Artykuły

Lublin. Happening warsztatów Teatroterapii

Jacy są? (Nie)normalni, (nie)ełnosprawni (nie)zwykli - to pytanie skierują do widza, często przypadkowego przechodnia robiącego właśnie zakupy lub idącego do kina w Plazie 13 grudnia aktorzy warsztatów terapii zajęciowej Teatroterapii.

"Trzynastego, nawet w grudniu jest wiosna" to program-happening na urodziny tej niesamowitej grupy teatralnej, która istnieje przy teatrze im Juliusza Osterwy w Lublinie już 13 lat.

W piątek i w sobotę niepełnosprawni aktorzy mieli próby z holu centrum Plaza. Ubrani "do podróży" z walizami przechadzali się przysiadali, oczekiwali na kogoś...coś? Wzbudzali zainteresowanie, lub byli omijani szerokim łukiem.

Isadora, Dell'arte dla..., M jak..., Dziewczynka z zapałkami, Labirynt, Świat nie wierzy łzom, Spowiedź w drewnie i Hamlet (spektakl w którym zagrali niepełnosprawni aktorzy wraz z profesjonalistami) to niesamowite doświadczenie teatralne i sposób na życie ludzi jeszcze nie do końca akceptowanych w społeczeństwie. Zespołem od powstania kieruje Maria Pietrusza Budzyńska. - Treścią happeningu jest historia wiecznej podróży ludzi w poszukiwaniu miłości i miejsca na ziemi, swojej tożsamości i potwierdzenia dla swojej człowieczej wartości. Ideą jest kolejna manifestacja teatralnej obecności (nie)pełnosprawnych, którzy mieszkają i tworzą w Lublinie , ich wypowiedź na temat istoty i sensu życia (nie)normalnych...

Tym razem miejscem gry jest przestrzeń teatralna, którą sami sobie stworzyć powinni wśród ludzi sobie (nie)znanych i w miejscu (nie)teatralnym, jakim jest centrum handlowe. Miejsca te mogą sobie wziąć po to, aby oswoić dla siebie na przyszłość i aby wyjśc z opowieścią o życiu (nie)zwykłym.

Przez trzynaście lat na scenie zaistniało 45 osób z upośledzeniem umysłowym. Dziesięcioro z nich jest w zespole do tej pory: Mariola Fus, Iwona Wróblewska, Michał Dziedzic, Sylwia Styżaj. Większość z nich była uczniami Marii Budzyńskiej w szkole specjalnej w indywidualnym nauczaniu. - Sylwię zaprosiłam najpierw do teatru Roślinka, potem do Teatroterapii przede wszystkim zachwycona jej przepięknymi włosami. Pamiętam ją jako dziewczynę, która wymagała opieki. Nawet nie potrafiła samodzielnie zejść po schodach - wspomina Maria Budzyńska. Jej motywacja do teatru i grania jest tak niesamowita, że teraz, żeby tylko być na scenie jest w stanie usunąć każdą przeszkodę. W Hamlecie bez niczyjej pomocy pokonywała kilkakrotnie drogę w ciemności po pochylonym podeście.

Tym razem do współpracy z zespołem z ulicy Jastrzębiej (siedziba WTZ Teatroterapia) szefowa namówiła lubelskiego tancerza Wojciecha Kapronia. - Widziałam spektakle Śląskiego Teatru Tańca, gdzie w przedstawieniach tańczą osoby niepełnosprawne i pomyślałam, że my też możemy spróbować. Namówiłam Wojtka, bo widziałam go w "Niżyńskim". A Niżyński i moja Izadora to jedna epoka - opowiada pani Maria. - Jestem dobrej myśli - mówi Kaproń, i jestem pod ich wrażeniem. Nigdy dotąd nie miałem styczności z tym światem, ale widzę, że potrafię wykorzystać ich wrażliwość teatralną. Choć wiem, że to będzie ciężka praca, wierzę, za jakiś czas powstanie nasz wspólny spektakl.

Na zdjęciu: spektakl uliczny "Go".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji