Artykuły

Offowa Biblia pauperum

Jak pogodzić działalność misyjną, czyli w pewnym sensie propagandową z offem? - o "Pieśni o św. Franciszku" w reż. Mariusza Kozubka w Teatrze A pisze Marzena Kotyczka z Nowej Siły Krytycznej.

Jak pogodzić działalność misyjną, czyli w pewnym sensie propagandową z offem? Mogą z tego wyjść niezłe kwiatki. "Kwiatki świętego Franciszka"? Nie, ale "Pieśń o św. Franciszku" w wykonaniu Teatru "A" z Gliwic.

Teatr "A", sam siebie określający offowym teatrem religijnym, znany jest z udziału m.in. w happeningach, nic więc dziwnego, że premiera jego najnowszej sztuki muzycznej odbyła się (z prawie miesięcznym opóźnieniem ze względu na złe warunki atmosferyczne) na bytomskim rynku, a nie na scenicznych deskach. Po przypominającym wydarzenia Nocy Kryształowej "Kadiszu", gliwicki teatr powrócił do średniowiecznej tematyki, przedstawiając obraz człowieka, którego legenda uczyniła jednym z najbardziej sympatycznych świętych. Historia Franciszka rozpoczęła się od ukazania młodzieńca niestroniącego od rozrywek, który jednak bierze na swe ramiona ciężar udziału w wojnie. Iluminacja, której doznaje w chwili objawienia przed dużym, utrzymanym we wschodniej ornamentyce krzyżu, zamiast światłem podkreślona została przejmującą muzyką (Jacek Dzwonowski).

Poważnym mankamentem spektaklu jest odczłowieczenie bohatera - jego świętość od momentu objawienia jest niepodważalna. Racja zawsze stoi po stronie Franciszka. Choć historycy starają się dowieść, iż nie był on postacią moralnie jednoznaczną z punktu widzenia współczesnej etyki, przedstawienie utrzymane zostało w konwencji parenetycznej "Biblii pauperum". W spektaklu nie zostało zasygnalizowane rozdarcie między pierwszym a czwartym nakazem dekalogu, na co można było liczyć po "Kwidamie" ukazującym trud życia wśród wielu wyborów. Nie jest to wina aktora odgrywającego główną rolę, ale raczej scenariusza, bowiem dzięki znakomitej grze Michała Łysiaka, oddającej pełnię fizycznego i duchowego cierpienia, postać Franciszka przynajmniej pod tym względem przestała być jednowymiarowa.

Teatrowi "A" nie sposób odmówić dobrych i pełnych poświęcenia aktorów, którzy nawet w chłodny październikowy wieczór na bytomskim rynku potrafili wykrzesać z siebie ogromne pokłady charyzmy i entuzjazmu. Dużą wagę przyłożono również do scenografii i rekwizytów. Rekonstrukcja średniowiecznego karnawału dokonana za pomocą elementów konwencjonalnych bynajmniej nie przybliżyła widzowi postaci Franciszka. Znane z obrazów Boscha czy Bruegla, pochody głupców we frenetycznym tańcu zaanektowały głównego bohatera w ten obrazek i odcięły go od świata widzów. Przełamaniu tej bariery nie pomogły nawet bezpośrednie zwroty głównego bohatera do publiczności. Obiecująco zapowiadało się pominięcie zasług św. Franciszka w budowaniu szopek bożonarodzeniowych. Ale jak to zwykle bywa - czego nie ma w treści, tego należy się doszukiwać w formie: Watykan przyjął kształt jednej wielkiej szopki, choć pewnie miał bardziej przypominać scenę symultaniczną.

"Pieśń o św. Franciszku" ciekawa jest również ze względów niekoniecznie teatralnych. Przede wszystkim ujawnia w bezpośredni sposób odbiór naiwny, pozbawiony świadomości iluzyjności, co mogliśmy zaobserwować dzięki reakcjom niektórych członków widowni. Ale również stawia pytanie przed krytykiem: jak w kulturze, która do kwestii wiary podchodzi niemal bezkrytycznie pisać o spektaklu teatru religijnego? Tym bardziej, jeśli trudno nie docenić wykonania, a nieco niżej ocenia się treść przesłania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji