Lublin. Za tydzień prapremiera Stopparda
Tylko tydzień dzieli nas od polskiej prapremiery sztuki Toma Stopparda "Rock'n'roll" w Teatrze im. Osterwy. Premiera 15 listopada.
Tom Stoppard, wybitny brytyjski dramaturg dorastał w kulturze Zachodu, ale urodził się w Pradze, więc czuje się związany z Europą Środkowo-wschodnią. "Rock'n'roll" pokazuje zderzenie tych dwóch światów i dwóch mentalności.
Andrzej Golejewski gra lewicującego profesora uniwersytetu w Cambridge. Wielbi Marksa i komunizm na odległość, wiodąc wygodne, ustabilizowane życie, w którym sowiecka inwazja w 1968 roku na Czechy jest tylko przykrym zgrzytem. Czy kiedykolwiek zmądrzeje?
- Maks mimo lukratywnej pozycji i pensji jest ciągle bombardowany i zaskakiwany wypadkami w Czechach, które nie przystają do książek, które pisze - mówi znakomity aktor. - Reprezentuje zachodnie wydanie komunizmu w typie intelektualistów w rodzaju Sartre'a czy Picassa. Jest teoretykiem komunizmu, ma jednak kontakty za żelazną kurtyną i nie może nie dostrzegać, że system znieważa ludzką godność. Ta sztuka jest bardzo prawdziwa - uważa Andrzej Golejewski.
Adwersarzem, a zarazem wychowankiem profesora Maksa jest Jan, student Cambridge. Nie wybrał emigracji, wrócił w 1968 roku do Pragi, doświadczył na własnej skórze represji systemu, z degradacją na społeczny margines włącznie. W tej roli w lubelskiej inscenizacji zobaczymy Szymona Sędrowskiego.
- Data urodzenia Jana, pochodzenie, zainteresowania historią i muzyką sprawiają , że jest on w pewien sposób alter ego autora sztuki. Doświadcza koszmarnego snu, który cały czas nosił w swojej głowie. Jan dziedziczy jego grzechy i odpowiedzialność za pewne ważne sprawy - uważa Sędrowski.
Represje Jana nie zabijają. Potrafi spojrzeć z dystansem, mówiąc: jaka piękna katastrofa. Bo ma swoją wyspę, na którą może uciec od rzeczywistości. Swoją muzykę, pochodzącą z lepszego świata. Sztuka kończy się wielkim koncertem Rolling Stonesów w Pradze. Z jednej strony - zwycięstwo. Ale jakim kosztem?
