Artykuły

Moja mama Janis

Spodziewałam się, że zobaczę kobietę ubraną w skórzaną marynarkę, z niesforną fryzurą i przenikliwym spojrzeniem. Charyzmatyczną i nieprzewidywalną, jak Janis. Tymczasem na scenę wyszła aktorka ubrana w czerwoną suknię na ramiączkach, ozdobioną różyczkami z materiału, w kabaretkach i z mocno natapirowanymi włosami. O monodramie Jolanty Litwin-Sarzyńskiej "Moja mama Janis" pisze Michalina Dolińska w Gazecie Wyborczej-Poznań.

Szkoda, że "Moja mama Janis" - spektakl zagrany w sobotę [13 listopada] w zamku - nie jest koncertem, tylko monodramem.

Wychowałam się na Janis Joplin, chociaż urodziłam się dopiero siedem lat po jej śmierci. Tata puszczał mi jej bluesowe ballady do poduszki - zamiast tradycyjnych kołysanek. I choć wprawdzie minęło sporo czasu, Janis nadal króluje w naszym domu. Dlatego z dużą ciekawością poszłam w sobotni wieczór do zamku na monodram Jolanty Litwin-Sarzyńskiej [na zdjęciu] "Moja mama Janis". Spodziewałam się, że zobaczę kobietę ubraną w skórzaną marynarkę, z niesforną fryzurą i przenikliwym spojrzeniem (taka patrzyła na mnie z plakatu reklamującego spektakl). Charyzmatyczną i nieprzewidywalną, jak Janis. Tymczasem na scenę wyszła aktorka ubrana w czerwoną suknię na ramiączkach, ozdobioną różyczkami z materiału, w kabaretkach i z mocno natapirowanymi włosami. Po tym szokującym wstępie, stojąc pośrodku zespołu muzyków (przebranych niby za hipisów), Jolanta Litwin-Sarzyńska zaczyna opowiadać historię 35-letniej Joanny. W tym monodramie pobrzmiewały echa biografii Janis Joplin. Pochodząca z prowincji dziewczyna szuka swojego miejsca w dużym mieście. Marzy o zawodzie piosenkarki. Przy okazji zakochuje się - głównie - w muzykach. W życiowej wędrówce towarzyszą jej piosenki ulubionej wykonawczyni Janis.

Ten występ to trochę spektakl, a trochę koncert. W tej ostatniej konwencji aktorka i muzycy wypadają dużo lepiej. Jolanta Litwin-Sarzyńska w roli Joanny jest mało przekonywająca, ma za to mocny głos, który jest w stanie oddać trudny repertuar Janis Joplin. Aktorka nie próbuje naśladować piosenkarki. Jest sobą i to jej duży atut. Podczas występu nie usłyszycie rozdzierającego wykonania "Cry Baby", tylko łagodniejszą, aczkolwiek równie przekonującą polską wersję tej piosenki (teksty tłumaczył m.in. Daniel Wyszogrodzki, tłumacz piosenek Dylana i autor popularnej książki o "Rolling Stonesach"). Z dużą przyjemnością słucha się również zespołu. Jego żywiołowość udziela się publiczności. Dlatego jako fanka Janis Joplin apeluję do twórców spektaklu: drodzy państwo, zróbcie z niego koncert piosenek Joplin. Przyjdę na pewno. Monodramu natomiast nie polecam.

"Moja mama Janis", wykonanie Jolanta Litwin-Sarzyńska, scenografia Magdalena Maciejewska, opieka reżyserska Redbad Klynstra, aranżacje muzyczne Grażyna Borkowska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji