Artykuły

Prawda nas oczyści

"Bat Yam - Tykocin" w reż. Yael Ronen i Michała Zadary w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Śmiech, łzy i przekonanie, że często ulegamy stereotypom, towarzyszyły polsko-izraelskiej premierze spektaklu "Bat Yam - Tykocin" w reżyserii Yael Ronen i Michała Zadary.

"Jak dziadek, tak głośno chrapiąc, mógł się uratować w czasie wojny?", "Czy to jest pudełko zapałek, w którym się dziadek przechował?", "Czy podczas pierwszego prysznicu w Polsce podawali gaz czy wodę?".

To nie są cytaty z antyżydowskich i antypolskich gazetek, lecz pytania ze sztuki Yael Ronen. Wyluzowany wnuczek Itamar, fan Metalliki, zasypuje nimi ocalałego z Holokaustu dziadka Jakuba. Dzieje się to podczas ich wyprawy z Izraela do naszego kraju, do domu w Tykocinie.

Izraelskiej reżyserki nie interesowały banały. Pracę z polskimi aktorami zaczęła od prośby o listę polskich stereotypów na temat Żydów. Żydowskie na temat Polaków zna. Uważa, że tylko terapia szokowa może uzdrowić pełny wzajemnych uprzedzeń polsko-żydowski dialog.

Birkenau i Palestyna

Dla nas była wyrozumiała. W sztuce, która ma wiele z tragikomedii Woody'ego Allena, skupiła się na rodakach. Znalazła na to fantastyczny sposób. Wnuczka Jakuba Na'ama kręci dokument o wyprawie do Polski. Dlatego izraelską rodzinę oglądamy z perspektywy obiektywu włączonej non stop kamery. Świetnie prowadzeni przez Ronen wrocławscy aktorzy potrafią zagrać w przyspieszonym tempie jak na przewijanej taśmie kilkuminutową scenę kłótni. Są zakupy i najbardziej intymne rozmowy. Itamar ciągle musi odpierać zarzuty, że jest gejem. Na'ama, nie szczędząc Polakom uwag, zakochuje się w polskim kamerzyście. Nili, rozwiedziona córka Jakuba, nieustannie łączy się z terapeutą, z którym ma romans. Reżyserka przekonuje, że współczesnych problemów Izraelczyków nie da się dłużej tłumaczyć traumą pokolenia Zagłady. I kiedy rodzina zwiedza Treblinkę, Nili wypomina ojcu, że pamięć o dramacie wojny była dla niego ważniejsza od wychowania dzieci. A młodzi kpią, że turystyka holokaustowa w przeddzień poboru do wojska ma ich przygotować do służby w okupowanych strefach Palestyny, gdzie w imię zamordowanych w Birkenau przodków nie przepuszczą starej Palestynki do szpitala.

Żydowskie duchy

Finał zdominowała śmiertelna powaga. Jakub spotyka się w Tykocinie z Henią. Kochają się. Żeby Jakub przeżył, ona wydała innych Żydów, a on udusił brata. Ronen pokazuje, że w opowieściach o polsko-żydowskim losie trzeba skończyć ze stereotypem żydowskich ofiar i Polaków współwinnych Holokaustu.

Jej odważnemu głosowi towarzyszy równie radykalny ton Zadary. Polski reżyser walczy z teatralną iluzją. Zamiast inscenizować napisane z Pawłem Demirskim dialogi, dał do zagrania aktorom z Habimy trudną formę autoironicznych, politycznych komentarzy. Mniej jest teatru, ale zyskują na wyrazistości argumenty, że nasza wojenna przeszłość może być również powodem do wstydu. Dlatego polscy dziennikarze jadą do Tykocina, by nie dopuścić do uroczystości odznaczenia Polki medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, bo ich zdaniem nie ratowała Żydów.

Aktorzy mówią o Polakach z małych miasteczek, którzy mieszkają w pożydowskich domach, ale milczą o ich dawnych właścicielach i pogromach. O tym, że uroczystości upamiętniające Żydów i ratujących ich - Polaków stają się cepeliowską szopką, jeśli zapominamy o szmalcownikach.

W finale pada znamienne pytanie: "Jak to, polski rząd zapłacił za to, żeby izraelscy aktorzy powiedzieli Polakom po hebrajsku, że nie ma problemu z historią?". Jest. Ani Polacy, ani Żydzi nie mogą pomijać trudnych tematów. Historia Jakuba i Hani pokazuje, że była między nami miłość. Trudna, ale była. Jeśli ma przetrwać, musi być pielęgnowana, jednak bez kłamstw i dwuznaczności. Tylko takie związki mają sens.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji