Artykuły

ANIMA. Posumowanie

Teatr nawiązał kontakt z dziećmi i aż je zelektryzował - Olsztyński Tydzień Teatrów Lalkowych ANIMA podsumowuje Ada Romanowska z Nowej Siły Krytycznej.

Dzieci kochają teatr. Olsztyński Tydzień Teatrów Lalkowych ANIMA jest na to dowodem. I właśnie się skończył, dzieciaki rozgoryczone, smutek w oczach. - To już nie będzie smoków i czarodziei? - pytają. Będą, ale za rok.

Tak naprawdę nieważne jest - mówiąc górnolotnie - czy spektakl jest dobry, czy kiepski. Dorośli mogą grymasić, ale to dziecko jest wyznacznikiem. W Olsztynie codziennie przychodziła zgraja maluchów i nie było gdzie palca wcisnąć. Przychodziły tłumy - i olsztyniaków, i przyjezdnych. Codziennie przed teatrem stały dwa, trzy autokary. Dzieciarnia wiwatowała, ile tylko mogła. To cieszy, bo - przede wszystkim w Olsztynie - dzieciaki nie mają gdzie spędzać wolnego czasu. Bo ile można skakać w piłeczkach w tzw. "małpich gajach"? Rodzice ze swoimi pociechami ciągną więc do teatru. Nauczyciele też, więc chwała im za to.

Najważniejsze jest porozumienie twórcy spektaklu z młodym widzem. I podczas ANIMY dialog na pewno został nawiązany. Dzieciaki tańczyły, skakały i dyskutowały z aktorami. Żywa reakcja jest zawsze najpiękniejsza.

Teatr Lalek z Grodna zaserwował bajkę "Pilipka i wiedźma". Białorusini - na co dzień aktorzy grający w swoim ojczystym języku - w Olsztynie wystawili spektakl po polsku. I właśnie ta łamana polszczyzna sprawiła najmłodszej widowni najwięcej radości. Historia chłopca zrodzonego z kawałka drewna, na którego polowała wiedźma aż tak nie wciągnęła. Jednak akcent i słowa, które kojarzyły się dzieciom czasem z innymi polskimi słowami, wprowadziły je w dobry nastrój. Ale nie, dzieci nie wyśmiały aktorów. Słuchały z zaciekawieniem, niekiedy nawet dopowiadały - czyli dały się wciągnąć w sceniczną rzeczywistość.

Nie inaczej było podczas przedstawienia "Kum i Plum" w wykonaniu Teatru Lalek "Rabcio" z Rabki-Zdroju. Dwie tytułowe żabki poszukiwały tego, co w życiu jest najważniejsze. Wszystko okraszone groteską - barwne kolory, wesołe piosenki i pięknie wykonane lalki. Dzieciaki a to skakały, a to klaskały, a to podnosiły ręce w górę. Nawet podpowiadały, wyprzedzały akcję swoimi wypowiedziami - jak to bywa u małych widzów. Chciały też wejść na scenę - by albo przytulić bohatera, albo mu pomóc. Bo co jak co - dziecko wie, jak wyratować go z opresji!

Interakcji nie brakowało też podczas spektaklu "Cudowna lampa Aladyna" z toruńskiego teatru "Baj Pomorski". Gdy Sułtan kichał - cała sala życzyła mu zdrowia. A życzenia te szczere były podwójnie, bo na widowni zasiadły i dzieciaki niepełnosprawne umysłowo, i zdrowe. Tu nikt na nikogo nie patrzył, nikt nie pokazywał palcem - to teatr był najważniejszy. Bo widownia to zawsze jedno.

ANIMA to nie same spektakle, a było ich siedem. Ciekawostką dla maluchów była możliwość spotkania się z aktorami po spektaklach. I to było hitem Tygodnia Teatrów Lalkowych - dzieciaki przede wszystkim oglądały lalki, poruszały nimi, przytulały się do nich. Ale przede wszystkim pytały, a pytania te nie były wcale infantylne. - W jaki sposób lalka porusza palcami? - Dlaczego aktorzy mają takie buty? - A z czego było wykonane prześwitujące lustro? - A skąd pomysł na wyświetlające się duchy na ekranie? - Dlaczego aktor mówił takim śmiesznym głosem? Najmłodsi odkrywali więc machinę teatru na swój sposób - poznawali spektakl od kuchni.

I co tu dużo pisać - ANIMA to tydzień dla dzieci. Jeśli te wychodziły z teatru z uśmiechem, nie można powiedzieć, że festiwal okazał się klapą. Bo nie okazał się. Byle takich spotkań dla "początkujących widzów" najwięcej. Bo czym skorupka za młodu nasiąknie

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji