Artykuły

Lalka też człowiek. Dzień trzeci

"Życie w jej dniu" Hilary Chaplain i "Przepełnienie" Teatru Hazirana na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek dla Dorosłych. Lalka też Człowiek. Pisze Alicja Rubczak z Nowej Siły Krytycznej.

Kolejny festiwalowy dzień to dwa spektakle bardzo różniące się estetycznie i prezentujące diametralnie odmienne patrzenie na świat. "Życie w jej dniu" [na zdjęciu] amerykańskiej artystki Hilary Chaplain, jest pełną humoru i dystansu do siebie jako kobiety i aktorki, opowieścią o dniu pewnej dojrzałej niewiasty o niezwykle bujnej wyobraźni. Towarzyszymy jej od świtu aż do zmierzchu. Pierwsza scena zaczyna się bowiem w łóżku - dużym, małżeńskim, dla lepszej widoczności i efektu komicznego postawionym pionowo, tam też spektakl się kończy, a partnerem kobiety pozostaje pluszowy, choć ożywiany animacją pies - czarno-biały, doskonale dobrany do kolorów pościeli.

Jesteśmy świadkami przełomu w życiu tej kobiety w kwiecie wieku. Podczas śniadania znajduje ona w pudełku płatków pierścionek z diamentem, co staje się doskonałym pretekstem do snucia, a raczej kreowania na scenie wyimaginowanej historii własnego życia. Jeśli pierścionek, to oczywiście oświadczyny - jeden z widzów z pierwszego rzędu zostaje zmuszony do padnięcia na kolana i wręczenia naszej bohaterce tego znaku rozpoznawczego narzeczeństwa - pada piękne, amerykańsko brzmiące, choć polskie: tak. Kobieta szykuje się do wesela - welon z rolki ręcznika papierowego, sukienka z abażuru od lampy, a sama lampa ubrana w szlafrok, to wybranek serca.

Tak można by mnożyć przedmioty codziennego użytku, z których Chaplain robi użytek niecodzienny. W spektaklu nie ma bowiem tradycyjnie pojmowanych lalek, ale cechuje go charakterystyczne dla teatru animacji podejście do przedmiotu. Artystka antropomorfizuje sprzęty domowe, a ze zwykłej rolki ręcznika papierowego tworzy kwiaty, kieliszki, aż wreszcie własne dziecko, któremu fenomenalnie podkłada głos. Nie brak w tym spektaklu również typowo komediowych gagów, charakterystycznych dla amerykańskich scen kabaretowych. Naprawdę dobra, pod względem technicznym, ale i humorystycznym jest scena objadania się piankami marshmallows, w której aktorka wielką łyżką, niczym z katapulty ciska nimi w publiczność, a następnie zmienia kształt swoje twarzy i gra mimiką, pakując sobie kolejne słodkości do ust, aż wreszcie bawi się w domorosłego magika - wkładając piankę do ucha lub rozbijając ją na czole, a następnie wypluwając.

Niewielka publiczność, zgromadzona w galerii Starej Prochowni, momentami aż trzęsie się ze śmiechu. Aktorka stosuje typowo komediową, przerysowaną w gestach i mimice grę i widać, że dobrze się w tym czuje. Wciąga publiczność do udziału w jej scenicznych zabawach, śmiesznie ogrywa swoją łamaną polszczyznę, kreatywnie podchodzi od przestrzeni gry, ograniczonej do wspomnianego łóżka i niewielkiego stoliczka z krzesłem. A! i oczywiście do lampy-męża. I choć może amerykańska artystka nie prezentuje wielce wysublimowanego poczucia humoru, to swoją pasją bycia na scenie oraz chęcią dobrej zabawy, potrafi przekonać do siebie widza.

Spektakl "Przepełnienie" izraelskiego Teatru Hazira, sytuuje się na przeciwległym biegunie emocjonalności względem "Życia w jej dniu". Jest to nostalgiczna, sentymentalna i pełna ciszy opowieść o starym mężczyźnie. Poznajemy go u schyłku życia, kiedy w mieszkaniu, nakreślonym scenograficznie poprzez ścianę i drzwi, oczekuje na spotkanie, którego najwyraźniej się boi, gdyż pukanie do drzwi sprawia, że postać skulona siada na podłodze. Poza drzwiami, znajduje się w tym pomieszczeniu jeszcze tylko zegar - symbol mijającego czasu oraz pianino - instrument towarzyszący mężczyźnie przez całe życie, przyjaciel, ale i wróg zarazem, przedmiot ukochany i znienawidzony. Dźwięk kobiecych obcasów na klatce uruchamia w postaci wspomnienia, przenosimy się do świata jego kobiet, ożywianych ręką lalkarki, jedynej osoby na scenie, animującej również głównego bohatera. Na czterech kilkumetrowych, sześciennych podestach, przypominających trochę scenę średniowieczną, przedstawiane są zdarzenia z życia głównego bohatera, jego relacje z kobietami, prezentowane w porządku odwróconej chronologii. Przechodzimy zatem drogą od małżeństwa do porodu z obfitego ciała matki. W każdej ze scen mężczyznę uosabia inna lalka, z niezmiennie tą samą twarzą starca. Kobiety są różne, ale wszystkie sceny zamyka ich nagość - dominująca mężczyznę, ale jednocześnie obnażająca je same.

Ta prosta, ale bardzo głęboka historia opowiedziana zostaje bez słów, emocjonalnie podbudowują ją melodie grane na żywo na pianinie, które są jednocześnie historią twórczości głównego bohatera-kompozytora. Opowieść niesie jednak w sobie ogromny ładunek refleksji, związanych z przemijaniem, starością, niszczącą siłą kobiecości, pasją tworzenia. Bardzo mocno wyeksponowano również problem statusu ontologicznego lalki, bowiem jest to również historia związku pomiędzy animatorem a lalką. To dotyk kobiety-lalkarki ożywia postaci, wchodzi ona w intymną relację z prowadzoną przez siebie lalką mężczyzny, w każdej scenie zdejmuje jakąś część czarnego stroju, a jej nagie ramiona symbolizują tak samo wiele, co zupełnie nagie ciało wykonanych z gumy lalek. "Przepełnienie" to spektakl bardzo oszczędny w środkach, ale niezwykle bogaty w treści, przepełniony refleksją na temat relacji międzyludzkich.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji