Artykuły

W kręgu Nerona

Jednym z wątków pojawiających się na łamach prasy teatralnej ostatnich kilku lat jest, problem braku dobrych polskich sztuk współczesnych. Narzekają krytycy, dyrektorzy teatrów, reżyserzy, lecz niewiele wskazuje na to, by w tej materii miało się coś wkrótce zmienić na lepsze. Jeśli tylko pojawi się wreszcie interesująca sztuka, chwytają ją pospołu teatry, by - nasyciwszy swój głód sukcesu - pozwolić jej potem zniknąć w mrokach zapomnienia. Tak było chociażby z Pułapką Różewicza, którą w sezonie 1983/84 zagrano kilkakrotnie, a w dwóch następnych - ani razu, tak też zapewne stanie się z teatralnymi szlagierami lat 1985/86: Okrętem Tyma i Dziewczynkami Iredyńskiego.

Teksty te z pewnością zasłużyły sobie na los lepszy niźli tylko przeboju jednego sezonu, niestety - czy to sztuka użytkowa, czy też utwór wybitny - mechanizm od lat jest ten sam.

Chciałbym wierzyć, iż w przypadku Ludzi cesarza Zygmunta Hübnera będzie jednak inaczej. Sztukę wstawiło już do swych planów repertuarowych kilka teatrów, przywileju prapremiery dostąpił Teatr Ateneum - zasłużony w popieraniu rodzimej dramaturgii (organizator Konkursu Debiutu Dramaturgicznego), choć niezbyt skory, gdy idzie o prezentowanie jej osiągnięć na własnej scenie.

O Ludziach cesarza pisał już na łamach "Teatru" - obszernie i wnikliwie - Grzegorz Sinko (por. nr 6/1986), przypomnę więc tylko, iż role dramatis personae grają tu trzej mężowie z najbliższego otoczenia Nerona: filozof Seneka, senator Petus Trazea i poeta Petroniusz, których życie i czyny powtórnie - po blisko dwóch tysiącleciach - zostają poddane osądowi. Oczywiście l- jak powiada się u Hübnera - "sprawa jest (..) przedawniona, wyroki zapadły i zostały wykonane", ale przecież nie o rewizję wyroków historii tutaj idzie. Przywołując trzy postacie z zamierzchłej przeszłości, celowo upraszczając ich wizerunki poprzez sprowadzenie do jednego tylko wymiaru - dotyczącego sfery polityki i działalności publicznej - Hübner pragnie skonstruować w ten sposób trzy modele zachowań jednostki wobec władzy: pragmatyka, kierującego się zasadą "mniejszego zła", pięknoducha, który estetykę przedkłada ponad etykę, i kontestatora, działającego w myśl hasła "wszystko albo nic". Rzecz jasna, owych modeli autor nie odnosi bynajmniej do przeszłości; dowodzi tego zarówno język, jakim posługują się bohaterowie sztuki - gęsto utkany zwrotami w rodzaju: "milcząca większość", "rząd dusz", "emigracja wewnętrzna" czy "silne plecy", należącymi bez wątpienia do współczesnej frazeologii politycznej, jak również efektowny pomysł, by o losie "oskarżonych" wyrokowała publiczność. Zanim widz zdecyduje, kogo z podsądnych uniewinnić, Hübner zmusza go, by najpierw stał się sędzią własnych poglądów.

Prezentując trójkę protagonistów autor nie ujawnia swych sympatii; stara się sprawiedliwie rozdzielać racje - zarówno za, jak i przeciw. Co prawda, postać Seneki rysuje się w dramacie najpełniej, jest najlepiej umotywowana (zapewne dlatego, iż w tym wypadku źródła historyczne są najobfitsze), ale tak Petroniusz, jak Trazea mają również wiele argumentów na swą obronę. Do teatru należy, by argumenty te, w miarę możności jak najbardziej czytelnie, zaprezentować widzowi. Zadania, jakie stają tutaj przed reżyserem, nie polegają więc - jak sądzę i- na interpretowaniu, na budowaniu na kanwie sztuki efektownej tezy, lecz sprowadzają się raczej do tworzenia takich warunków, w których owa równowaga racji mogłaby być zachowana.

Tym tropem podąża twórca prapremiery na scenie Teatru Ateneum - Zdzisław Tobiasz. Widać wyraźnie, iż reżyser - w zgodzie z autorem - stara się podkreślić umowność sytuacji. Spektakl utrzymany jest więc w konwencji przypominającej próbę czytaną; aktorzy występują ubrani w stroje współczesne, na stolikach mają rozłożone egzemplarze tekstu, które pełnią równocześnie rolę notatek, pomocnych przy konstruowaniu wystąpień - rzecz ma wszak charakter przewodu sądowego, gdzie zarówno oskarżycielami, jak i obrońcami są sami podsądni.

Procedura rozprawy wyznacza schemat konstrukcyjny przedstawienia, zaś jego rytm określa ważna i odpowiedzialna rola kierującego posiedzeniem Prowadzącego. Przyznać trzeba, iż Stanisław W. Malec wywiązał się ze swego zadania bardzo dobrze - celnymi wejściami umiejętnie puentował poszczególne sekwencje, przyspieszał, to znów zwalniał akcję, zgodnie z dramaturgią procesu i temperaturą wypowiedzi oskarżonych. Niestety, na tym tle role trójki protagonistów nie wypadły najlepiej. Spektakl oglądałem w kilka tygodni po premierze, na kolejnym, "powszednim" przedstawieniu i być może to właśnie zaważyło niekorzystnie na jego przebiegu. Aktorzy wiedzieli już doskonale, jak lokowały się dotychczas sympatie widzów, postanowili więc wyjść im naprzeciw i zabawić się w sędziów, zanim jeszcze publiczność wyda swój wyrok. I tak na przykład - choć w sztuce Hübnera Seneka prezentowany jest w oparciu o świadectwa Tacyta, a więc kronikarza nie nazbyt przychylnego dynastii julijsko-klaudyjskiej i jej stronnikom - Tadeusz Borowski w postaci doradcy Nerona widzi jeszcze mniej pozytywów. Petroniusz w interpretacji Mariana Kociniaka jawi nam się jako specjalista od "bon mots" i mrugania okiem do publiczności. Jedynie Marian Opania w roli Petusa Trazei utrzymuje w ryzach swój aktorski temperament i nie usiłuje zabiegać o poklask za wszelką cenę.

W sytuacji, gdy rzecz nie w tym, kto jakie racje przedstawia, lecz kto efektowniej zaprezentuje się publiczności, głosowanie widzów zamienia się poniekąd w rodzaj plebiscytu na aktorów; nie sądzę więc, iż należałoby odnotowywać, jakie były jego wyniki. Warto jednak na zakończenie zauważyć, że - być może - jedną z przyczyn kiepskiej kondycji polskiej dramaturgii współczesnej jest również to, że - jak dowodzi przykład przedstawienia w Teatrze Ateneum - nawet dobre sztuki nie mogą doczekać się w naszych teatrach godnych siebie inscenizacji. Dla kogo więc pisać dramaty?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji