Artykuły

Zemsta na Fredrze

TRZEBA odnotować i skomentować sukces artystyczny i społeczny Zygmunta Hübnera, jego zespołu i ich wspólnego dzieła: przedstawienia "Zemsty" na małej scenie Teatru Powszechnego na Pradze. Sukces społeczny polega na tym, że spektakl ma powodzenie ogromne u publiczności dorosłej, nie zobowiązanej do lektur szkolnych. Publiczność taka skłonna jest mniemać - i nie bez racji - że klasyk "przerabiany" w szkole, tak dalece jest przerobiony", iż bawić nie bardzo już może. A tu, wbrew mniemaniu, bawi do łez.

Fredro? Oklepany Fredro? Ten, nad którym Boy i inni świadomi rzeczy krytycy biadolili, że choć wielki, traci (niestety, niestety!) na popularności? Ten, którego nuda jest zmorą i zmartwieniem także i dzisiejszych miłośników teatru? Tak, ten. Ale przedstawienie Hübnera, na które dostać się trudno, na którym gromki śmiech rozlega się na widowni co chwila, zmienia te bezpłodne i jałowe zmartwienia w kłopot prawdziwy, a nie urojony. Skoro Fredro może się podobać, to znaczy, że trzeba umieć go grać! Ale jak? Nie ma na to żadnej recepty, oczywiście, bo sztuka ani recept, ani przepisów nie zna. Zna tylko dobre rady krytyki: najczęściej całkiem błędne. Spośród krytyków Fredry zaś tylko jeden umiał udzielić rady trafnej: stary, zapomniany Juliusz Kleiner, znakomity historyk literatury polskiej. Hübner posłuchał go, umiał jego myśl nie tylko rozwinąć, ale i przemienić w rzeczywistość sceniczną, jednolitą, konsekwentną i kpiarską. I odniósł sukces artystyczny, polegający na tym, że na małej scenie Teatru Powszechnego "Zemsta" odżyła: bawi i tych, co ją znają, i tych, co nigdy o niej nie słyszeli.

Zobaczcie, jak poczciwy, mimo pozorów, jest Cześnik Bronisława Pawlika. Jaką skrytą energią kipi Rejent Władysława Kowalskiego, jak żałośnie oportunistyczny jest Papkin Wojciecha Pszoniaka, jak zabawnie ukrywa swój strach i rozpacz Podstolina Anny Seniuk, jak śmieszni i ośmieszeni są młodzi Żółkowskiej i Wasilewicza! Zobaczcie, jak sprawni i komiczni są trzej jeszcze aktorzy: Stanisławski jako Dyndalski, ale zwłaszcza Cieślak i Wierzbicki jako murarze, a także jako część dekoracji! Bo dekoracji prawie nie ma; wszystko co się dzieje, dzieje się na małym podeście, prawie wśród widzów, tylko między postaciami komedii i tylko to jest ważne: aktorstwo. Ale aktorstwo pojęte jako gra, jako sztuka naśladowania tej gry, którą ludzie zawsze ze sobą prowadzą, która tak często odsłania - jak w "Zemście" - ich nieuleczalną, tą, zadowoloną z siebie głupotę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji