Artykuły

Eryk XIV i Goran Persson czyli dwa oblicza historii

Tę sztukę, która pokazuje nam rzeczywiście innego Strindberga (w "Listach Teatru Polskiego"- jedna z części nosi tytuł: "Strindberg jakiego dotąd znaliśmy") - można rozumieć bądź jako dra­mat psychopaty, któremu los zgotował rolę władcy - bądź ja­ko dramat samej władzy, jako tragedię historiozoficzną. Nie są­dzę, by możliwe było znalezienie tu jakiejkolwiek drogi pośred­niej. W "Eryku XIV" tkwią po­tencjalnie dwa zupełnie różne utwory, między którymi reżyser musi wybierać.

Jeśli odczytać "Eryka XIV" jako dramat wtadzy - to dramat ten rozgrywa się między Göranem Perssonem, uosabiającym racjonalny pierwiastek historii - a królem Erykiem, którego każdy krok i każda decyzja przekreślają racjonalnie nakre­ślony przez Perssona plan dzie­jów. Wszystkie inne postaci sztuki są w tej koncepcji drugo­planowe, pełnią rolę z punktu widzenia dramaturgii sztuki - tylko przedmiotową. Podmioty są tylko dwa: Eryk i Persson. Konflikt jest zaś tylko jeden: między działaniem Perssona i działaniem Eryka. Jan, książę Finlandii (ojciec naszego Zy­gmunta III) i Karol, książę Sudermanii, spiskujący Sturowie - z pewnością nie oni są rzeczy­wistymi partnerami Eryka w tej dramatycznej grze.

Sam Strindberg pisze jednak o swym dramacie: "Opis charakte­ru człowieka bez charakteru - oto czym jest mój Eryk XIV". Nie sądzę, by miało to wyklu­czać możliwość interpretacji pierwszej. Nie po raz pierwszy okazałoby się, że dzieło zawiera w sobie większe bogactwo, niż sądził sam twórca. Ale w każ­dym razie interpretacja strindbergowska jest z pewnością co najmniej równie uprawomocnio­na i równie logiczna. Według niej cały dramat staje się sztu­ką jednopodmiotową. Funkcja innych postaci redukuje się w takim razie do oporów, dzięki którym zostaje obnażony w akcji ów brak charakteru Eryka. Wyobrażam sobie ten sam pro­blem rozgrywany przez bohate­ra, pokonującego przestrzeń usianą głazami: każdy z tych głazów, wyzwalający i uwidacz­niający wewnętrzną chwiejność jedynej postaci dramatu - speł­niałby tę samą rolę, którą w "Eryku XIV" pełnią np. Sturo­wie. I tu jednak Göran Persson jest kimś więcej - jako charak­terologiczny kontrast Eryka.

Jeśli reżyser czymś tu zawi­nił - to brakiem decyzji. Insce­nizacja, którą widzieliśmy w Teatrze Polskim, była po trosze przyjęciem interpretacji "drama­tu władzy", po części "dramatu charakteru". Kompromis zaś nie był tu możliwy, gdyż konsek­wencje reżyserskie i aktorskie każdego z tych dwóch kierun­ków interpretacji - są sprzecz­ne.

Jest coś w tym jednak, jeśli jeden z najinteligentniejszych reżyserów młodszego pokolenia nie może się zdobyć na kon­sekwentny wybór interpretacji.

W wypadku "Eryka XIV", a i innych sztuk o pokrewnej pro­blematyce, sprawa nie jest bo­wiem prosta. Gunnar Ollén w swym świetnym szkicu o "Eryku XIV na scenie" (druk. w programie) pisze o śmiałej inter­pretacji Wachtangowa na sce­nie MCHAT w Moskwie w 1921 , roku. Interpretacja ta "jeden z najdobitniejszych przykładów teatru reżyserskiego*" (jak pi­sze Ollén) - z pewnością wy­kraczała poza logikę tekstu, wprowadzając problematykę ob­cą Strindbergowi i jogo dziełu, lecz dostatecznie tłumaczącą się datą 1921 roku: ,,Wachtangow uczynił z dramatu symbol upad­ku władzy królewskiej wskutek zwycięstwa ludu", pisze Ollén. Tak było w r. 1921. Goran Perssön, doradca Eryka XIV, racjo­nalista, jakby wykształcony na lekturze "Księcia", nie miesza­jący przesłanek moralnych z po­litycznymi - nie znalazł łaski w oczach reżysera okresu wiel­kiej, właśnie dokonującej się re­wolucji politycznej i socjalnej.

"Racja Kreona" - znamy to chociażby z "Antygony" Anouilha, sztuki tak ważnej (nie arty­stycznie bynajmniej) dla historii kształtowania się postaw w ostatnim okresie życia naszego teatru - "racja Kreona" nie po­zwala sporzeć na Görana Perssona oczyma Wachtangowa. A i przyjęcie interpretacji, mniej radykalnej, lecz za to wierniejszej dziełu literackiemu, inter­pretacji, według której mamy w "Eryku XIV" do czynienia z walką racjonalnego i irracjonal­nego czynnika humanistycznego w historii, nie jest chyba w swych konsekwencjach łatwe: Göran Persson, Kreon z "Eryka XIV", ale Kreon spętany przez irracjonalny czynnik, historii - nie jest bowiem bynajmniej postacią pozytywną dramatu. Nie jest nią też zresztą i Eryk. To dwa oblicza jednego Boga Historii, dwie przeciwne sobie, lecz nierozłączne siły wzajemnie walczące z sobą i unicestwiające się by odradzać się na nowo - rozum władzy i szaleństwo wła­dzy. Strindberg nie mógł więc być w swym dramacie "za" Perssonem lub "za" Erykiem: są oni nierozłączni: można co najwyżej być przeciw obydwu jednocześnie.

Niezdecydowanie interpreta­cyjne reżysera - jest dla mnie raczej rezultatem sytuacji ideo­wej naszego teatru (nie można zresztą do teatru tej diagnozy, ograniczyć), niż indywidualnym błędem reżysera. Stąd zaś po­chodzi już wszystko inne: i złe czucie się aktorów w tak niejednorodnej całości (np. Eryk - Wieńczysław Gliński i Persson - Mariusz Dmochowski zamiast rozgrywać między sobą wielki dramat historiozoficzny - stać się musieli postaciami niezbyt, ciekawej anegdoty kronikar­skiej; najbiedniejsza była Han­na Stankówna: dramaturgicznie rola Karin w jakkolwiek rozu­mianym tekście Strindberga jest nieomal żadna) - i tym też do pewnego stopnia tłumaczy się brak jakiejkolwiek dramatycznej funkcji wspaniałej, przyciągającej oko, bezbłędnej w kolory­styce i grze świateł scenografii; która istnieje sama dla siebie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji