Artykuły

Ofelia, która szczeka

"Ophelia is not dead" w choreogr. Izabeli Chlewińskiej w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Monika Wasilewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Taneczna premiera Teatru Nowego - "Ophelia is not dead", wymyślona i zagrana przez Izabelę Chlewińską, to wymagająca propozycja repertuarowa. Nie dla osób, które przez taniec rozumieją tylko zwiewny, harmonijny ruch zsynchronizowany z piękną muzyką.

Nie należy się dziwić, że niektórzy nie wytrzymali do końca. Choreografia młodej artystki irytuje, przeszkadza, boleśnie wwierca się w estetyczne nawyki odbiorców. I, co gorsza, aktorka ma prawo potraktować te zarzuty jak komplement. Bo ponowocześnie rozumiany taniec nie jest po to, żeby się podobać.

Podstawą dla układu jest postać szekspirowskiej Ofelii, przeczytana m.in. przez "Fale" Virginii Woolf. Autorka powieści ułożonej z równoległych monologów - strumieni świadomości, tak jak ukochana Hamleta, odebrała sobie życie, topiąc się w rzece. Przez książkę, pełną impresji i efemerycznych opisów, trudno się przedrzeć. Tę zasadę zachowała również Chlewińska. Jej spektakl performance stawia opór widzom. Miotająca się po scenie Ofelia to postać szalona, nieco infantylna, nieprzewidywalna. Wije się po podłodze, charczy, szczeka. Choreografia składa się z powtarzalnych, niemal kompulsywnych czynności, przesadnie wydłużanych, nietrzymających dramaturgii, ostentacyjnie brzydkich. Przypomina to praktykę amerykańskiej postmodernistki Simone Forti, która w dorosłym ciele realizuje ruch zwierząt i dzieci - przejawy nieukształtowanej przez społeczeństwo natury.

Oderwane od siebie elementy ruchu, powtarzane w ciszy i na pustej scenie, w finale łączą się w zgrabny układ do utworu "Creep" Radiohead (ze znaczącym tekstem "I'm a creep, I'm a weirdo"). Całe dotychczasowe zmaganie prowadzi więc do spójnego komunikatu, a spektakl staje się tanecznym metakomentarzem, obnażającym kolejne etapy wyciskania z ciała sztuki - choreografii.

Nie jest to spektakl przesadnie przyjemny, ale potrzebny. Łódzcy widzowie niewiele mają okazji, by oglądać nowoczesny taniec. A jest to obecnie obszar rozsadzany awangardowymi próbami, eksperymentami rozszerzającymi pojęcie tańca. Jeśli w "Umwelt" Maguy Marin choreografią może być nawet jedzenie jogurtu, to spektakl Chlewińskiej jest niemal klasyczny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji