Artykuły

Baron Munchhausen. Teatr TV

Każda wycieczka w świat bohaterów Bohumila Hrabala zapowiada przeżycia z pogranicza realności i fantastyki; zwyczajne środowiska, w których żyją niby-prości ludzie z jego opowiadań, nabierają kolorytu "krainy snów" z chwilą, kiedy autor przekornie rozmieszcza w realistycznej scenerii swoje rekwizyty: znaki, symbole, gesty i reakcje przypominające do złudzenia chwyty artystyczne surrealizmu.

Hrabal, który imał się wielu zawodów - nie zawsze z własnego wyboru - utrzymuje, że to doświadczenia życiowe i obserwacja realiów środowiskowych są głównym tworzywem jego pisarstwa. Wydaje się jednak, że Hrabalowskie widzenie świata równie wiele zawdzięcza czeskiej tradycji literackiej, co praskiemu folklorowi; stąd w jego prozie ironia Szwejka pomieszana z liryczną zadumą bywalców miejskich ogródków z piwem.

Współczesny baron Munchhausen -tytułowy bohater opowiadania, przeniesionego na mały ekran przez Zygmunta Hubnera (spektakl Studia Współczesnego, nadany w dniu 5 marca) pracuje w składnicy makulatury. Mistrz łgarzy i fantastów nosi wytarty płaszcz, a pod pachą sporą teczkę z książkami, wygrzebanymi ze sterty tomów przeznaczonych na przemiał. Hrabal przywraca tutaj do łask mit prostaczka (w całej swojej twórczości zresztą czyni to samo); przeciwstawia indywidualność bohatera (polegającą, jego zdaniem, na cudownej spontaniczności przeżywania świata) automatyzmowi instytucji i przyzwyczajeń codziennego, bezdusznego życia. Owo życie zautomatyzowane i groteskowe symbolizuje tu składnica makulatury - miejsce podobnie odpychające, jak bar-automat "Świat" z opowiadania tytułowego w wydanym u nas żbiorku Hrabala. Hanta nie jest bynajmniej koneserem literatury - wszystko mu jedno, czy sprzedaje uratowane ze śmietnika książek wydanie Goethego, czy opowiada brukowy romans egzaltowanej barmance. Liczy się tylko jego własna twórczość - opowieści pełne niezwykłych lub zjadliwych zmyśleń, powstające dla potrzeb księgarskich transakcji. Świetny materiał literacki, znakomity reżyser, najlepsi aktorzy (Tadeusz Fijewski w roli Hanty-Munchhausena, Edward Dziewoński, Adolf Dymsza, Bronisław Pawlik) - i przedstawienie, mimo to, tylko udane... Obejrzeliśmy wprawdzie sceny-arcydzieła, jak choćby dialog Fijewskiego z Dziewońskim o polowaniu, zakończany poszukiwaniami (w stercie makulatury) rzekomej "podstawowej monografii o jeleniu..." - ale były też fragmenty niepotrzebnie wydłużone, brak tempa szkodził nastrojowi opowieści, komizm sytuacyjny sceny u kościelnego okazał się nie najlepszej próby. Uczucie niedosytu wynika, być może, nie tyle z drobnych przecież potknięć inscenizacyjnych, co raczej tłumaczy się oporem stawianym przez "materię pisarską" utworu wobec prób przekładu na język kolejno następujących scen i obrazów dramatycznych. W "Perłach na dnie", nowelowym filmie czechosłowackim opartym również na opowiadaniach Hrabala, udało się twórcom znaleźć obrazowe odpowiedniki groteski i fantastyki, zawartych w tej oryginalnej prozie; tam też sukces był niemal pełny, tu - zaledwie połowiczny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji