Artykuły

Rekiny Wolańskiego

"Opera za trzy grosze" w reż. Waldemara Wolańskiego w Teatrze Arlekin w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.

"A rekiny w oceanie mają zębów pełen pysk..." Znacie? No to posłuchajcie i zobaczcie, jak w sceniczne widowisko angażujące aktorów i lalki wpisany został ten i inne sławne songi. "Operę za trzy grosze" Bertolta Brechta, oprawioną muzyką Kurta Weilla, na 60. urodziny, w realizacji Waldemara Wolańskiego wystawił Teatr Lalek Arlekin.

Z "Operą..." zawsze był polityczny problem. Po polskiej prapremierze w 1929 roku (reż. Leon Schiller) cenzorzy tak pastwili się nad tekstem, że w końcu została już niemal wyłącznie pantomima, którą aktorzy zastępowali usunięte dialogi. Przez lata w każdej kolejnej realizacji znakiem firmowym tej sztuki pozostają jednak "Rekiny" Mackiego Majchra i Wolański celnie to zaznaczył już na wstępie.

A potem otwiera się pole do interpretacji. Tym razem od drapieżnej polityki i zagrożeń społecznych oraz publicystycznego piętnowania krwiopijców żerujących na ludzkiej biedzie inscenizator idzie w stronę satyry z odniesieniami współczesnymi. "Czytanie" tekstu wspierają wielkie lalki (pomysłowe, groteskowe rozwiązania autorstwa Marii Balcerek) z kilkuosobową obsługą. Za każdym ruchem ręki opryszka Majchra (wygląda niczym filmowy model latynoskiego kochanka) czy Peachuma (zilustrowanego lalką na podobieństwo... bankomatu) stoi zespół ludzi. Za to głowy łatwo odłączają się od ciał, stają się czymś na kształt martwych dekoracji w świecie, w którym porządek rzeczy i zjawisk jest tylko pozorny. Peachum postępuje zgodnie z prawem, prowadząc żebraczy biznes i kreując modelowe wzory kalek wyłudzających pieniądze. Majcher lekceważy prawo, stawiając wyłącznie na znajomość z szefem policji. W takim świecie nie dziwią nadzwyczajne sytuacje jak ta, gdy Mackie skazany na stryczek w ostatniej chwili zostanie uratowany i jeszcze dostanie zamek oraz pieniądze. Królewskiemu gońcowi obwieszczającemu uwolnienie Wolański dał postać... telewizyjnego reportera tokującego z ekranu.

Znacie? No to zobaczcie, posłuchajcie, przekonajcie się, że Brecht jest nieustannie (a dziś może jeszcze bardziej) wart interpretacji.

18-osobowej aktorskiej obsadzie, w której byli m.in. Mieczysław Dyrda (Peachum), Pavel Kryksunou (Majcher), Joanna Stasiewicz (Polly), na żywo towarzyszył zespół prezentujący opracowania muzyczne niezawodnej Teresy Stokowskiej-Gajdy, a całości tempa nadawał ruch sceniczny obmyślony przez Kazimierza Knola.

"Opera..." w Arlekinie to mieszanka kabaretu i musicalu z czytelnymi śladami naszej realności, a do tego ciekawe doświadczenie teatralne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji