Artykuły

Radwan to my

Tytuł spektaklu wcale nie musi odpowiadać treści. Czasem na­wet wręcz kamufluje albo przykrywa coś innego. Tak też jest z najnowszą inscenizacją warszawskiego Teatru Powszech­nego "Muzyka- Radwan". Wy­bór muzyki jednego i najbardziej zna­nego kompozytora teatralnego Stani­sława Radwana (ucznia Krzysztofa Pendereckiego i Pierre Schaeffera) i monograficzny spektakl pod takim, trochę zagadkowym, trochę dętym, tytułem usprawiedliwiałby jedynie śmierć twórcy, lub w najlepszym wy­padku "bardzo okrągła rocznica". Tym­czasem z programu dowiadujemy się, że kompozytor żyje, jest tylko stra­szliwie niepunktualny i niesłowny, a zatem skonstruowanie spektaklu z muzyką już wcześniej napisaną, wy­bawia realizatorów widowiska od dre­szczy niepewności. Gadu-gadu.

W istocie spektakl?, opera?, kaba­ret? to, przynajmniej w pierwszej części, akademia żałobna w intencji tego, co było, co jest i chyba będzie. Poszczególne teksty i nastroje suge­rują to coś bez pudła. Premiera od­była się w dniu 31 sierpnia, a chór podaje wiersz Wincentego Pola o rocznicy, odpowiednio wyakcentowany werset Psalmu Dawidowego nr 29 w tłumaczeniu Miłosza znany z po­stumentu gdańskiego pomnika i inne rozpaczliwe zapytania: Czym jest Pol­ska? A zatem ważna w spektaklu jest nie tyle może sama muzyka, ile wybór tekstów, którym ona służyła. Wybór w tym znaczeniu trafny, przejrzysty, zainscenizowany przez dyrek­tora teatru Zygmunta Huebnera z wy­czuciem sceny i ambicjami. Te ostat­nie może nawet przerastały aktualną potrzebę.

Spektakl "Muzyka - Radwan", jak­kolwiek opiera się przede wszystkim na śpiewanych tekstach, wykorzystu­je również inne obszary sztuki. Przy opracowywaniu koncepcji świetlnej widowiska wykorzystano błyski lase­rów wypożyczonych przez Instytut Elektroniki Kwantowej Wojskowej Akademii Technicznej. Interesujący­mi elementami scenografii są figury ze szkła artystycznego plastyczki Lu­cyny Pijaczewskiej. Prócz tego, by zwiększyć porcję muzyki, poszczegól­ne "numery" przedzielono improwi­zacjami w wykonaniu Formacji Jazzowej Wojciecha Karolaka w składzie: Karolak, Bartkowski, Szukalski. Ra­zem więc stanowić by to mogło inte­resujący i wielostronny spektakl z po­granicza różnych dziedzin sztuki, plas­tyki, muzyki, teatru, poezji. Niestety inscenizacja całości okazała się nie­spójna. Zespół Wojciecha Karolaka gra sobie, improwizuje na zadane te­maty (nie wiadomo - własne czy Radwana), "szklane głowy" Pijaczew­skiej stoją w tle także raczej sobie, niż w koncepcji całości. Również zie­lonkawe światło lasera "występuje" integralnie. Taki trochę groch z ka­pustą.

A jednak nie można nie zauważyć faktu, iż powstał spektakl muzyczny, i to wcale nie z powodu gościnnie występującego tria jazzowego. Wido­wisko można nazwać muzycznym prze­de wszystkim dzięki warsztatowej sprawności i umiejętności przygotowa­nia oraz prowadzenia i dyrygowania muzykującymi aktorami przez Wojciecha Głucha. Artysta ten dowodzi już po raz któryś, że właśnie na nim trzeba budować teatr muzyczny. Zza rozstrojonego fortepianu, na któ­rym akompaniował zespołowi aktor­skiemu, potrafił dyrygować chórem, pomagał głosem w sytuacjach wątpli­wych, był jeszcze aktorem i solistą-wokalistą. Po prostu bez Wojciecha Głucha nie miałoby sensu powoływa­nie się tu na jakąś muzykę.

Parzy okazji Teatr Powszechny po­kazał, iż ma w swoim zespole kilka muzycznych talentów. Krzysztof Majchrzak, Mariusz Benoit, Ewa Dałkowska dali z siebie więcej niż "zwykli aktorzy". A najlepsza muzycznie była występująca gościnnie Barbara Dziekan, która ujawniła się dopiero w drugiej części przedstawienia, już bardziej ludycznej, a mniej pogrzebo­wej. Bo w ogóle spektakl "Muzyka - Radwan", a właściwie "Muzyka i my", miał dość jasno wyartykułowane prze­słanie. Zdawał się tłumaczyć, iż skoro w kraju jest ciemno, ciężko i źle, nie pozostaje nam nic innego, jak cieszyć się i... zażywać narkotyki. Absurd, surrealizm i poszukiwanie kraju, ale i tak wciąż bardzo, bardzo daleko od szczęścia.

"Muzyka-Radwan" jest widowiskiem z kluczem, który, okazuje się pasuje do wielu drzwi. Owacje publiczności dowodzą, że próba nie zakończyła się fiaskiem. Często bywa, że spektakle niezbyt udane cieszą się na krótką metę dużym powodzniem. A "muzykę" ratują jej wykonawcy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji