Szczecin. Zabrakło miejsca dla Teatru Nie Ma
- Prawdziwy Teatr Nie Ma, którego nie ma - mówi Tatiana Malinowska-Tyszkiewicz (na zdjęciu) o kłopotach prowadzonej przez siebie grupy. Jeden z najlepszych w Polsce teatrów amatorskich szuka miejsca, w którym mógłby odbywać próby i grać.
Teatr istnieje już od dziesięciu lat. Jego członkowie to młodzi ludzie, licealiści i studenci, pracujący pod okiem związanej ze szczecińskim Teatrem Polskim reżyser Tatiany Malinowskiej-Tyszkiewicz. Nie Ma może pochwalić się kilkoma nagrodami z ogólnopolskich przeglądów, kilkunastoma ambitnymi spektaklami, trzema profesjonalnymi aktorami, rekrutującymi się z dawnego składu i kilkoma studentami szkół teatralnych.
- Nasi wychowankowie to Wojtek Sandach i Adam Kuzycz-Berezowski, którzy są dziś w zespole Teatru Współczesnego, czy Mateusz Ławrynowicz, grający obecnie w Warszawie - wylicza Malinowska-Tyszkiewicz. - Jestem bardzo dumna, że Wojtek otrzymał tegoroczną Srebrną Ostrogę dla najlepszego młodego aktora ubiegłego sezonu. Szkoda tylko, że tak miłe wydarzenia jak nagrody czy nasz jubileusz pokrywają się z naszymi kłopotami z brakiem sceny.
Teatr Nie Ma ostatnio związany był z Akademickim Centrum Kultury, mieszącym się w dawnym Domu Marynarza. Jednak od czasu, gdy w oczekiwaniu na nową siedzibę grywa tam Teatr Lalek "Pleciuga", młodzi ludzie muszą szukać innego miejsca na swoje próby.
- Spotykamy się w Kontrastach, na schodach w Klubie 13 Muz, w Teatrze Krypta - opowiada Malinowska-Tyszkiewicz. - Zespół liczy obecnie 28 osób, więc próby w małych pomieszczeniach są prawdziwym horrorem. Spotkaliśmy się z rektorem Uniwersytetu Szczecińskiego, który chce nam pomóc. Piotr Klimek zapewnia nas, że gdy "Pleciuga" będzie miała już swój nowy teatr, to możemy wracać do ACK. To jednak ciągle kwestia miesięcy, a my nie chcemy zawieszać działalności. Nie stać nas też na wynajem odpowiedniej sali...
Tatiana Malinowska-Tyszkiewicz mimo problemów nie rezygnuje z planów. Być może uda się zrealizować spektakl w Teatrze Krypta, trwają próby do kolejnej premiery i do przyszłorocznej edycji międzynarodowego festiwalu "GiW", który zmieni nazwę na "Pro-Contra".
- To nie sztuka radzić sobie, gdy wszystko idzie jak z płatka - mówi opiekunka Teatru Nie Ma. - Sztuką jest przetrwać mimo trudności. Gramy teraz tak rzadko, a ludzie jednak przychodzą nas oglądać. Musimy tylko przetrwać ten okres.