Artykuły

Lublin. Przecieki z kontroli Teatru Muzycznego

Kurier dotarł do pierwszych ustaleń kontroli, która trwa w Teatrze Muzycznym.

Z posiadanych przez nas dokumentów wynika, iż Jacek Boniecki [na zdjęciu] dyrektor tej placówki, pobrał bez zgody pracodawcy, czyli marszałka województwa, honoraria łącznie na kwotę ok. 60 tys. zł.

Dowiedzieliśmy się także, że bez zgody pracodawcy jeździł w delegacje prywatnym samochodem, po czym wypłacił sobie za te podróże ponad 6 tys. zł. Poza tym zatrudnił w teatrze matkę, żonę i szwagra byłego przewodniczącego sejmiku Konrada Rękasa.

To tylko niektóre ze wstępnych, nieoficjalnych, ustaleń kontroli gospodarki finansowej w Teatrze Muzycznym, którą od 28 października prowadzi Urząd Marszałkowski. Kontrolę zarządził Mirosław Złomaniec, wicemarszałek z SLD. Złomaniec od niedawna zawiaduje regionalną kulturą. Przejął pałeczkę po Agnieszce Kowal, odwołanej z zarządu na ostatniej sesji.

Kontrola potrwa do 26 listopada. Jednak już jej pierwsze ustalenia, jak wynika z dokumentów, do których udało się nam dotrzeć, są bardzo niepokojące.

Teatr Muzyczny, który utrzymuje się przede wszystkim z dotacji z budżetu województwa lubelskiego (w 2003 r. wyniosły one ponad 80 proc.), jest na minusie. Strata za ubiegły rok wyniosła blisko 350 tys. zł. Za 10 miesięcy 2004 r. sięga ok. 200 tys. zł.

Dyrektorem teatru jest Jacek Boniecki, który zawiaduje placówką od 1 marca 2002 roku. Pozostanie na tym fotelu ma zagwarantowane do sierpnia 2008 r.

Pracodawcą szefa TM jest marszałek województwa, który ustala mu pensję. Obecnie wynosi ona 6200 brutto. Tylko władze samorządowe są uprawnione do wydawania zgody na wypłacanie dodatkowego wynagrodzenia czy delegacji oraz korzystanie z prywatnego samochodu w celach służbowych.

Tymczasem, jak wynika z ustaleń kontrolerów UM, dyr. Boniecki pobrał bez zgody władz samorządowych honoraria za m.in. dyrygowanie podczas spektakli "Kot w butach" i "Carmen". Łącznie na około 60 tysięcy złotych za lata 2003 i 2004. Wypłaty te akceptował Zenon Poniatowski, zastępca dyrektora TM. Teraz twierdzi, iż nie miał innego wyjścia. Zapewnia, że był do tego przymuszany przez przełożonego.

Także bez zgody władz samorządowych dyr. Boniecki korzystał z prywatnego auta w celach służbowych. Za te wyjazdy pobrał za dwa lata ponad 6 tys. zł (przejechał ponad 6300 km). Wszystkie rachunki, jak i polecenia wyjazdu akceptował ten sam zastępca dyrektora, który także w tym przypadku zapewnia, iż był do tego przymuszany.

Z posiadanego przez nas dokumentu wynika również, że dyr. Boniecki zatrudnił we wrześniu tego roku - na dwa tygodnie, na umowę-zlecenie - swoją matkę. W jakim celu? Do prowadzenia marketingu bezpośredniego, za co wypłacił jej 1050 zł. Tymczasem podobne zadania wykonywała Anna Rękas, żona byłego przewodniczącego sejmiku, zatrudniona w TM na początku tego roku jako specjalista ds. marketingu.

Dyr. Boniecki wyjątkowo ceni kwalifikacje rodziny byłego przewodniczącego. Z początkiem października zatrudnił brata Anny Rękas na stanowisku portier - konserwator z wynagrodzeniem 45 złotych za dyżur. Umowa o pracę obowiązuje do końca czerwca przyszłego roku.

Kontrolerzy porównali stawki, jakie otrzymali za grę w przedstawieniach artyści TM i przyjezdni. Okazuje się, że lubelscy byli kilkakrotnie gorzej wynagradzani. Np. za występ w "Baronie Cygańskim" artyści TM otrzymali od 120 do 216 złotych, gdy tymczasem artyści zewnętrzni - od 550 do 1000 zł. Dyr. Boniecki nie chciał komentować wstępnych ustaleń kontroli.

- Żadne oficjalne pismo do mnie nie wpłynęło w tej sprawie - tłumaczył. A co na to marszałek? - Kontrola trwa. O wynikach możemy rozmawiać po jej zakończeniu - mówi Marcin Futyma, rzecznik marszałka województwa uciął rozmowę.

Z PŁOCKA DO LUBLINA

Jacek Boniecki szefuje TM od dwóch lat. Gdy został dyrektorem w Lublinie, jednocześnie piastował stanowisko dyrektora naczelnego i artystycznego Płockiej Orkiestry Symfonicznej. Tę posadę stracił 1 marca tego roku. Umowę z dyr. Bonieckim rozwiązano za porozumieniem stron, ale niewiele brakowało, by wyleciał z pracy dyscyplinarnie. Przyczyną była niefrasobliwość i niegospodarność oraz nieusprawiedliwiona, miesięczna nieobecność w firmie. - Prezydent Płocka miał ogromną pokusę, by zwolnić pana Bonieckiego w trybie dyscyplinarnym, ale nie chciał mu łamać kariery. Ze względu na młody wiek dyrygenta i jego zasługi artystyczne, kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron - tłumaczyła na naszych łamach wiosną tego roku Magdalena Grodecka, rzeczniczka prasowa prezydenta Płocka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji