Artykuły

Konkurs The Place Prize 2008

Pomiędzy 2 a 27 września odbyła się w Londynie trzecia edycja konkursu choreograficznego "The Place Prize". Dwudziestu choreografów , mieszkających i działających w Wielkiej Brytanii, wybranych w toku długiego procesu selekcji, miało możliwość zaprezentowania swoich prac, przygotowanych specjalnie na konkurs na słynnej scenie legendarnego Centrum Tańca Współczesnego "The Place" w Londynie - pisze Karol Urbański w wortalu nowytaniec.pl.

Sam konkurs, będacy najwięszą tego typu imprezą w Wielkiej Brytanii i pod wieloma względami wyjątkową w Europie, cieszy się ogromnym prestiżem i jest porównywany do Nagrody Turnera w dziedzinie sztuk plastycznych. Konkurs jest sponsorowany przez multimedialnego magnata na rynku brytyjskim, firmę Bloomberg.

Czym jest "The Place"?

"The Place" jest najstarszym centrum tańca współczesnego w Wielkiej Brytanii. Zostało założone w 1969 roku i w przyszłym roku będzie świętować czterdziestą rocznicę istnienia. Założycielem "The Place" był Robin Howard, pasjonat i miłośnik tańca, który wierzył, że taniec może być siłą podnoszącą jakość życia społeczeństwa. Chciał wspierać rozwój tańca współczesnego, osadzonego w specyfice brytyjskiej kultury przy jednoczesnym otwarciu na to co najbardziej wartościowe i twórcze w tańcu współczesnym w innych krajach. Pierwszym dyrektorem artystycznym "The Place" był, artysta związany z Martą Graham, Robert Cohen i właśnie unikalny styl Graham wywarł silny wpływ na kształtowanie artystycznej tożsamości "The Place". Z czasem jednak spektrum artystycznych i stylistycznych zainteresowań poszerzyło się znacząco, co miało związek z tym, że zarówno szkoła tańca jak i zespół, działajace w ramch "The Place" nabierały międzynarodowego charakteru. Wyjątkową pozycję "The Place" jako centrum tańca współczesnego, umocniło nabycie w 1976 roku na własność budynku, w którym centrum działa( wraz z przyległą działką, co umożliwiło w 1999 roku dalszą rozbudowę centrum).

Obecnie w ramach "The Place" działa London Contemporary Dance School, która prowadzi kształcenie zawodowe artystów tańca na poziomie akademickim, oferując zarówno studia, zakończone BA, jak i podyplomowe studia MA, profesjonalny zespół tańca Richard Alston Dance Company, Departament Rozwoju Zawodowego Artystów( Dancers Developement Departement) wspierający artystów niezależnych. "The Place" posiada również własna scenę, na której przez cały rok można obejrzeć spektakle brytyjskich i zagranicznych choreografów, a także prowadzi szereg programów dla osób nie zajmujących się profesjonalnie tańcem, które skierowane są do dzieci, młodzieży i osób dorosłych. "The Place" jest organizatorem takich wydarzeń jak "The Place rize", "Resolutions", "Choreodrom" i "Aerowaves" , które wpierają i prezentują młodych artystów tańca z Wielkiej Brytanii i innych krajów europejskich. Wszystko to sprawia, że "The Place" może być uznane za instytucję modelową, jeśli chodzi o działalność centrum tańca współczesnego.

Trochę historii

Chociaż pierwsza edycja "The Place Prize" odbyła się w 2004 roku to pomysł zorganizowania takiej imprezy dojrzewał przez prawie dziesięć lat. Głównym pomysłodawcą i organizatorem konkursu był John Ashford, postać wielce zasłużona dla rozwoju tańca współczesnego , nie tylko w Wielkiej Brytanii. Podczas zasiadania w jury wielu konkursów choreograficznych, organizowanych na całym świecie John Asford zadawał sobie pytanie czy Wielka Brytania jest gotowa by taki konkurs w dziedzinie tańca mógł się tu odbyć. Wątpliwości związane były z pytaniem czy taniec jako forma sztuki może być poddawany ocenie, podobnej do tej której podlega na przykład sport. Jednak w innych formach działalności twórczej konkursy były w obecne w brytyjskiej rzeczywistości od wielu lat , by podać tylko jako przykład Turner Prize w dziedzinie sztuk plastycznych czy Man Booker Prize w dziedzinie literatury. Kolejne argumenty, które przemawiały za organizacją takiego konkursu, to fakt istnienia realnej konkurencji w świecie tańca, jeśli chodzi chociażby o zdobywanie funduszy na produkcję i prezentację spektakli oraz to , że impreza taka byłaby formą popularyzacji artystów i sztuki tańca.

Tym co jeszcze budziło wątpliwości Johna Ashforda był fakt, że podczas większości konkursów choreografowie pokazują prace powstałe w rożnych warunkach i realizowane przy użyciu bardzo zróżnicowanych funduszy, co może wpływać na jakość prezentowanych spektakli. Dlatego postanowił stworzyć konkurs, w którym od strony zaplecza finansowego wszyscy choreografowie będą mieli równe szanse i będą mogli wyprodukować za jednakową dla wszystkich sumę pieniędzy spektakle specjalnie na potrzeby konkursu. Pojawiło się przy tym pytanie skąd wziąć pieniądze na realizację tego pomysłu. Medialny potentat na rynku brytyjskim, firma Bloomberg była zainteresowana od dłuższego czasu jakąś formą wpółpracy z "The Place". Tak narodził się pomysł współorganizowania "The Place Prize". Bloomberg stał się wyłącznym sponsorem imprezy i dał środki na produkcję choreografii biorących udział w konkursie oraz na nagrody, podczas gdy "The Place" wyodrębniło ze swojego budżetu pieniądze na obsługę administracyjną konkursu oraz zajęło się wszystkimi sprawami związanymi z produkcją spektakli i organizacją samego konkursu. W roku 2002 rozpoczęto przygotowania do pierwszej edycji, która odbyła się w 2004 roku. Zwycięzcą pierwszej edycji został Rafaelo Bonachela, który pieniądze z nagrody przeznaczył na rozwój własnego zespołu tańca.

Jak to działa?

Do udziału w konkursie dopuszczeni są profesjonalni choreografowie, działający na terenie Wielkiej Brytanii, którzy w swojej twórczości posługują się językiem tańca współczesnego. Regulamin konkursu nie określa jednak szczegółowo stylu choreografii, kładąc jedynie nacisk na to że mają być osadzone w szeroko rozumianym kontekście tańca współczesnego. Również tancerze występujący w konkursowych choreografiach muszą być zawodowymi artystami.

Choreografowie, wybrani w procesie wstępnej selekcji do udziału w konkursie głównym otrzymują 5000 funtów, za które muszą sfinansować produkcję 15 minutowej prezentacji konkursowej. Organizatorzy konkursu pozostawiają choreografom pełną swobodę w sposobie wykorzystania tej sumy i w wyborze formy spektaklu, ilości wykonawców i środków technicznych zaangażowanych w jego realizację. Sprawia to , że w czasie konkursu mamy okazję oglądać zarówno prezentacje solowe jak i duże formy teatralne. Do udziału w konkursie stają zarówno początkujący choreografowie jak i uznani artyści. W jury zasiadają natomiast nie tylko przedstawiciele świata tańca, ale twórcy i krytycy reprezentujący inne dziedziny sztuki, co sprawia, że sam proces oceny poszczególnych choreografii odbywa się w dużo szerszym niż tylko taneczny, kontekście. W tym roku w jury, któremu przewodniczył John Ashford zasiadali: działajacy w Szwecji i Finlandii choreograf Kenneth Kvarnström, poetka Lemn Sissay, architekt i projektant John Pawson, kurator i dyrektor galerii Kathleen Soriano oraz producentka i konsultantka Jenny Waldman. Tak więc spośród sześciorga jurorów tylko dwóch prezentowało środowisko związane z tańcem współczesnym.

Podczas każdego z półfinałowych pokazów prezentowanych jest pięć choreografii. Również publiczność może włączać się aktywnie w proces selekcji finałowych uczestników, dzięki elektronicznemu systemowi głosowania na faworyta publiczności. Głosowania odbywają się na zakończenie każdego z pokazów. Jedna praca, która zdobywa największe uznanie publiczności(z czterech półfinałów), wchodzi do finału wraz z czterema innymi choreografiami wybranymi przez jurorów.

Choreografie wybrane do finału prezentowane są jurorom i publiczności podczas dziesięciu spektakli finałowych. Każdego wieczoru publiczność wybiera swojego faworyta, który otrzymuje nagrodę w wysokości 1000 funtów. Tak więc suma nagród publiczności wynosi 10 000 funtów. Jurorzy wybierają natomiast jednego i jedynego zwycięzcę "The Place Prize" , który otrzymuje nagrodę o niebagatelnej wysokości 25 000 funtów. Nagroda ta przyznawana jest choreografowi i regulamin konkursu nie określa w jaki sposób ma ona być wykorzystana. Pozostali finaliści, którzy nie zdobędą uznania ani jurorów ani publiczności muszą zadowolić się samym zaszczytem uczestniczenia w finale tej prestiżowej imprezy.

"The Place Prize" - co obejrzeliśmy w tym roku

Podczas pokazów półfinałowych jurorzy i widzowie mieli możliwość obejrzenia bardzo różnorodnych prezentacji, zarówno jeśli chodzi o wielkość formy jaki i rodzaj stylistyki. Niektórzy z artystów prezentowali sola podczas gdy inni koncentrowali się na dość dużych choreografiach grupowych. Dość częste było użycie w spektaklach nowoczesnych technologii multimedialnych. Na marginesie dodać trzeba, że scena teatru Robina Howarda w "The Place" jest doskonałym miejscem do prezentacji tańca, dysponującym dobrym zapleczem technicznym i sprawnym zespołem technicznym. To dzięki temu zespołowi widzowie mogli oglądać każdego wieczoru pięć różnych choreografii, bardzo często wymagających zupełnie odmiennego zagospdarowania przestrzeni scenicznej.

Podczas pierwszego z półfinałowych wieczorów prezentowane były choreografie Allety Collins , Simona Ellisa , Saiko Kino, Chisato Minamimury i Robina Dingemansa.

Aletta Collins jest doświadczoną artystką, działającą od wielu lat nie tylko jako choreograf, ale również jako reżyser operowy i teatralny. Jej zabawne i inteligente solo "Lap dancer" [na zdjęciu] było formą dialogu pomiędzy tancerką a komputerem. Alleta Collins stworzyła bardzo wymagającą technicznie choreografię, zatańczoną rewelacyjnie przez Rachel Kirsche. Nic więc dziwnego, że właśnie ta praca została oceniona najwyżej przez publiczność. Jak się okazało po czterech pokazach półfinałowych, żadna inna choreografia nie mogła dorównać Lap dancer jeśli chodzi o ocenę publiczności i to właśnie praca Aletty Collins znalazła się w finale jako wybór widzów.

Z kolei Simon Ellis , nowozelandzki choreograf, działający w Australii i Wielkiej Brytanii, stworzył dla siebie samego solo Gertrud, w którym w artystycznym procesie eksploruje problematykę czasu w kontekście wspomnień i ludzkiej pamięci. Solo ma formę wyobrażonego dialogu pomiędzy tancerzem, a zmarłą w 1959 roku tancerką, choreografką i pedagogiem Gertrudą Bodenweiser, która była postacią niezwykle znaczącą dla rozwoju tańca współczesnego w Australii. Jej postać reprezentowana jest poprzez słyszany "z offu" nagrany głos, który komentuje działania tancerza na scenie. Choreografia Gertrud jest niezwykle oszczędna w środkach a z drugiej strony bardzo precyzyjna w szczególe. Artysta wykorzystując ruch, słowo oraz światło tworzy bardzo nasyconą znaczeniami i bogatą emocjonalnie całość.

Trzecia choreografia, prezentowana podczas pierwszego wieczoru półfinałowego to Canon for duet Chisato Minamimury , głuchoniemej artystki, która współpracowała m.in z zespołem "Candoco", w którym tańczą tancerze niepełnosprawni. W swojej pracy artystka odwołuje sie bezpośrednio do swojej osobistej sytuacji, wynikającej z jej niepełnosprawności i eksploruje zależności pomiędzy ruchem i dźwiękiem, a także możliwości wizualizacji dźwięku i konsekwencje wynikające z zastosowania takiego procesu. Artystka w swoim spektaklu zastosowała projekcję video, która była wizualizacją zarówno materiału ruchowego jak i dźwiękowego. Canon for duet było ciekawą, choć nie najłatwiejszą w odbiorze, propozycją, stawiającą pytania o nasze konwencjonalne postrzeganie zależności pomiędzy dźwiękiem/muzyką a ruchem.

Pozostałe dwie choreografie tego wieczoru : Ichi Saiko Kino i Very Robina Dingemansa były mniej lub bardziej udanymi próbami eksplorowania języka tanecznego.

Podczas drugiego wieczoru półfinałowego zaprezentowane zostały choreografie Temitope Ajose-Cutting, Victorii Fox, Adama Lindera, Colina Poole'a i Anny Williams .

Choreografia Coline'a Poola "SNAP" w założeniu młodego choreografa miała odwoływać się do nietzcheańskiego problemu przeznaczenia, ale wydaje się, że temat przerósł artystę i publiczność mogła obejrzeć jedynie piętnastominutowy pokaz solowego catwalku na czerwonym dywanie, podczas którego choreograf prezentował swoje niezaprzeczalnie wspaniałe warunki fizyczne.

Praca Temitope Ajose - "Cutting Whispers" była ciekawą próbą połączenia w przestrzeni scenicznej tancerzy i muzyków, akompaniujacych na żywo i będących elementem choreografii. Bardzo dobre wrażenie robiły umiejętności techniczne występujących tancerek, ale całej choreografii brakowało spójności a pomysł interakcji pomiędzy tancerkami a muzykami nie został właściwie wykorzystany.

Kolejna choreografia tego wieczoru - "Human Shadows" Victorii Fox wniosła do konkursu "The Place Prize" polskie akcenty, gdyż na scenie mogliśmy zobaczyć dwójkę polskich tancerzy Anetę Szydlak i Marka Zawalskiego, a muzykę opracował Wojtek Markiewicz. Również Victoria Fox ma w swojej karierze znaczący polski epizod, gdyż pracowała w Śląskim Teatrze Tańca i była laureatką drugiej nagrody na Międzynarodowym Konkursie Choreograficznym w Kaliszu. Jej choreografia była jedną z nielicznych prezentacji konkursowych przygotowanych na większą grupę tancerzy. W mrocznym, nasyconym emocjami mini-spektaklu mogliśmy zobaczyć pięcioro tancerzy, co pozwoliło ocenić umiejętności choreografki w zakresie budowania relacji pomiędzy tancerzami i używania przestrzeni scenicznej. Jedynym zbędnym elementem były ogromne wentylatory stojące na scenie i nie służące w zasadzie żadnym artystycznym celom. Jednak choreografia Victorii Fox była jedną z ciekawszych propozycji tego wieczoru, co zostało docenione przez publiczność, która przyznała jej swoją nagrodę. Niestety, Human Shadows nie znalazły się w finałowej piątce.

Pozostałe propozycje drugiego wieczoru półfinałowego to dwa duety o całkowicie odmiennym charakterze. Pierwszy z nich, "Foi gras", został przygotowany przez początkujacego choreografa Adama Lindera, podczas gdy drugi, Clearing, był autorstwa doświadczonej i mającej w swoim dorobku wiele spektakli, nie tylko tanecznych ale i teatralnych, Anny Williams.

"Foi gras" było sceniczną prezentacją odwiecznej walki płci, choć choreograf usiłował umieścić swój utwór w kontekście zagrożeń wynikających z wszechobecnego konsumpcjonizmu. Na pustej scenie, na której króluje drążek do tańca go-go, silna i zdecydowana kobieta maltretuje wycofanego i zastraszonego mężczyznę. Choreografia, w której można było dostrzec silne wpływy Matsa Eka i niemieckiego teatru tańca niosła zbyt wyraźnie sformułowane, a przez to banalne przesłanie o kobiecej dominacji.

Choreografia Anny Williams sytuowała się na przeciwnym biegunie tanecznych estetyk i była precyzyjną analizą ruchu, dynamiki i przestrzeni, zatańczoną bardzo dobrze przez Petrę Soor i Hannah Shepherd. Jedyne, co można było zarzucić tej pracy, to być może nadmierna sterylność, wynikająca jednak z założeń artystycznych choreografki. Clearing było pięknym, choć niełatwym w odbiorze estetycznym, studium czystego ruchu.

Trzeci wieczór przyniósł dwie choreografie mocno osadzone w czystym, bardzo fizycznym tańcu, dwie propozycje odwołujące się do tradycji teatru tańca oraz jedną ciekawą propozycję połączenia tańca i nowych mediów. Swoje prace zaprezentowali: Dam Van Hunyh, Philine Janssens, Darren Johnston, Kyoung-Shin Kim i Bettina Strickler.

"Where the light was less "Bettiny Strickler było propozycją zderzenia na scenie teatru, tańca, muzyki i śpiewu, które miało służyć eksplorowaniu problematyki związanej z czasem i pamięcią. Czwórka artystów: tancerka, śpiewaczka, aktor i muzyk, w mocno zabudowanej przestrzeni scenicznej działali, tworząc swoiste kontrapunkty pomiędzy swoimi akcjami. Jeżeli chodzi jednak o ogólne wrażenie, które z tych działań wynikało, to pozostawiały one widza dość obojętnym, a użyte środki nie odpowiadały realizacji zamierzonych i zapowiedzianych przez choreografkę celów. Podobnie sytuacja miała się w przypadku choreografii Philine Janssens, której RSVP? okazało się być nie niosącym emocji, formalnym zestawem sekwencji choreograficznych, na scenie przyozdobionej, bez widocznej przyczyny, żyrandolami. Solo Darrena Johnston było ciekawym, choć momentami nużącym zderzeniem rzeczywistości scenicznej i wirtualnej, które w założeniu choreografa miało służyć eksplorowaniu mroków ludzkiej podświadomości. Choć przesłanie to nie do końca przebijało się ze sceny, to duet tancerza z generowanymi w czasie rzeczywistym wirtualnymi "alter ego" śledziło się z zainteresowaniem.

Collision Dama Van Hunyh, na co dzień tancerza Phoenix Dance Theatre, było osadzonym w języku współczesnego baletu, bardzo dynamicznym męskim trio, nastawionym na prezentację piękna męskiej fizyczności i pozbawionym głębszego przesłania. Chociaż numer ten oglądało się z przyjemnością to pojawiało się pytanie, czy widz podziwia choreografię czy też piękno męskiego ciała w ruchu. Bliższe przyjrzenie się materiałowi choreograficznemu każe poszukiwać odpowiedzi w drugim rozwiązaniu. Jednak publiczność właśnie temu numerowi przyznała tego wieczoru swój głos. I na koniec, choreografiaKyoung-Shin Kim Oblivion, osadzona w podobnej estetyce jak Colision, jednak o wiele bardziej interesująca, zarówno z punktu widzenia struktury choreograficznej jak i artystycznego przekazu.

I wreszcie ostatni półfinałowy wieczór, podczas którego jurorzy i widzowie mogli obejrzeć prace Charlotte Eatock , Jelki Milic , Mickael Marso Riviere , Jose Luis Vidala i Ben Wrighta .

Shorts Charlotte Eatock i Rachel Mossom było jedną z niewielu podczas tej edycji "The Place Prize" propozycji o lżejszym charakterze. Jest tendencją, że większość choreografów eksploruje trudne i filozoficznie głębokie obszary. Jedyny problem polega na tym, że w większości przypadków trudno jest znaleźć związek pomiędzy deklarowanymi ideami, a rzeczywistym spektaklem prezentowanym na scenie. Tylko nielicznym spośród tegorocznych uczestników konkursu udało się rzeczywiście wyrazić językiem tańca to, co deklarowali w notkach programowych. Dlatego propozycje nasycone humorem mogły liczyć na uznanie publiczności, o ile oczywiście sceniczny rezultat był udany. W przypadku Shorts można mówić o połowicznym sukcesie, gdyż sekwencja zabawnych choreografii i projekcji wideo do popularnych piosenek, dość często niebezpiecznie zmierzała w stronę kiczu lub infantylnych zabaw.

Saffron Authority, pochodzącej ze Słowenii Jelki Milic było niepozbawionym humoru i pewnej dozy bałkańskiego szaleństwa układem choreograficznym na sześć tancerek, używającym i przeciwstawiającym sobie różne estetyki taneczne. Trudno jednak było zrozumieć zamiar choreografki, a cały numer nie zawsze zachowywał spójność.

Jedną z najciekawszych propozycji była chorografia Breaking point Mickaela Marso Riviere, która łączyła w sobie elementy tańca współczesnego i break dance'u. Sam choreograf wywodzi się z tej tradycji tanecznej i do współpracy zaprosił zarówno tancerzy współczesnych, jak i "break-dancera". Wynikiem tego połączenia była niezwykle dynamiczna i interesująca, nasycona emocjami choreografia, której towarzyszyła wykonywana na żywo muzyka. Kluczowymi momentami tego mini spektaklu był niezwykle nasycony emocjami duet i następujące po nim niepokojące solo "break -dancera". To, co było godne uwagi w tej choreografii, to sposób użycia języka break dance'u jako środka wyrazu artystycznego.

Jose Luis Vidal w swojej choreografii "The Kiss" chciał przekazać skomplikowane relacje międzyludzkie. W tym celu stworzył spektakl dla sześciorga tancerzy, tańczących serię synchronicznych duetów, w najróżniejszych, zmieniających się szybko konfiguracjach. Pomysł spektaklu był dość interesujący, niestety sposób oświetlenia sceny sprawiał, że większość tych działań odbywała się w prawie absolutnej ciemności.

I wreszcie na koniec półfinałów This moment is your life Ben Wrighta, przezabawna prowokacja, wciągająca do wspólnej zabawy publiczność i poddająca próbie całą ideę konkursu. Choreograf postanowił sprawdzić, czy piętnastominutowa lekcja tańca disco dla publiczności zgromadzonej w Robin Howard Theatre może być wystarczającą przepustką do finału konkursu i ubiegania się o 25 000 funtów. Choreograf nie miał najmniejszego kłopotu ze znalezieniem ochotników na widowni i ku ogólnej radości uczestników eksperymentu i widzów przeprowadził taki eksperyment przy dźwiękach kultowych przebojów disco. Niestety eksperyment nie okazał się do końca udany, bo nie zapewnił jego autorowi miejsca w finale, jednak publiczność wybrała tę właśnie choreografię jako swojego faworyta wieczoru. Ale i w tej konkurencji Ben Wright przegrał z Alletą Collins. A szkoda, bo byłoby niezwykle ciekawym i radosnym doświadczeniem obserwowanie kolejnych grup miłośników tańca disco podczas dziesięciu wieczorów finałowych.

Finały

Spośród dwudziestu propozycji pokazanych podczas prezentacji półfinałowych jurorzy wybrali cztery choreografie: Aletty Collins Lap Dancer , Simona Ellisa Gertrud, Dama Van Huynh Collision, Anny Williams Clearing i Adama Lindera Foi gras . Wybrane choreografie prezentowane były podczas dziesięciu przedstawień finałowych. Jak zawsze w takich wypadkach pojawia się pytanie, czy w finale znalazły się najlepsze propozycje i czy któraś z wartościowych choreografii nie została pominięta. Wydaje się, że w przypadku takich konkursów bardzo duże znaczenie ma skład jury i dobór kryteriów, na podstawie których selekcja się odbywa. W przypadku "The Place Prize" nie bez znaczenia jest fakt, że jurorzy prezentują różne dziedziny sztuki i w swoich wyborach kierują się innymi kryteriami niż jurorzy związani zawodowo z tańcem. Można jednak odnieść wrażenie, że w tej edycji kilka wartościowych spektakli nie zostało docenionych. Finałowa piątka spektakli prezentowała dużą różnorodność, jeśli chodzi o podejście do tego, czym taniec współczesny jest i być może to stanowiło o sile wyboru dokonanego przez jurorów, ale z drugiej strony jeszcze bardziej utrudniało podjęcie ostatecznej decyzji o wyborze zwycięzcy.

Jeśli chodzi o wybory publiczności, która podobnie jak podczas półfinałów pojawiała się tłumnie, to bezkonkurencyjnym zwycięzcą był Dam Van Huyn, którego choreografia zdobyła uznanie publiczności podczas wszystkich finałowych wieczorów, co przyniosło choreografowi nagrodę w niebagatelnej wysokości 10000 funtów. Zwycięzca z półfinałów - Lap dancer - ani razu nie zdołał zagrozić Collision. Wybór publiczności wskazuje na pewną rozbieżność, istniejącą chyba od zawsze, pomiędzy gustami krytyków a publiczności, która wybierała na scenie żywiołowość, dynamizm i piękno ruchu , nie przykładając wagi do słabości choreografii. Natomiast zdaniem niektórych znawców tańca numer Dam Van Huyna, nie był niczym więcej niż popisem "facetów w majtkach".

Podczas ostatniego finału jurorzy ogłosili swój wybór. Ku dużemu zaskoczeniu i chyba również rozczarowaniu wielu osób zgromadzonych tego wieczoru na widowni nagrodę "The Place Prize" i 25 000 funtów zdobył Adam Linder i jego Foi Gras. W późniejszych wypowiedziach tak skomentował tę decyzję przewodniczący jury, John Ashford: " Jeżeli tegoroczny wybór zwycięzcy jest szokujący to dlatego, że "The Place Prize" stworzyło przestrzeń, w której nowe głosy choreografów mogą konkurować z bardziej uznanymi twórcami. Jurorzy wybrali pracę Adam Lindera jako najlepszą spośród tej bogatej i różnorodnej przestrzeni i być może odkryli nową gwiazdę tańca". Można się z tą opinią zgadzać lub nie, ale Adam Linder przejdzie do historii jako zwycięzca trzeciej edycji "The Place Prize".

"The Place Prize" a sprawa polska

Trzecia edycja "The Place Prize" zakończyła się, a The Place żyje już kolejnymi programami tanecznymi takimi jak sezon choreografów brytyjskich "Resolution", czy cykl przedstawień w ramach europejskiej sieci "Aerowaves". Można odnieść wrażenie na podstawie głosów w prasie oraz wypowiedzi ludzi związanych ze środowiskiem tańca, że ta edycja wzbudziła największe kontrowersje. Ale jest to być może cena jaką trzeba zapłacić za poszerzanie artystycznych horyzontów. My z naszej polskiej perspektywy możemy tylko pozazdrościć brytyjskim choreografom, że mają taką imprezę, na której mogą prezentować swoje prace. Siła "The Place Prize" polega na tym ,że nie jest tylko konkursem, ale producentem choreografii, które zostały zakwalifikowane do konkursu. Dzięki temu w pewnym sensie każdy z zakwalifikowanych choreografów jest zwycięzcą, bo dostał możliwość stworzenia, wyprodukowania i zaprezentowania spektaklu szerokiej publiczności, a także ludziom reprezentującym teatry, zespoły i festiwale. Dotychczasowe doświadczenie "The Place Prize" pokazuje, że dla wielu choreografów, takich jak Rafael Bonachela, zwycięzca pierwszej edycji, czy Hofesh Shechter, którzy brali udział w konkursie i nawet nie zdobyli nagrody, sam udział w nim stał się bramą do dalszej, bardzo często międzynarodowej, kariery.

Tak więc "The Place Prize" jest niezwykle skutecznym narzędziem generującym twórczą aktywność brytyjskich choreografów. Jest to możliwe dzięki wspaniałej organizacji Departamentu Rozwoju Artystycznego, działającego w ramach "The Place", który koordynuje cały proces i sam przebieg konkursu oraz dzięki wsparciu finansowemu ze strony takiego potentata finansowego jak Bloomberg. Jest to doskonały przykład współpracy pomiędzy wielkim biznesem a światem sztuki. Należy mieć nadzieję, wspartą odpowiednimi działaniami, że również polscy artyści tańca doczekają się podobnego konkursu. Oby nastąpiło to jak najszybciej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji