Artykuły

Wokulski ofiarą kryzysu światowego

"Lalka" w reż. Wiktora Rubina w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Dziewiętnastowieczny realizm uwodzi twórców. "Lalka" Wiktora Rubina jest jednak kolejnym przykładem, jak łatwo badając korzenie kapitalizmu, ulec taniemu wzruszeniu i moralizatorstwu.

Krytyka kapitalizmu", "korzenie kapitalizmu", "ofiary kapitalizmu" - te hasła powtarzają się ostatnio w zapowiedziach premier jak mantra. Od Warszawy przez Kraków, Opole i Wałbrzych twórcy odkrywają zdradliwość polskiego "American Dream". Nośnikami tych diagnoz są jednak najczęściej spektakle naiwne, posklejane z akademickich cytatów i luźnych skojarzeń. Nie pomaga (a może wręcz utrudnia) wsparcie dramaturgów z "Krytyki Politycznej".

Wiktor Rubin nową adaptację "Lalki" Bronisława Prusa szykował od lat, krążąc z egzemplarzem między Łodzią a Warszawą. I właśnie o te kilka lat wrocławski spektakl wydaje się spóźniony. Reżyser zbudował "Lalkę" wokół postaci Stanisława Wokulskiego (Bartosz Porczyk), neurotycznego trzydziestolatka, który dorobił się za szybko. Zdobyte na handlu z Rosją miliony stają się dla niego lekiem na samotność, a przede wszystkim biletem wstępu na salony celebrytów.

To właśnie celebryci - bohaterowie "Big Brother I, II, VIII", "Tańców z/na ", Pudelków, Kozaczków, Plotków - stają się u Rubina dzisiejszą arystokracją. Sprzedają swoja intymność, prowokują, błyszczą. Izabela (Kinga Preis) zmienia kreacje od krynoliny, a la Velazquez, przez futra Joan Collins, kimona Madame Butterfly, aż po markową małą czarną. Proces rozwodowy baronostwa Krzeszowskich (Dominika Figurska, Rafał Kronenberger) do złudzenia przypomina odcinki sprawy Majdan vs. Rabczewska.

Goście zaproszeni do Zasławia znikają po kolei eliminowani przez telesondaże, jak bohaterowie reality show. Msza zmienia się w pokaz mody kościelnej, dobroczynne akcje Izabelli - w kwestę a la WOŚP. Postaci sztuki pojawiają się w monstrualnej złotej ramie/telewizorze, by zareklamować samych siebie. Arystokracja ery nowobogackich to krzykliwa, irytująca zgraja dziwaków i pozerów.

Jednak kilka lat temu Jan Klata przepracował już sprawę wymiany ekipy "na świeczniku". Najpierw w gdańskim "Fanta$ym", zastanawiał się, co stało się ze starymi elitami. Znalazł je w blokowisku między lombardem a kolekturą Lotto, wynędzniałe, ogłupiałe, ale wciąż w pretensjach. Potem księżną celebrytką uczynił Irinę Zbereźnicką (Ewa Kasprzyk) w "Szewcach u bram" (TR Warszawa). Sprostytuowana arystokracja ratująca się przed nędzą medialnymi aferami nie jest odkryciem adaptatorów "Lalki".

Kontrą dla świata czerwonych dywanów jest świat Rzeckiego (Michał Chorosiński) i Stawskiej (Halina Rasiakówna). Stawska, zamknięta w mieszkanku, jak baletniczka w pozytywce, kręci się w kółko, odsuwając i zsuwając te same stoliczki i krzesła. "Stary subiekt" w napoleońskim mundurze to ołowiany żołnierzyk. Niby rówieśnik Wokulskiego, ale konserwatysta lubiący starą porcelanę, książki, piosenki, filmy i stary dobry nacjonalizm. Zamiast Wiosny Ludów wspomina powstanie warszawskie. Stachowi na powitanie gra "Deszcz, jesienny deszcz". Subiektów będzie jednak uczył kroku marszowego SS. Marionetka to czy niebezpieczny fanatyk?

Wszyscy aktorzy wydają się marionetkami sterowanymi przez jakiś zatarty mechanizm. Spektakl toczy się na jałowym biegu, nieważne czy na scenie pojawia się sztuczny koń, trzymetrowa lala, zespół w strojach ludowych, czy aktorka w stroju rodem z go-go - rytmy, energie, rozpadają się w chaosie cytatów literackich (od Alberta Moravii przez Elię Kazana, Witkacego i "Dziady" po "Strach" Grossa) i wizualnych.

Rubin chciał pomieścić w "Lalce" Polskę, Europę i świat. Za każdą postacią Żyda kryje się więc historia pogromów. Za wzmianką o darowiznach - litania na temat głodowych pensji Polaków. Za każdą sceną - telewizyjny format serialu, talk-show, reklamy. Wokulski Porczyka traci w tym wyrazistość. Napięty, drażliwy, nie godzi się na świat pogromów, na świat "osobowości medialnych" czy na świat "tak w ogóle"? Nie miota nim pożądanie - ani do Izabelli, ani do sławy czy sukcesu - ale jakaś psychologiczna blokada: może dziecka odrzuconego? Jest w tym ciekawy i wiarygodny, ale kompletnie nie pasuje do historii marionetek Rubina.

Nieudana "Lalka" wpisuje się w trend powrotu do dziewiętnastowiecznego realizmu. Pozytywiści ("Omyłka" Konopnickiej/Klemma/Demirskiego w warszawskim Powszechnym, festiwal "Pozytywiści" w wałbrzyskim Teatrze Dramatycznym), Dostojewski ("Nelly" Natalli Korczakowskiej w Wałbrzychu), a nawet opisujący lęki ery nowoczesności Bram Stoker ("Dracula" Artura Tyszkiewicza w krakowskim Słowackim) to ulubieńcy młodego pokolenia twórców. W literaturze ta fascynacja zaowocowała już pierwszymi wypowiedziami autentycznymi, brawurowymi, jak "Balzakiana" Jacka Dehnela. W teatrze reżyserzy i dramaturdzy ciągle dają się ponieść wzruszeniu i prostemu moralizatorstwu. Na "Prusiana" czy "Konopnickiana" trzeba jeszcze poczekać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji