Artykuły

Wrocław. Kapitalizm dziś czyli "Lalka" w Polskim

Wokulski w spektaklu "Lalka" Wiktora Rubina ma cechy biznesmena, a Łęcka - celebrities. Premiera w sobotę we Wrocławiu.

Polską rzeczywistość czasów komunizmu najłatwiej było opisywać dzięki poezji i dramatowi romantycznemu. Wygląda na to, że powód do rozmowy o polskim kapitalizmie daje "Lalka" Prusa.

Na pewno są analogie między naszą współczesnością a czasami, o których pisał Prus. Tak jak wtedy zmienia się struktura społeczna, pojawiają się nowe kody kulturowe, jednak nie sądzę, żeby "Lalka" wyczerpywała temat kapitalizmu - zauważa Wiktor Rubin. - Moja opowieść będzie bardziej odrealniona niż książka, powiedziałbym, bardziej psychoanalityczna. Interpretując powieść, poszedłem tropem jej pierwszego tytułu - "Marionetki". Za pokazaniem Wokulskiego naszych czasów przemawiały emocje, chęć zmierzenia się w teatrze z historią człowieka z awansu.

To postać niejednoznaczna, złożona. Przebywa pewną drogę, zmienia się.

- Skoncentrowaliśmy się wokół tematu tożsamości, bo wielu jest dziś w Polsce Wokulskich - uważa reżyser. - Kapitalizm wymusza migrację i zmienność pozycji społecznych, wielu młodych opuszcza małe miejscowości i szuka szczęścia i kariery w wielkich miastach. Dziś mają pracę i są kimś. Tracą ją i stają się nikim. Nieustannie próbują się dostosować do nowych schematów. Żyją rozdarci między dwoma światami - elitą i zwykłymi ludźmi, takimi jak Rzecki czy Stawska.

Brudne interesy

Dla reżysera ważne było to, że Wokulski jest sierotą. Wcześnie zmarła mu matka, wychowywał go ojciec.- Stąd bierze się jego niepewność i chwiejność. U Prusa nie jest to powiedziane wprost, ale finał jest taki, że bohater "Lalki" popełnia samobójstwo.

Ze szkoły pamiętamy interpretacyjny schemat - "Wokulski - romantyk czy pozytywista". Bohater Prusa miał bowiem przeszłość patriotyczną, walczył w powstaniu styczniowym, czego pamiątką były odmrożone ręce. Ale potem robił interesy z rosyjskim kupcem Suzinem na wojnie bałkańskiej.

- Dziś byśmy powiedzieli, że to przeszłość podejrzana, bo handlował bronią z zaborczą armią - mówi Wiktor Rubin. Ale czytając "Lalkę", nie ma wątpliwości, że Wokulski jest romantykiem, który zrobił majątek tylko po to, żeby zaimponować kobiecie. Nie liczy się z pieniędzmi, szasta nimi na prawo i lewo.

- W spektaklu nie będzie typem biznesmena, choć może posiadać jego cechy - mówi reżyser. - Prowadzi sklep, ale przestaje się nim interesować.

Lata 70. XIX w., które przedstawił na kartach powieści Prus, to czas po powstaniu styczniowym. Fortuny polskiej arystokracji przepadły w wyniku represji caratu albo przechodziły ciężkie chwile w warunkach rozwijającego się kapitalizmu. Mimo to arystokracja brzydziła się mariażem z mieszczaństwem, a ludzi pokroju Wokulskiego nie wpuszczała na salony. Rzeczywistość jednak zmuszała do mezaliansów, bo bez ludzi na dorobku nie miała szansy na przetrwanie.

Przygnębiający obraz

- W tej kwestii widać nieprzystawalność "Lalki" do naszych czasów - mówi Rubin. - Społeczeństwo ma nowe hierarchie. Razem z dramaturgami Jolantą Janiczak i Piotrem Rudzkim uznaliśmy, że najbardziej opiniotwórcza, obdarzona niemalże boskimi cechami jest dziś grupa postaci medialnych. W naszym spektaklu reprezentuje ją Izabela Łęcka, Wąsowska, Starski, etc. Do obecności w salonie Łęckiej pretenduje Wokulski. Jego monologi mówią o miłości do osoby nieosiągalnej - gwiazdy. Rodzi się pytanie, czy Wokulski kocha Izabelę, czy tylko jej wizerunek?

Dziś Łęcka robi chwilami wrażenie feministki. Brzydzą ją mężczyźni i ich świat.

- Żyjemy w czasach chaosu pojęciowego i pewne postawy są upraszczane - uważa Wiktor Rubin. - Dla mnie istotniejsza jest miłość Łęckiej do posągu Apolla, nierzeczywistego ideału. Stąd bierze się niechęć do mężczyzn czy rozczarowanie nimi. Wynika to z lęku przed konfrontacją z żywym człowiekiem, który może zedrzeć z niej medialną aurę. Izabela myśli kategoriami wirtualnymi. Jednocześnie sama jest najmniej realną postacią w powieści.

Obraz Polaków w "Lalce" jest przygnębiający. Elita nie trzyma się realiów, polityczni marzyciele pokroju Rzeckiego - podobnie. Są zagubieni romantycy jak Wokulski i zakompleksieni antysemici, słabi w rynkowej konkurencji.

- W spektaklu pokazujemy licytację kamienicy Łęckich, bowiem ta sytuacja ucieleśnia polski stereotyp na temat Żydów: "wasze kamienice, nasze ulice" - mówi reżyser. - Nasza polskość, podobnie jak Wokulskiego, kształtowana jest na micie romantyków i karmiona obawami przed nieprzyjazną nam resztą świata. A jednocześnie naśladujemy wzorce globalnej wioski. Dlatego w spektaklu pytamy, czy polska tożsamość jest na tyle silna, by przetrwać. Czy w ogóle istnieje? A może jest mitem?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji