Artykuły

Ludzie cesarza apelują do naszej opinii

Prace remontowe i adaptacyjne, to zresztą normalna rzecz w teatrach w letnim okresie. Także teatr Ateneum przygotowuje pewną nowość na nadchodzący sezon: otwiera trzecią już, niewielką, kameralną scenkę kabaretową, na której premierowym przedstawieniem ma być opracowywany przez Wojciecha Młynarskiego program poświęcony twórczości Mariana Hemara; Młynarski tak znakomicie przygotował dla Ateneum spektakl piosenek Brela (by już nie wspomnieć o jego własnym recitalu), że i Hemarem na pewno w tym teatrze zabłyśnie. Na razie natomiast błyszczy tam Zygmunt Hübner arcyciekawą sztuką "Ludzie cesarza"... Hübner, dyrektor Teatru Powszechnego, nie należy, jak widać, do tych dyrektorów, którzy uwielbiają grywać własne utwory, a jeśli już cudze - to przynajmniej we własnych adaptacjach, no i - chwała mu za to. Gdy napisał sztukę - a powtarzam, że świetną! - nie wziął jej na swój afisz, słusznie uważając, że jeśli jest dobra, to i tak szybko doczeka się premiery. Doczekała się w Ateneum, w sprawnej reżyserii Zdzisława Tobiasza i doskonałej obsadzie; ludzi cesarza grają Tadeusz Borowski (Seneka), Marian Kociniak (Petroniusz), Marian Opania (Trazea). Prowadzącym rozprawę jest Stanisław W. Malec, Sekretarzem sądu - Henryk Głębicki, a Wykonawcą krwawych rozkazów Nerona - Marek Lewandowski.

Oto bowiem, po blisko dwudziestu stuleciach, ci, których Neron skazał na śmierć lub do zadania sobie śmierci zmusił, odwołują się do nas, do opinii potomności, domagając się uniewinnienia z zarzutów. W swoim przekonaniu nie czynili zła, a nawet starali się wpływać na to, by rządy Nerona były mniej krwawe, niżby może być mogły. Każdy z trzech sławnych mężów kierował się zresztą innymi pobudkami i zajmował inną postawę, każdy inaczej rozumiał swą rolę w państwie rzymskim, każdy też ostatecznie naraził się cesarzowi. Seneka był najsilniej zaangażowany w działalność Nerona, akceptował jego decyzje, na niektóre miał wpływ, pisał kłamliwe mowy uzasadniające przed Rzymem kolejne zbrodnie władzy, czerpał za swą uległość i swe poparcie profity, hojnie przez Nerona obdarowywany, ale - tłumaczy Seneka - uczestniczył w poczynaniach tyrana po to, by hamować jego mordercze zapędy, by wybierać najmniejsze zło spośród tych, jakie groziły Rzymowi. Petroniusz natomiast nie miał żadnych ambicji politycznych; nie interesował się tym, co robi cesarz, nie wiedział, lub raczej udawał, że nie wie o jego zbrodniach, bo łasił się na dworze, ponad wszystko ceniąc wygodne życie pupila władcy. Nie uczestniczył w zbrodniach, ale i nie protestował przeciw nim, w obawie, by nie narazić się protektorowi i przyjacielowi, który i tak ostatecznie zdecydował się go zgładzić... Trazea był najuczciwszy - choć po trosze, jak twierdził Seneka, także najwygodniejszy. Nie akceptował ustaw sprzecznych z prawem, sprzeciwiał się w senacie fałszywym oskarżeniom,

na znak protestu wycofał się z życia politycznego, jednakże z drugiej strony nie zrobił nic konstruktywnego - nie zbrudził rąk, bo ich po prostu do niczego nie używał... Dziś, z perspektywy wieków, tłumaczą swe postawy, bronią swoich racji, oskarżają się nawzajem, choć wszyscy przecież - każdy na swój sposób - jechali niegdyś na tym samym wózku. Żaden nie był bez winy, lecz czyją winę uznać za najmniejszą? Osądza to publiczność. Na małej scenie Ateneum, w finale każdego spektaklu "Ludzi cesarza" odbywa się głosowanie publiczności, a skrupulatnie obliczane głosy dają zaskakujące - przynajmniej dla mnie - wyniki.

Włączenie publiczności do czynnego udziału w przedstawieniu, oddanie w jej ręce zakończenia sztuki, nie jest, oczywiście, pomysłem zaskakująco oryginalnym. Choćby ostatnio, na Broadwayu, w musicalu "The Mystery of Edwin Rood" wg nie dokończonej powieści Dickensa, spośród siedmiorga podejrzanych osób właśnie publiczność co wieczór głosowaniem wskazuje zabójcę, tytułowego bohatera; taki chwyt zawsze żywo angażuje widzów, pobudza do dyskusji i sporów... nie to jednak jest najistotniejsze. Istotne, że sztuka Hübnera napisana jest niezwykle inteligentnie, błyskotliwie, że ważne i mądre treści podaje w sposób nie nużący ani przez chwilę, w konwersacyjnym, lekkim stylu, okraszając je cienkim dowcipem i kształtując jeden nieodparty wniosek: jakże w gruncie rzeczy niezmienny jest ten świat!... Hübner - to reżyser, nie dramaturg, ale może właśnie praktyczna praca w teatrze pomogła mu w napisaniu tak znakomitego dialogu; dialogu, jaki niezmiernie rzadko usłyszeć można u naszych zawodowych dramaturgów. Gorąco Państwu tę sztukę i ten wspaniały spektakl polecam!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji