Artykuły

Trzy żydowskie opowieści

"Podróż poślubna" w reż. Iwa Vedrala z Teatru im. Norwida w Jeleniej Górze, "Żyd" w reż. Roberta Talarczyka z Teatru Polskiego w Bielsku-Białej i "Dybuk" w reż. Iriny Andrejewej Teatru Novogo Fronta w Czechach na XIII Konfrontacjach Teatralnych w Lublinie. Pisze Grzegoz Kondrasiuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Tegoroczna edycja Festiwalu Konfrontacje dedykowana jest tematom żydowskim. Pierwsze trzy gościnne prezentacje udowodniły, że teatr potrafi je odmieniać przez bardzo różne przypadki.

W ubiegłym sezonie mieliśmy istny wysyp spektakli poświęconych polskiej pamięci Holocaustu (i jej zapaściom). Tak jakby nagle teatr rzucił się do odrabiania zaległości, uświadamiając sobie przeszło dwudziestoletnie zapóźnienie w stosunku do debaty publicznej, postanawiając w końcu zabrać głos w debacie ze zmiennym nasileniem powracającej od połowy lat osiemdziesiątych, od publikacji głośnego eseju Jan Błońskiego "Biedny Polak patrzy na getto" i polskiej premiery filmu Claude Lanzmana "Shoah". Przypominając sprawy znane - po 1989 roku zdjęty został cenzuralny kaganiec i można było bezkarnie zadawać trudne pytania, z czego skwapliwie skorzystała literatura i publicystyka. Swoje apogeum debata historyczna miała na przełomie roku 2000 i 2001, kiedy to ponurą sławę zyskało małe, nikomu wcześniej nieznane miasteczko nieopodal Łomży - Jedwabne. Co ciekawe, w teatralnym światku, który przecież z upodobaniem rzuca się na aktualne i popularne tematy, ani po 1989 roku, ani po 2000 ten wątek nie zyskał popularności. Jednym z niewielu spektakli bezpośrednio atakujących historyczne kontrowersje był "Perechodnik/Bauman" Komuny Otwock (pokazany na Konfrontacjach w 2005 roku), przedstawienie ważne, mocne w wyrazie, i - raczej przez świat kultury niezauważone. Dziś, po fali mniej i bardziej udanych przedsięwzięć podejmujących wątek polsko-żydowskiego współistnienia, sytuacja zmieniła się diametralnie, możemy nawet mówić o teatralnej modzie. Odpowiedź na pytanie - dlaczego teatr zajął się tematem akurat teraz, w 2008 roku? - może być zadziwiająco wprost banalna. Prawdopodobnie kamyczkiem, który poruszył lawinę, było spotkanie młodszej części teatralnego środowiska w 2007 roku w podlubelskim Nasutowie, gdzie na warsztatach "Sztuka Dialogu" podejmowano próby scenicznego opowiedzenia traumy - w większości zresztą niezupełnie udane. Pięć spektakli zainspirowanych tymi próbami odnajdziemy w programie tegorocznych Konfrontacji. Tym samym nadarza się okazja, aby bliżej przyjrzeć się zjawisku "teatru posttaumatycznego", którego rozmiarów nie da się zbagatelizować.

Jeszcze przed oficjalnym otwarciem swoje nowe produkcje pokazały dwa polskie teatry z mniejszych ośrodków: Jeleniogórski Teatr imienia C. K. Norwida i Teatr Polski z Bielska-Białej. Teatr z Jeleniej Góry, który pod dyrekcją artystyczną Wojciecha Klemma zmienił swoje oblicze sterując w stronę projektów ryzykownych i kontrowersyjnych, zaprezentował "Podróż poślubną" Władimira Sorokina. Dowcipny, ale i najeżony wulgaryzmami oraz obscenicznymi wtrętami tekst zyskał jeszcze doładowanie w postaci energetycznej, zaangażowanej gry zespołu i mnożącej sceniczne środki, sztuczki i zadania reżyserii Iwo Vedrala. Sorokin, z charakterystyczną dla tzw. postmodernistów beztroską żongluje tu najprymitywniejszymi kliszami skojarzeniowymi i narodowymi stereotypami, a reżyser skwapliwie z tych tropów korzysta. Potomek esesmana jest zwijającym się z poczucia winy masochistą kolekcjonujący pamiątki po Żydach, młoda Rosjanka tęskni za ojczyzną i prawdziwą miłością, puszcza się i potrafi jednym łykiem opróżnić prawie całą flaszkę wódki. Na scenie bezceremonialnie wkraczają upiory przeszłości: śledcza NKWD i oficer SS rozbijają banalną fabułkę, z nostalgiczną piosenką na ustach wspominają dawne dobre czasy.

Powstał spektakl szyderczy, który z pewnością nikogo nie pozostawia obojętnym, humorem i groteską oswajający koszmary historii.

Jednym z głośniejszych i spektakli minionego sezonu był przywieziony na Konfrontacje z Bialeska-Białej "Żyd" [na zdjęciu] Artura Pałygi, zrealizowany w stylistyce małego realizmu "obrazek rodzajowy", jadowity portret polskiej mentalności. Wyjściowy pomysł - narada w prowincjonalnej szkole nad pomysłem zaproszenia bogatego Żyda i potencjalnego sponsora podupadającej placówki, jest tylko pretekstem do wypowiedzenia pełnym głosem całego repertuaru antysemickich obsesji. Spektakl mocno stoi zarówno na wspaniałej, bogatej grze aktorów (doskonały Kazimierz Czapla w roli twardogłowego dyrektora, doskonale impregnowanego na rozważania etyczne), jak i na tekście dramatu, napisanym językiem wartkim i potocznym, smagającym widownię kwestiami jak gdyby wyciętym wprost z tak dobrze znanych dyskusji w przedziale kolejowym czy na łamach "polskich" mediów. Jeśli mówienie o teatralnym rewizjonizmie problemów polsko-żydowskich jest dziś uprawnione, to duża w tym zasługa Artura Pałygi. Jest on bowiem autorem dwóch szeroko komentowanych dramatów, w których oddaje głos antysemitom, przygląda się ich poglądom, bawiąc się przy tym językiem i czającymi się tu pułapkami. Zarówno "Żyd" jak i "Nic co ludzkie" lubelskiej Sceny InVitro znalazły się w programie Konfrontacji (spektakl "Nic co ludzkie" - dziś o godzinie 18 w Chatce Żaka).

Trzecim z gościnnych spektakli zaprezentowanych pierwszego dnia festiwalu był "Dybuk" dobrze w Lublinie znanego i ciepło przyjmowanego Teatru Novogo Fronta. Monodram współtwórczyni zespołu - Iriny Andrejewej pokazał jak niewyczerpaną skarbnicą i metafor mogą być Stary Testament i świat żydowskiej symboliki. Teatr Andrejewej zaczyna się tam, gdzie wyczerpują się możliwości języka i logiki, jest propozycją afabularnej, poetyckiej podróży bez zahamowań, dla tych, którzy nie boją się marzyć. Słowem- 13. edycja Konfrontacji otworzyła się całkiem obiecująco.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji