Artykuły

Grupa trzymająca władzę

"Hamlet" w reż. Krzysztofa Babickiego w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Hamlet, przecinając zieloną polanę, zatrzymuje się na chwilę przy Ofelii, dyrygującej chórkiem jasno ubranych postaci. Tworzą go ludzie niepełnosprawni - upośledzeni umysłowo wykonawcy w wieku od 19 do 40 lat. Scena tchnie tajemniczym pięknem, które z magnetyczną siłą będzie promieniować na całe przedstawienie.

Krzysztof Babicki zdobył się na artystyczną odwagę wprowadzenia do spektaklu w Teatrze im. Osterwy w Lublinie grupki uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej. Obcowanie ze sztuką przywraca im wiarę w sens i wartość życia. Ich specyficzna wrażliwość pozwala zaś "normalnym" ludziom dojrzeć rzeczy i zjawiska, na które w codziennym pędzie nie zwracają zazwyczaj uwagi.

Lubelski "Hamlet" Szekspira jest bardzo aktualnym wołaniem o normalność w stosunkach między ludźmi, na najwyższych piętrach władzy i nie tylko. Zachwyca harmonijnym połączeniem wszystkich elementów składowych: opracowania tekstu, wyrazu plastycznego i muzycznego oraz układu ruchu. Szczególnie przyczynili się do tego aktorzy w głównych rolach.

Jacek Król po Gustawie-Konradzie w "Dziadach" i Stawroginie w "Biesach" może swego Hamleta dopisać do pocztu kreacji. Gra młodego, współczesnego człowieka w T-shircie, który bezbronny wobec nieprawości świata stopniowo przesiąka taktyką wrogów. Dochodzi prawdy i sprawiedliwości, nie przebierając w środkach, i sam zaczyna krzywdzić innych. Sprawia wrażenie człowieka silnego, ale bardziej ślepą porywczością młodości niż rozumem. Nie wiem, jak Król to robi, ale zawsze umie wyważyć środki. Jemu się wierzy - to aktor z charyzmą.

Rewelacyjną partnerkę znalazł w Monice Domejko w roli Ofelii. Wiarygodne, a zarazem poruszające sceny obłędu to wspaniały sprawdzian umiejętności wykonawczych. Domejko była wręcz porywająca. Wraz z Królem tworzyli ponadto uroczą parę, jedną z najmilszych, jakie dane mi było ostatnio oglądać w teatrze.

Z młodzieży świetnie radzili sobie także Szymon Sędrowski jako Laertes i Krzysztof Olchawa - stoicki Horacy. Parę królewską - sprytnie przez Jolantę Rychłowską (Gertruda) i Henryka Sobiecharta (Klaudiusz) upozowaną na dobrotliwie oświeconą - skutecznie demaskował Andrzej Redosz (Poloniusz), wręcz błazeński w swych gorliwych zabiegach o przychylność tronu. Arcypocieszny epizod zapewnili rodzajowi Grabarze: Jerzy Rogalski i Roman Kruczkowski. Rosenkrantz i Guildenstern Tomasza Bielwca i Tomasza Kobieli zaskakiwali przyczernionymi dłońmi, co wyraźnie wskazywało na ich mało uczciwe intencje. Kapitalny w swej prostocie pomysł plastyczny.

W wartkim, trzymającym w napięciu i świetnie rozegranym widowisku Krzysztof Babicki pokazał demoralizującą siłę władzy. Użytej źle, bo w interesie wąskiej grupy. Chciałoby się dodać: grupy trzymającej władzę - gdyby to jeszcze cokolwiek mogło dziś u nas znaczyć. Zadaniem twórcy teatru jest jednak ostrzegać. Ostrzega.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji