Artykuły

Mały Witkacy

Teatr telewizyjny ma czasem niezłe pomysły, których z jakichś tam względów nie udaje mu się doprowadzić do skutku. Takim pomysłem było umieszczenie w repertuarze na bieżący sezon dwu polskich sztuk: "W małym domku" Tadeusza Rittnera i "W małym dworku" Stanisława Ignacego Witkiewicza. Tylko w teatrze telewizji istnieje taka wymarzona możliwość: pokazujemy sztukę Rittnera, a za tydzień jej parodię pióra Witkacego, poprzedzoną gawędą Stefana Treugutta, pozwalającą widzowi lepiej zrozumieć i cel tej parodii i zasady teatru Witkiewiczowskiego.

Niestety, "W małym domku" zobaczyliśmy na początku stycznia, a sztukę Witkacego pod koniec maja. Zresztą może krzywdzę teatr telewizyjny, może wcale nie myślał o takim zestawieniu? Przecież linia repertuarowa w mijającym sezonie nie wykazywała - poza pozycjami rocznicowymi - jakiejś troski o konsekwencję, o własne oblicze teatru poniedziałkowego, o systematyczną "edukację" odbiorcy. Dajmy więc spokój!

Stwierdźmy tylko fakty. Telewizja zapoznała nas z łódzką, ciekawą inscenizacją "Bzika tropikalnego" w ubiegłym roku, na Prima Aprilis poczęstowała nas parodią sztuk Witkacego pióra Stanisława Grochowiaka pt. "Sowa, czyli hrabina bosonoga cejlońska", pod koniec maja zaprezentowała nam jedną z mniej ważkich sztuk prekursora teatru absurdalnego - komedię "W małym dworku" w reżyserii Zygmunta Hübnera.

Sztuka ta, sprawnie wyreżyserowana i bezbłędnie zagrana, pozwoliła oswoić się masowej widowni z twórczością Witkacego, bowiem jako sztuka parodystyczna nie przynosi ona zbyt skomplikowanych problemów, jest po bez mała pięćdziesięciu latach od jej powstania dosyć strawna dla widza nawet mniej wyrobionego, który przecież rozumie, że Widmo Żony, które pojawia się wśród żywych i działa na tych samych zasadach co i oni, stanowi tylko swego rodzaju chwyt artystyczny, zastosowany przez nowoczesnego twórcę po to, żeby można było zdemaskować morale ziemianina Nibka, jego rodziny i powinowatych, oraz, oczywiście po to, żeby zdrowo się pośmiać. Zresztą, gdyby nawet ktoś miał obawy, że sztuka może zostać niezrozumiana lub zrozumiana opacznie, to niech będzie spokojny.

Zasługuje na podkreślenie fakt, że teatr poniedziałkowy stopniowo, ale zdecydowanie, wprowadza na swoje "deski" coraz nowocześniejsze formy dramaturgii i problemy coraz bliższe współczesnemu człowiekowi. W przyszłym sezonie - jeżeli chodzi o Witkacego - zapewne będziemy mogli obejrzeć na małym ekranie którąś z bardziej skomplikowanych sztuk naszego awangardowego twórcy, chociażby "Wścieklicę" czy "Mątwę", nie mówiąc o "Kurce wodnej", w której autor zapowiada ostateczny upadek świata burżuazyjnego. Zapewne Zygmunt Hübner, jak i Halina Mikołajska oraz pozostali aktorzy, którzy tak sugestywnie zagrali w "Małym dworku", z przyjemnością przygotują dla nas którąś z tych sztuk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji