

"Oszust" w reż. Sergia Maifrediego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Olga Pawlak w Gazecie Wyborczej - Poznań.

W premierowym "Oszuście" Garla Goldoniego w Teatrze Nowym, zabrakło nuty improwizacji, koniecznej do tego, by spektakl był porywający. Miało być komediowo, a wyszło sztucznie.

Reżyserii "Oszusta" w Teatrze Nowym podjął się Włoch - Sergio Maifredi, który w Poznaniu wyreżyserował już sztukę "Sześć postaci szuka autora". Jedenastu aktorów zmierzyło się z tekstem XVIII-wiecznego pisarza, który w swoim dziele w sposób niezwykle naturalny operuje kokieterią. W sztuce Goldoniego trwa ciągły karnawał. Natura człowieka skrzętnie ukrywana jest pod kolorowymi perukami i frywolnymi ubiorami. Tytułowy oszust to wenecki kupiec - Hrabia Nestore, a w rzeczywistości Pasąuale - człowiek, któremu w krótkim czasie udało się doskonale dopasować maskę "tego, co udaje Hrabiego". Goldoni swoją sztuką potwierdza znaną skądinąd prawdę, że "kłamstwo zawsze krótkie nogi ma" - uczy, bawiąc jednocześnie.

Sergio Maifredi podkreśla, że "Oszust" to sztuka, w której praca aktora polega na stopniowym porzucaniu improwizacji i graniu zgodnie z tekstem. W efekcie, sceniczne postaci wyłaniają się zza mgły i z upływem czasu stają się coraz bardziej realistyczne, a historia przedstawiona zbliża się do prawdziwego życia. Niestety, w piątkowej prapremierze zabrakło nuty improwizacji, koniecznej do tego, by spektakl był porywający. Miało być komediowo, a wyszło sztucznie. Odniosłam wrażenie, że aktorzy, studiując tekst Goldoniego, kolekcjonowali zewnętrzne cechy, a nie wrażenia i doświadczenia swoich postaci. Mimo bogatych w kolory kreacji i efektownych makijaży są przezroczyści. Wypowiadając swoje kwestie pozwalają im ulatniać się, znikać - zamiast próbować zauroczyć nimi widza. I mimo że na scenie nie brakuje ruchu i eleganckich gestów, brakuje ekspresji, mogącej wciągnąć widza do XVIII -wiecznego miasta karnawału.

Włoski reżyser miał być zapewne gwarancją zarażenia aktorów włoskim temperamentem i żywiołowością - nie udało się: było bez uniesień i trzymającej w napięciu akcji. I wcale nie usprawiedliwia tego fakt, że "Oszust" to czarna komedia, jedna z niewielu, która nie ma szczęśliwego zakończenia.

Trzecia Scena - jak mówił Janusz Wiśniewski, dyrektor Teatru Nowego - "to miejsce, które posiada czar i atmosferę utajonych pałacowych zakamarków, komnat po drugiej stronie lustra". A więc miejsce idealne do odtworzenia XVIII-wiecznej Wenecji. O ile na pozostałych dwóch scenach teatru widownia zlewa się w jedną całość, o tyle na Trzeciej Scenie każdy ma szansę indywidualnie odbierać teatr. Pomagają w tym niemal surowe pomieszczenie, minimalna scenografia i nietypowy układ siedzeń. Dlaczego więc "Oszust" nie zachwycił?

Posłaniec i wierny sługa Hrabiego Nestore'a - Arlekin - zanim wykona kolejne polecenie swego pana, mówi z żalem w głosie: "Moje biedne ciało ma być tak umęczone?". Na co Hrabia odpowiada: "Z czasem ci się spodoba". Może tak samo będzie z "Oszustem"?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji