Artykuły

Sokrates broniony ciałem

"Obrona Sokratesa" w reż. Grzegorza Królikiewicza w Teatrze Nowym w Łodzi w opinii Renaty Sas z Expressu Ilustrowanego.

Nauczony wcześniejszymi doświadczeniami reżyser Grzegorz Królikiewicz nie wierzył, że na jego inscenizację "Obrony Sokratesa" dobrowolnie mogą przyjść tłumy. Rozdano więc tyle bezpłatnych zaproszeń, że w sobotę w szatni zabrakło wieszaków, a na widowni miejsc. Jacyś państwo z biletami kupionymi w kasie oburzali się głośno na tę sytuację. - Taka była potrzeba - uciszyła ich starsza pani...

Taka potrzeba" bronienia Sokratesa ciałem zdecydowanie nie służy tekstowi, z którym ma się spotkać widz. Platońskie słowa mają swój ciężar gatunkowy, wymagają uwagi i skupienia. Jego "Obrona Sokratesa" pozostaje wiecznie otwarta dla interpretacji. Mędrzec i hedonista stawiał pytania i wiódł społeczny spór w sprawach pozornie oczywistych, nieustannie dotykających nas, zjadaczy chleba: "kto psuje, kto ulepsza młodzież?", "Czy istnieje ktoś, kto chce doznać czegoś złego?", "Czy lepiej jest mieszkać wśród obywateli dzielnych, czy wśród złych ludzi?" A czyż można nie chylić czoła nad stwierdzeniem, że "myślenie jest najwyższym dobrem"?.

Sokrates (469-399 pne) miał 70 lat i krąg wsłuchanych w niego uczniów, gdy został skazany na śmierć za demoralizację młodzieży i bezbożność. On i jego filozofia przeszły do wieczności dzięki Platonowi (427-374) - jednemu z ucznów.

Jego dialog "Obrona Sokratesa", oraz dialogi Kritona i Fedona, a w prologu o demokracji ateńskiej inne dzieła, składają się na 70-minutowy spektakl. To rodzaj rozprawy z Sokratesem - nauczycielem i obywatelem. Mógł uciec przed wyrokiem, ale jego wiara w siłę i sens prawa kazała mu poddać się woli sędziów.

Inscenizacja na Małej Sali Teatru Nowego ma uczynić nas, widzów, uczestnikami tej ateńskiej rozgrywki. Stłoczeni, zduszeni mogliśmy się jednak czuć tylko jak motłoch. Czyżby o to chodziło?

Sokrates w interpretacji Ireneusza Kaskiewicza (występuje gościnnie) to jowialny, dobrotliwy idealista. Wokół niego ateńscy mężowie i do ozdoby grono bachantek. Podsumowaniem ostatnich chwil skazańca staje się długi monolog Fedona. Lepiej jednak śledzić tekst, niż patrzeć na interpretatora (grającego gościnnie) Przemysława Gąsiorowicza. Blask bijący z jego ust, od "rusztowania" ze srebrzystych drucików do prostowania zębów, nie bardzo współbrzmi ze strojem i powagą słów nazbyt dosadnie podkreślonych muzyką Albignoniego wykonywaną zwykle podczas żałobnych uroczystości. Muzyka okazała się zresztą w tym przedstawieniu nadużywanym efektem dźwiękowym.

Jednoznaczny, acz nazbyt łopatologiczny akcent położony został na finał. Światło zatrzymuje się na greckiej kolumnie. Że idee Sokratesa pozostają fundamentalne i wieczne? Fakt. Są wieczne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji