Artykuły

Nic nowego

Temat bardzo wyświechtany, opisany i dyskutowany na wielu różnych płaszczyznach zarówno w sztuce, jak i publicystyce. Należałoby więc spojrzeć na niego w jakiś nowy, ciekawy sposób - o "Wyrzeczeniu" w reż. Jarosława Tochowicza w Teatrze Łaźnia Nowa pisze Jakub Papuczys z Nowej Siły Krytycznej.

Łaźnia Nowa rok postanowiła zainaugurować wystawieniem tekstu Jarosława Kamińskiego "Wyrzeczenie". Podejmuje on dyskusję ze współczesną kapitalistyczno-konsumpcyjną rzeczywistością, która rozpoczęła się w naszym kraju wraz z przełomem 1989 roku. Temat bardzo wyświechtany, opisany i dyskutowany na wielu różnych płaszczyznach zarówno w sztuce, jak i publicystyce. Należałoby więc spojrzeć na niego w jakiś nowy, ciekawy sposób, co jest zadaniem niezwykle trudnym i wymagającym. W przeciwnym razie będzie się mówiło o sprawach mocno już przegadanych.

Scenografia spektaklu w reżyserii Jarosława Tochowicza skłania niestety do tego drugiego wniosku. Na pustej scenie, w głębi za stołkami, na których siedzą aktorzy, ustawione są powiększone, fotorealistyczne, papierowe "symbole" nowego systemu społecznego. Luksusowy fotel, komfortowa kanapa, nowoczesny laptop, pralka czy lodówka. Zostają one podświetlone, aktorzy giną w ciemności, a wzrok widzów kieruje się ku owym znakom lepszych czasów. Papierowe, czyli nietrwałe, nierzeczywiste - mogące przynieść jedynie pozorną radość i zadowolenie. To, co naprawdę cenne i wartościowe pozostaje dla nas nieprzystępne i niewidoczne. Komunikat w tej formie jest bardzo nachalny i tautologiczny. Nie mówi nic nowego i robi to w bardzo prosty sposób. Co gorsze, będzie nas raził przez cały spektakl.

Maciej Adamczyk grający Piotra na początku spektaklu pokazuje, że jednak mimo niekorzystnego pierwszego wrażenia może być interesująco. Jego pierwsze monologi skupiają się na zaprezentowaniu sceptycyzmu bohatera w naukę, filozofię, wszelką obiektywną wiedzę. Koncentrując się na jednostce, kontekst społeczny wplata delikatnie i subtelnie. Aktor wypluwa z ust zmięte kartki papieru, rozrzuca je na podłodze. Jedna z nich to jego praca semestralna. Opowiada o swoich wątpliwościach, co do pisanego doktoratu. Wreszcie obrazuje pięć lat swoich studiów. Określa je jako siedzenie w bibliotece i walenie głową przez cały ten okres w mądre książki. Niestety nie udzieliły mu one żadnych odpowiedzi. Zajmował się sprawami abstrakcyjnymi, nazbyt wydumanymi, aby mogły mu cokolwiek powiedzieć o nim samym i otaczającym go świecie. Jednak w dalszej części spektaklu temat ten zostanie zmarginalizowany, a i wszelka subtelność, czy wieloznaczność w prezentowaniu treści prawie całkowicie się ulotni.

Partnerka Piotra, Basia (Edyta Torhan) musiała rzucić studia, ponieważ urodził jej się syn. Jej początkowy monolog z jednej strony pokazuje, że ten fakt daje każdej kobiecie poczucie tożsamości, trwały punkt oparcia w świecie, a z drugiej zmusza do zmierzenia się z tradycyjnym i stereotypowym mitem matki Polki. Wszak ze swoim partnerem żyje bez ślubu, pracuje, wpada w drobne romansiki. Po urodzeniu drugiego syna wróci na studia, przestanie być gospodynią domową i stanie się nowoczesną, kosmopolityczną kobietą. Obraz ten stanowi kontrapunkt dla idealistycznego i myślącego zupełnie inaczej Piotra.

Następnie On będzie mierzył się z rzeczywistością czasów wolnego rynku. Nie pasując do tego świata początkowo będzie usiłował iść pod prąd, jednak pod wpływem żony w końcu ulegnie. Weźmie kredyt, kupi samochód, telewizor, komputer. Będzie prowadził durną audycję radiową, pracował na kilka etatów w różnych firmach, aby utrzymać rodzinę. Zostanie dyrektorem zachodniej firmy z niebagatelnie wysoką pensją. Zatraci po drodze siebie - będzie musiał wyrzec się swojej osobowości, aby wpasować się w świat, który mu nie odpowiada. Popadnie w alkoholizm i życiowy marazm. O doktoracie zapomni, a minimalna chęć ocalenia własnej osobowości, chociażby w tym, żeby "Epikura nie mylić z Empikiem" również powoli się w nim wypali. Rozstanie się z Basią, a właściwie to ona od niego odejdzie. Po filozofii chciał być miłośnikiem mądrości, a został kurwą na usługach ładu społecznego.

Niestety reżyser nie mówi nic nowego. Zagubienie, jakie wielu z nas przeżywa we współczesnym świecie, zostaje pokazane w sposób konwencjonalny i niewyszukany. Bohater w pewnym momencie stanie pośrodku okręgu stworzonego przez zgniecione papierowe kulki i powie, że jest niewolnikiem przedmiotów, materii. Sentencje przez niego wypowiadane będą mniej więcej na poziomie: "muszę lawirować między gównem w szambie, a nie nauczyłem się pływać", czy "stopniowo zapadałem się w ten miękki, kierowniczy fotel i przestawałem myśleć o czymkolwiek". Opisany schemat życia głównych bohaterów też jest przewidywalny do bólu. Tak samo ich wzajemne relacje, polegające na ciągłym niezrozumieniu i zaniku komunikacji w ostateczności prowadzących do rozstania.

Spektakl ratują aktorzy. Bardzo dobra Edyta Torhan i absolutnie fenomenalny Maciej Adamczyk. Aktorowi pomimo płaskości tekstu udało się nadać swojej postaci wielopłaszczyznowy kształt. Obdarzył go dużą dozą cynizmu, ironii, braku wiary w cokolwiek. Jednak w kolejnych scenach wydobywając to za każdym razem w inny sposób. Parodiując w sposób autoironiczny patetycznie wygłaszane swoje marzenia i ideały w górnolotnych mowach, innym razem upijając się w trupa, czy w końcu tłumacząc żonie, że "temat paznokci" nie może jej przesłaniać całego świata. Robi to używając najrozmaitszych środków: zmieniając rytmy, balansując głosem, przechodząc perfekcyjnie od powagi i patetyczności do komizmu i złośliwej ironii.

Maciej Adamczyk i Edyta Torhan sprawiają, że spektakl dobrze się ogląda. Dzięki nim dość przeciętny tekst udało się podnieść do wymiaru sarkastycznego, momentami bardzo zabawnego komentarza naszej rzeczywistości. Ale nic więcej. To, że konsumpcja zawładnęła naszym życiem i społeczeństwem, że godzimy się na różnego rodzaje kompromisy, że pieniądze są dla nas ważniejsze od młodzieńczych ideałów, że zatracamy przy tym wzajemne porozumienie i wyrzekamy się samych siebie w konsumpcyjno-liberalnym zagubieniu, niestety już wszyscy wiemy. Od przynajmniej dziesięciu lat. Nie trzeba już tego komentować, czy powtarzać w ten sam sposób. Tym bardziej, że rzeczywistość robi to nieustannie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji