Artykuły

Molier nasz współczesny

Jakkolwiek paradoksalnie by to brzmiało, ten krakowski "Mizantrop" okazał się najbardziej ak­tualną sztuką ostatniego sezonu. Nie "Namiestnik", nie "Sprawa Oppenheimera", nie Witkacy, lecz właśnie Molier. Ten Molier, od którego normalnie wieje ze sceny nudą i którego wielkości tak rzad­ko udaje się przedrzeć przez na­wyki konwenansu i tradycji. Tym razem był to Molier bez peruk i kurzu, bez patyny i trzynastozgłoskowca. Nie szkolna piła, a żywy spektakl, wzbudzający na wi­downi burzliwą reakcję.

Krakowski Teatr Stary kierowany przez Zygmunta Hübnera przy­jechał na gościnne występy do stolicy z dwoma przedstawienia­mi: "Nieboską komedią" w słyn­nej już inscenizacji Konrada Swinarskiego, za którą dostał on ostatnio nagrodę krytyki im. Boya oraz właśnie z "Mizantropem". O "Nieboskiej" pisałam już jesienią przy okazji stulecia tego Teatru.

Sukces "Mizantropa" jest sukce­sem podwójnym - tłumacza i teatru. Teatr nie mając do dyspo­zycji przekładu tak błyskotliwe­go nie mógłby, oczywiście, wiele zdziałać, ale też i samo tłumacze­nie nie poparte mądrą myślą in­scenizacyjną i świetnym wyko­naniem aktorskim nie ujawniłoby swoich zalet. Zacznijmy od tłu­macza. Złośliwi twierdza, że jest to "Mizantrop" Kotta nie Moliera. Że z Moliera pozostał tytuł, imiona bohaterów i zarys akcii. Wystarczy wziąć do ręki już nie oryginał, ale po prostu tłumacze­nie Boya, aby się przekonać, że tak nie jest. Jan Kott dokonał wolnego przekładu prozą. ,,Mizan­trop" pisany jest wierszem, aleksandrynem, który u nas zwycza­jowo zastępowany bywał trzynastozgłoskowcem, brzmiącym dziś ze sceny sztucznie i obco.

Przekłady szybko się starzeją. Wiedzą o tym teatry i uczniowie z trudem brnący przez obowiąz­kowe lektury. Widzowie mniej to odczuwają, bo teatry dziesiątka­mi zabiegów starają się ożywić martwy język dawnych przekła­dów. Mówi się o tym, że każda epoka powinna się zdobyć na własne tłumaczenie arcydzieł świa­towej literatury. Ale nie każda epoka się na to zdobywa. U Boya w "Mizantropie" Alcest mówi o nieszczęśliwie zakochanych, wzdychających do swoich dziew­czyn:

U nóg ich schną z miłości,

cierpią udręczenia,

Na swą pomoc wzywają płacze

i westchnienia,

I silą się wyżebrać tą mozolna,

drogą,

Czego własną zasługą uzyskać

nie mogą.

Nie jest to język oryginału. Boy przeniósł Moliera we współczes­ną sobie konwencję językową, używał przy tym mało elastyczne­go i już zabytkowego w owych czasach trzynastozgłoskowca, zmuszającego tłumacza do ekwilibrystyki. Drażniąca nas dzisiaj młodopolszczyzna plus martwe metrum wiersza - wszystko to oddala Moliera od współczesnej widowni. Boy dokonał gigantycz­nej pracy przyswajając naszej kulturze całego Moliera. Były to na owe czasy przekłady znakomi­te. Ale dziś, po półwieczu, po­trzebny jest Molierowi następny Boy. I w niczym to nie uwłacza wielkiemu tłumaczowi.

Cóż więc zrobił Jan Kott tłuma­cząc "Mizantropa", że sztuka ta brzmi tak współcześnie, niemalże jakby dzisiaj została napisana? przede wszystkim jest to sprawa rezygnacji z wiersza. W tym Kott odstąpił od obowiązującej u nas tradycji przekładania wiersza mo­wą wiązaną, gdzie indziej na świecie wcale tak rygorystycznie nie przestrzeganej. Proza jest lapidarniejsza, bardziej nośna. To jedno. Następnie Kott wymienił aluzje i dowcipy odnoszące się do stosunków współczesnych Molierowi na - jak sam mówi - bar­dziej uniwersalne. W rzeczywisto­ści, czerpał z tego, co nas otacza. W tym przede wszystkim tkwi si­ła jego przekładu. "Mizantrop", tak jak "Don Juan" czy "Świętoszek", wywołał falę oburzenia i protestów. I nie chodziło wówczas tylko o słowną myśl, filozofię dzieła. Drażniły bezpośrednie alu­zje, aktualna kpina, szyderstwo z adresem. Ten dawny adres już nie istnieje. Kott dał adres aktu­alny. Nie musiał w tym celu da­leko odbiegać od oryginału. Drob­ny retusz, inaczej postawiony ak­cent, dzisiejsze określenie w miej­sce starego - i kurz opadł z ar­cydzieła. W dwóch czy trzech wy­padkach tłumacz pozwolił sobie na większą swobodę. Kpiny z po­ezji barokowej zastąpił żartami na temat "potoku skojarzeń" poezji dzisiejszej, dodał parę złoś­liwych uwag pod adresem kryty­ki, co wywołuje huragany śmiechu na widowni.

Czytanie przekładu Jana Kotta dało mi niemałą satysfakcję, ale dopiero teatr odkrył wszystkie je­go walory. Zygmunt Hübner za­mówił przekład u autora "Szki­ców o Szekspirze". Istniejące tłu­maczenie nie dawało szans wyj­ścia poza tradycyjną konwencję grania Moliera. Wielkość tego ar­cydzieła grzęźnie zwykle w fał­dach kostiumów z epoki, śmiesz­nych peruk i gestów, jakie sie­demnastowieczny kostium narzu­ca aktorowi. Hübner wystawił "Mizantropa" w strojach współ­czesnych. Lidia Minticz i Jerzy Skarżyński urządzili salon Celimeny barokowymi meblami, zwięk­szyli tylko ich skalę, tak żeby uniknąć dosłowności, rodzajowości w stylu ,Desy". Bardzo piękne jest to wnętrze. I bardzo uniwer­salne, nie powtarzając wiernie żadnej epoki, stało się dobrym tłem dla spraw, które rozegrał reżyser przedstawienia.

Zygmunt Hübner występuje w podwójnej roli. Reżysera i akto­ra. Gra Alcesta - świetnie. Kim jest Alcest? Boy skrupulatnie ze­stawił jego zalety i wady: szla­chetność, prawość, szczerość, bez­interesowność, prostota, wierność, lojalność z jednej strony a z dru­giej: upór, doktrynerstwo, na­iwność, brak krytycyzmu wobec siebie i brak dystansu do ludzi i spraw. Nie portret psychologi­czny Alcesta nas w "Mizantropie" dziś interesuje, nawet najsubtel­niej narysowany. Molier pokazał dwie postawy wobec świata. Part­nerem Alcesta, bezkompromisowo dopominającego się o prawdę, jest Filint, chodząca życiowa mą­drość, pełen wdzięku konformista. Nie walczy ze światem - jest z nim w zgodzie. Nie aprobuje obłudy, ale widzi jej dobre stro­ny; nie kocha dworu, ale się mu nie sprzeciwia. Jego sądy o brzy­docie i małości ludzi niedalekie są od opinii Alcesta - nie wyciąga on jednak tak daleko idących wniosków. Postawa Filinta jest postawą sceptyka, trochę w niej cynizmu, trochę mądrości. O Alceście Włodzimierz Maciąg pięknie napisał, że próbuje on "zmierzyć świat miarą, jaką ten świat dla siebie wymyślił" i dalej: "Bez tej postaci nie można sobie wyobra­zić naszego życia. Bez nieustan­nego radykalnego protestu prze­ciwko codziennym kompromisom, przeciwko kłamstwu, przeciwko znieczuleniu na zło". Alcest przy­kłada miarę etyczną do każdego czynu, chce prawdy i uczciwości. Moralność nie jest dla niego sprawą do dyskusji teoretycznych. Żąda jej w praktyce, na co dzień.

Żyjemy w świecie, w którym potrzeba kryteriów moralnych, dyskusji o sprawach etyki jest większa niż kiedykolwiek. Jakie są granicę konformizmu? I gdzie zaczyna się odpowiedzialność za jego skutki? Postawy konformistyczne bardzo spadły w cenie ostatnimi czasy. Alcest w naszych oczach nie jest ani naiwny, ani śmieszny. Tak też gra Alcesta Hübner. I myślę, że po to, żeby mówić o tych sprawach wystawił "Mizantropa". Hübner bardzo oszczędnie stosuje środki aktorskie. Jest skupiony, napięty, wszystko dzieje się w nim, nie na zewnątrz. Jego odejście od świata nie pozo­stawia wątpliwości - to ucieczka w śmierć człowieka, który nie umiał, a także nie chciał przysto­sować się do świata. Marek Walczewski, hrabia Henryk z "Nieboskiej komedii", w Molierze pokazał skalę swego talentu. Jego Filint jest pełen wdzięku, mądry, sceptyczny i nieszczęśliwy. Walczewski daje tej postaci jakby drugie dno. Zewnętrznie jego Fi­lint ma wszystkie cechy człowie­ka przystosowanego, trochę cy­nizmu w sympatycznym wydaniu. A pod tym kryje się wrażliwość moralna taka sama jak u Alcesta, tyle że hamowana instynktem samozachowawczym. To, obok Al­cesta, druga znakomicie zagrana rola. Reszta aktorów - ze ślicz­ną Krystyną Chmielewską grają­cą Celimenę - stoi na wysokości trudnego zadania.

Teatr Stary pokazał nam Molie­ra na wskroś współczesnego nie tylko formalnie, nie tylko w war­stwie języka i stroju. Co ważniej­sze - był to Molier mówiący o nas dzisiaj.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji