Artykuły

Śpiewy i tańce

Strategia spektaklu oparta wyłącznie na ładunku emocjonalnym nie trafi do wszystkich widzów. Nie poruszy na przykład ludzi, którzy z czasem głębokiego komunizmu nie mieli nic wspólnego. Będzie to dla nich tylko anachroniczne przedstawienie o starych piosenkach - o "To idzie młodość" w reż. Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie pisze Jan Ensztein z Nowej Siły Krytycznej.

Nowa produkcja Teatru Współczesnego to muzyczny spektakl, w który zaangażowany jest prawie trzydziestoosobowy zespół aktorski, muzycy, choreograf. Maciej Englert zrealizował musical, od którego bije produkcyjnym profesjonalizmem oraz nieuchronnym sentymentem.

Przedstawienie oparte na prozie Marka Nowakowskiego opowiada o młodości w Polsce okresu stalinizmu. Za pomocą PRL-owskich i amerykańskich szlagierów z lat pięćdziesiątych Maciej Englert przygląda się poddanym indoktrynacji ZMP-owcom, studentom oraz kontestującym bikiniarzom. Akcja umieszczona w środowisku młodych socjalistów skupia się na Światowym Festiwalu Młodzieży i Studentów, który odbył się w Warszawie w roku 1955. Był on wolnościowym oddechem w ugruntowanym totalitaryzmie. W przedstawieniu pokolenie oglądane przez pryzmat komunistycznego spędu przedstawione jest w dziwnie jednorodny sposób. Nawet w środowisku ZMP nikt nie wierzy w komunizm, co nie wydaje się wysoce prawdopodobne. W czasie festiwalu młodzi bohaterowie "To idzie młodość" przewidywalnie bawią się, tańczą i przeżywają ulotne miłości.

Reżyser stara się powiedzieć, że młodość zawsze wygląda podobnie, bez względu na ustrój, a wtłoczenie dorastających ludzi w sztywne ramy nie skończy się sukcesem. To dosyć banalne stwierdzenie przedstawione zostaje w sposób charakterystyczny dla musicalu, uproszczony w budowie fabuły i postaci. Właściwie struktura przedstawienia to zbiór krótkich scen, często o charakterze skeczy wyśmiewających na przykład partyjną logikę i nowomowę. Potem następuje motyw muzyczny czy taneczny. Śmieszą pieśni o planie sześcioletnim czy zakochanej tokarce, mam jednak wrażenie, że żartując z komunizmu, od czasów Stanisława Barei, czyli od kilkudziesięciu lat, śmiejemy się z tych samych dowcipów. Wywód sekretarza dotyczący boogie-woogie z "To idzie młodość" można by spokojnie umieścić w "Misiu". Dlatego humor spektaklu, mimo iż może nadal śmieszyć, wydaje mi się nieco wtórny.

Pełno w tym spektaklu sentymentalizmu i nostalgii. Finałowa scena, w której wszyscy aktorzy wychodzą na scenę śpiewając: "Ten czas jest w nas", jest emocjonalnie przesadzona i wręcz niesmaczna. Wspominanie jest jednak w wyważonej dawce zawarte w postaci Stanisławy Celińskiej - Przechodnia. Aktorka pozornie nie ma w spektaklu żadnej poważnej roli. Pojawia się na scenie jakby oglądając retrospektywę swojej młodości. Wykonuje wspólnie z Anną Czartoryską na przykład nastrojowe "Besame mucho" Consuelo Velázqueza z lat czterdziestych. Mimo to Celińska jest zdecydowanie jedyną intrygującą, niejednoznaczną i zmuszającą do myślenia postacią. Bez niej musicalowa prostota byłaby trudna do zniesienia.

Maciej Englert nie ma natomiast żadnych problemów z muzyczną konwencją. Nie można mieć żadnych zastrzeżeń do oprawy muzycznej czy kondycji tanecznej i wokalnej aktorów. Od przedstawienia bije produkcyjny profesjonalizm, który po części ratuje realizację.

Reszta postaci jest już prosta i oczywista, jednak nie o to chodzi. Młody zespół Współczesnego bawi się bowiem wyśmienicie. Świetnie przygotowany, przez część widowni nagradzany oklaskami po każdym numerze, radosny, uśmiechnięty. To wszystko sprawia, że wolałbym znaleźć się po drugiej stronie kurtyny. Tam chyba zabawa była lepsza.

Spojrzenie Englerta w przeszłość nie jest odkrywcze. Utwierdza jedynie w przekonaniu, że dziś opowiadanie o komunizmie nie będzie atrakcyjne tylko poprzez tańczenie i śpiewanie. Kiedy chce się powiedzieć to samo po raz wtóry, nie wystarczy nawet utalentowany młody zespół Współczesnego. Strategia spektaklu oparta wyłącznie na ładunku emocjonalnym nie trafi do wszystkich widzów. Nie poruszy na przykład ludzi, którzy z czasem głębokiego komunizmu nie mieli nic wspólnego. Będzie to dla nich tylko anachroniczne przedstawienie o starych piosenkach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji