Artykuły

Juliusz Cezar - powrót po latach

"Juliusz Cezar" w reż. Marka Weissa w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Jacek Hawryluk w Gazecie Wyborczej.

Zbliża się Rok Händlowski - w 2009 roku świętujemy 250. rocznicę śmierci kompozytora, pierwszego wielkiego muzycznego Europejczyka - urodzonego w Halle, niezrównanego mistrza opery włoskiej, żonglującego w dowolnych konfiguracjach stylem francuskim i niemieckim, piszącego Anglikom ich narodowe dzieła.

W Polsce ze znajomością Händla bywa różnie. Z twórczością instrumentalną jest zupełnie nieźle - grywają ją często zespoły muzyki dawnej (intensywnie Arte dei Suonatori, także na Festiwalu Händlowskim w Toruniu) - fatalnie zaś z życiem koncertowym oratoriów (oczywiście poza "Mesjaszem") czy oper. Na niemal 50 jego dzieł scenicznych wykonano w Polsce zaledwie kilka.

Prym na tym polu wiedzie Warszawska Opera Kameralna: w 1977 r. pokazano "Ariannę", potem "Imenea i Rinalda". W przededniu Händlowskiego jubileuszu dyrektor Stefan Sutkowski sięgnął po "Juliusza Cezara", który w Warszawie został wystawiony po raz ostatni - bagatela - 46 lat temu w Teatrze Wielkim pod batutą Mieczysława Mierzejewskiego i w reżyserii Ludwika René.

I chociażby dlatego trzeba koniecznie wybrać się do WOK, by uzmysłowić sobie, jaki operowy klejnot lekceważymy od dekad. "Gulio Cesare in Egitto" ("Juliusz Cezar w Egipcie", taki jest dokładny tytuł) został po raz pierwszy wystawiony w 1724 r. w Londynie, gdzie odniósł sukces. Ostatni raz pokazano go w 1737 r., po czym "wskrzeszono" po 200 latach, w Getyndze w 1922 r., i od tego czasu tytuł nie schodzi ze sceny.

Drugi powód - to Olga Pasiecznik, która wykonuje - po raz pierwszy w swej karierze - partię Kleopatry. Nasza śpiewaczka dzieli właśnie czas między Warszawę i Genewę, gdzie śpiewa w "Wolnym strzelcu" Webera.

Jej Kleopatra jest popisem pięknego, czystego barokowego śpiewu, znakomitej dykcji, finezji zdobników. Pasiecznik należy dziś do ścisłego grona artystów współpracujących z barokowymi specjalistami, takimi jak: Minkowski, Jacobs, Dantone, Spinosi. Jej kreacja w Warszawie wybija się ponad przeciętność. Dorównuje jej jedynie Dorota Lachowicz (Kornelia). Dobry jest także Jarosław Bręk (Achillas). Dynamiczna i męska Anna Radziejewska w roli Cezara wokalnie, niestety, nie uwodzi. Podobnie jak Jacek Laszczkowski (Sekstus) i nieco histeryczny Jan Monowid (Ptolemeusz).

Inscenizacja Marka Weissa nie należy do tych, które na długo zapadają w pamięć. Weiss nie reżyseruje śpiewaków, nie prowadzi ich, pozwala im po prostu śpiewać. Za dużo w spektaklu ciemności i jednolitości. Miłe natomiast wrażenie pozostawia choreografia Izadory Weiss - zwłaszcza tańce i pląsy Kleopatry oraz Cezara. Zespół Instrumentów Dawnych WOK "Musicae Antiquae Collegium Varsoviense" prowadzi Władysław Kłosiewicz - prężnie, solidnie, wyciągając z partytury brzmieniowe smaczki (jak chociażby instrumenty grające na scenie). W sumie niemal cztery godziny solidnego barokowego grania, które nie tak często znowu zdarza się u nas usłyszeć. A na dokładkę ze spektakli powstanie płyta - pierwszy polski "Cezar" na kompaktach. Lepiej późno niż wcale.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji