Artykuły

Człowiek? Brzmi znajomo, ale bez sensu

Przedstawienie otwierające Festiwal Prapremier miało być fotografią ludzkości, próbą uchwycenia sensów; sztuką, po obejrzeniu której moglibyśmy powiedzieć: "Cholera! Właśnie tacy jesteśmy!". Nie do końca się to udało, co bardzo mnie cieszy - o "Witaj/Żegnaj" Teatru Polskiego w Bydgoszczy w reż. Jana Klaty pisze Borough Of Islington z Nowej Siły Krytycznej

W roku 1972 na pokładzie sondy kosmicznej Pioneer 10 wystrzelono metalową płytkę z informacjami dla istot pozaziemskich. Umieszczono na niej podstawowe dane o naszej cywilizacji. Narysowano sylwetki kobiety i mężczyzny oraz podano położenie Ziemi. Człowiek z plakatu zapowiadającego spektakl Jana Klaty "Witaj/Żegnaj" podnosi w geście powitania prawą rękę - zupełnie tak, jak postać z metalowej tabliczki. Przedstawienie otwierające Festiwal Prapremier miało być fotografią ludzkości, próbą uchwycenia sensów; sztuką, po obejrzeniu której moglibyśmy powiedzieć: "Cholera! Właśnie tacy jesteśmy!". Nie do końca się to udało, co bardzo mnie cieszy. Bo skoro Klata nie potrafi ogarnąć tego ziemskiego bałaganu, to znaczy, że przed nami jeszcze wiele ciekawych doświadczeń i niespodzianek. A Pioneer 10 leci dalej Do pierwszej gwiazdy poza naszym układem słonecznym dotrze za dwa miliony lat.

Spektakl powstał na podstawie dramatu laureatki Nagrody Pulitzera, Suzan-Lori Parks. W swoim projekcie "365 dni/365 sztuk" dokonała ona karkołomnej próby opisania człowieka. Jeden dzień, jedna scena. Po roku powstała mozaika obejmująca wiele aspektów życia, wiele płaszczyzn. Kręgosłupem historii nie jest żadna konkretna postać. Brak wątku, za którym można by podążać. Fabułę scala Pan, Pani i Ja. Człowiek jednym słowem. Ludzkość, tu: na Ziemi.

Dramat Parks to niewyczerpalny pokład energii. Klata jej nie marnuje. Ta konstrukcja działa jak perpetuum mobile. Podzielona na trzy części obrotowa scena Teatru Polskiego w Bydgoszczy wiruje przez trzy godziny, co kilkadziesiąt sekund odsłaniając nowe historie i etiudy z życia. Przekaz jest gęsty. Tempo spektaklu nie spada. Nie ma wytchnienia. Każda scena, to nowy dzień, a nowy dzień, to nowe siły. "Witaj/Żegnaj" to społeczna sieczka. Żona, kłótnia, faceci przy samochodzie, żołnierze, para na wakacjach, urodziny, poczekalnia. Wszystko wymieszane gotuje się w nakładających się dialogach, w nachodzących na siebie scenach, co jakiś czas potęgowanych muzyką, która - jak to zawsze u Klaty - dobrana jest idealnie. Po bokach sceny dwa ekrany reklamowe. Na jednym wyświetlane są indeksy giełdowe i temperatura w Acapulco, na drugim zestawienie z list przebojów. Świat jest pop, więc musi być głośno, z wieloma błyskotkami i co najważniejsze: bez refleksji.

Człowiek to zwierzę stadne. Społeczeństwo w "Witaj/Żegnaj" to zlepek jednostek. Każda ma swoją historię, doświadczenia i marzenie. Najważniejsza jest jednak chwila, chirurgiczny wycinek. Życie jest tylko drogą wybrukowaną momentami, które naładowane są energią i emocjami. Postaci łączy cienka nić zależności: wkurwienie, pasja, wspólny wyjazd, przypadkowe spotkanie, krótkie zauroczenie, powrót. Kwintesencją ich życia nie jest wygórowany cel. Nie ma Życia. Jest tylko ileśtam naszych krzyków, ileśtam ważniejszych spraw, które umiejscowione są między momentem naszych narodzin i śmiercią. Organiczna automatyka. Spektakl jest olbrzymią paletą ludzkich akcji i reakcji. Świat pędzi, więc człowiek nie ma czasu na filozoficzne rozmyślania. W "Witaj/Żegnaj" życie jest odrealnione, a ludzkość pozbawiona najzwyklejszego pragnienia prawdy, chwil ciszy, w których staramy się dociec czegoś, co jest ponad naszą codzienność. Fotografia zrobiona przez Klatę jest niepełna, dlatego spektakl nie wwierca w fotel. Ciekawi, porusza i śmieszy, to prawda, ale są momenty, że tylko śmieszy. Popkulturowa konwencja w końcu sama staje się treścią. Pusto.

Biedny jest widz, który oczekuje od teatru Klaty odpowiedzi. W spektaklu mamy wprawdzie Hamleta i pełnych mądrości bohaterów z greckich tragedii. Rzeczywiście są. Duński Książe jest jednak podpalaczem szop, a Edyp i Kasandra goszczą w telewizyjnym talk-show. Ludzkość: grupa ludzi bez celu, bez idei. Trudno się z tym nie zgodzić. Znaleźliśmy się na zakręcie historii. Traktaty i mądre teorie zajmują nas tylko przez jakiś czas. To tylko chwilowe rozrywki. Indywidualizm zaczął wypierać wspólnotowość. Przekaz Klaty jest prosty: jesteśmy znakiem zapytania, a nie kropką. Żadnych odpowiedzi i wyjaśnień nie będzie!

Spektakl "Witaj/żegnaj" nie jest czytelny. Na trzy godziny ubieramy na gołe ciało stary sweter, który nas uwiera. Jestem za. Estetyka schodzi na drugi plan. Klata przenosi dyskusję z teatralnej formy na rozmowy o społeczeństwie. I tu pojawia się sprzeciw. Popkultura jest dziś powszechna, przytłaczająca, wszechobecna. Katowanie widza jednostajną wizją świata, to droga na skróty. Nudne jest trzygodzinne rozprawianie o tym, że Ziemia jest dyskotekową kulą. Brak w spektaklu choćby wspomnienia o tym, co w dzisiejszym społeczeństwie jest niepopularne i osobiste. Brak jest ciszy. Dusimy się w medialnym natłoku, telewizyjnej sieczce. Taką wizję świata mamy na co dzień w TV. W Bydgoszczy ktoś zapomniał, że Pioneer 10 leci dalej. Klata nie przegrał tego spektaklu jako reżyser, lecz jako społecznik. Pusto.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji