Artykuły

12 butelek na deskach teatru

"Kabaret Bellmer - Dwanaście butelek" w reż. Henryka Konwińskiego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Odkurzone talenty wokalne i kabaretowe. Na Kameralnej Scenie Teatru Śląskiego zainaugurowano pierwszy rozrywkowy wieczór z kabaretem Bellmer.

Gdzie i kiedy będziemy się śmiać? W piekle i w czyśćcu - nie, w niebie - nie wypada, zostaje na szczęście wieczór w teatrze. Z tego założenia wyszedł zespół aktorów Teatru Śląskiego, który w pierwszym programie artystycznym przypomniał kilka kabaretowych skeczy i piosenek, głównie z repertuaru kabaretu Dudek.

Pomysł trafiony, bowiem nie tylko Katowice cierpią na niedosyt nieskrępowanej działalności artystycznej z muzyką na żywo. Brak miejsca, gdzie w kameralnym, kawiarnianym klimacie można by zasiąść i na tle umownej kurtyny zobaczyć artystów, którzy mierzą się z dowcipem, satyrą i kabaretową kpiną, dodając od czasu do czasu poetycką piosenkę. Do tej estradowej formy raz po raz wracają lokalne teatry (świetna "Zła opinia" z piosenkami Georges'a Brassensa w Teatrze Polskim czy wieczór w teatrze Korez z utworami Jaromira Nohavicy "Kometa"), ale wciąż jej mało. Dlatego inicjatywa Teatru Śląskiego z kabaretowym wieczorem wydaje się absolutnie słuszna - nie ma wątpliwości, że znajdzie się grupa zainteresowanych, którzy mają nieustającą słabość do tekstów Wojciecha Młynarskiego, Agnieszki Osieckiej czy Macieja Szweda i kolekcjonują kolejne wykonania i aranżacje piosenek do ich słów.

"Dwanaście butelek" - pierwszy program kabaretu Bellmer - jest wieczorem na szóstkę aktorów, którzy widać z radością odkurzyli swoje talenty wokalne i przygotowali program piosenki aktorskiej i śpiewanej poezji. Adam Baumann, gospodarz wieczoru witający publiczność, smakowicie raczy się dwunastoma butelkami jałowcówki w pijackim skeczu, by po chwili za Młynarskim poważnie tęsknić za inteligencją. Grzegorz Przybył ze swoim talentem aktorskim pójdzie do nieba z epizodyczną rolą pszczółki, jako amant spotyka na swej drodze Szpetną Szwedkę, Dumną Dunkę i Zwinną Finkę, ale najwięcej oklasków zbiera za ratowanie teściowej w kultowym skeczu, który przed laty wykonywał Janusz Gajos. Uroku całości dodaje zalotna kusicielka wieczoru - Dorota Chaniecka, uwodzicielska w każdym pozornie niewinnym spojrzeniu - świetna przede wszystkim w balladzie "Bo tak głupia to ja już nie jestem". Wilczym apetytem na poezję zaraża publiczność Marcin Szaforz, który przy okazji instruuje, jak wykonać własnoręcznie kaczuszkę, a poważne tony przypadły dwóm aktorkom: Ewie Leśniak i Krystynie Wiśniewskiej. Obie po przejściach, będą i z diabłem negocjować, i z mężczyznami, których nie wiadomo, czy lepiej kochać, czy nienawidzić.

Pierwszy program kabaretu Bellmer nie jest ani wieczorem wielkich uniesień, ani przełomowych aranżacji, ani też maratonem śmiechu aż do łez. Ale trzeba przyznać, że jest wieczorem potrzebnym. Z całym estradowym chaosem składanki utworów poważnych, lirycznych, satyrycznych i dowcipnych, z urokiem żywej muzyki na pianino i akordeon, z szóstką aktorów, którzy mnożą swoje wcielenia w dwudziestu numerach. Nie zadowolą wszystkich, ale wiem, że znajdą swoją wierną publiczność, która już dziś czeka na dalsze kabaretowe przypadki na Kameralnej Scenie Śląskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji