Artykuły

Opole. Płótno Starowieyskiego zostanie w mieście

Płótno Franciszka Starowieyskiego przechowywane w magazynie MOK dostanie Muzeum Śląska Opolskiego. Czeka je konserwacja.

Zgodę na przekazanie obrazu wyraził prezydent. Była niezbędna, ponieważ MŚO nie jest - tak jak miejski ośrodek kultury - miejską jednostką, stąd przekazywanie własności MOK nie może się odbywać z pominięciem opinii prezydenta.

Ten postawił dwa warunki: muzeum nigdy nie może wymienić obrazu na żaden inny eksponat ani też odsprzedać innej instytucji lub osobie prywatnej. Radcy prawni przygotowują umowę; zostanie podpisana na dniach.

Oficjalnego przekazywania płótna nie będzie, bowiem już znajduje się ono w muzeum, gdzie było pokazywane opolanom.

- Oczywiście warunki postawione przez miasto spełnimy. Ale dodam, że nigdy muzeum nie pozbywa się swoich eksponatów ani nie wymienia ich na inne. Możemy co najwyżej wypożyczać je innym muzeom lub galeriom, jeśli o to poproszą. Najpierw jednak musimy obraz zakonserwować w naszej pracowni - zapowiada Urszula Zajączkowska, dyrektorka muzeum.

Kosztorys konserwacji opiewa na niespełna 150 tys. zł. Przygotowała go malarka i konserwatorka dzieł sztuki Beata Wewiórka, szefowa muzealnej pracowni konserwacji dzieł sztuki.

- Gdybym miała go konserwować, byłoby to najciekawsze wyzwanie w moim zawodowym życiu. Wymagałoby opracowania autorskiego programu i tu konieczne byłyby konsultacje z konserwatorami w Muzeach Narodowych w Krakowie czy w Warszawie - zapowiada Wewiórka.

Praca nad 48 m kw. płótna zapowiada się na czasochłonną. - Spędziłabym nad nią bity rok - spekuluje Wewiórka.

Trudności dostarcza nie tylko ogrom powierzchni, ale technika zastosowana przez Franciszka Starowieyskiego. 16-metrowy obraz narysował węglem, pastelami i kredą na płótnie zagruntowanym farbą emulsyjną. Ów pył artystyczny zmieszał się z kurzem i niezwykle trudno będzie teraz oddzielić go od użytych przez artystę środków.

- Obraz ma też wiele dziur, wybrzuszeń, trzeba zmienić ramy. Czeka go też dezynfekcja, bo nieładnie pachnie; grzyby zaczęły swoją działalność - zauważa konserwatorka.

To akurat nie dziwi, bo odkąd Franciszek Starowieyski narysował go piętnaście lat temu w ramach tzw. Teatru Rysowania, nie był wystawiany, ale stał w piwnicy MOK.

Napisaliśmy o tym w marcu apelując, by monumentalne, wyjątkowe dzieło znalazło się we właściwszym miejscu i było eksponowane. Udało się.

- Powiesimy je na murze, w sali wystaw czasowych, w nowym budynku - zapowiada Urszula Zajączkowska.

Rafał Poliwoda, szef MOK, przyznaje, że kamień spadł mu z serca. - Miałem obawy co do jego przechowywania u nas w małym magazynie. Ale nie mieliśmy miejsca, by go powiesić - przyznaje.

Przypomnijmy, że Opole było jednym z 28 miejsc w Europie i USA, gdzie Franciszek Starowieyski malował na żywo. Pozowały mu nagie modelki, choć w Opolu żadna nie chciała zostać uwieczniona na płótnie skandalisty. Dlatego skorzystano z usług agencji towarzyskiej.

Płótno zostało pocięte na osiem części i naciągnięte na ramy. Zatytułowane jest "Becketowi chwała" i ma datę 1693. To dlatego, że od 1970 roku artysta antydatuje swoje prace o 300 lat wstecz, co ma oddawać stan jego ducha i umysłu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji