Artykuły

Nasz świat w kawałkach

"Witaj/Żegnaj" w reż. Jana Klaty w Teatrze Polskim w Bydgoszczy na Festiwalu Prapremier. Pisze Michalina Łubecka w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Genialna w swojej formie, niezwykła w treści i bardzo sprawna w wykonaniu - taka była niedzielna premiera najnowszej sztuki Jana Klaty "Witaj/Żegnaj". Inauguracja Festiwalu Prapremier wbrew obawom nie trwała kilkunastu godzin, a niecałe trzy, i zakończyła się gromkimi oklaskami.

Idzie człowiek do teatru i myśli naiwnie, że sztuka da mu mądrą receptę: na życie, na związki, na problemy w pracy, a jak się poszczęści, to może nawet na kryzys finansowy w Stanach i problem z odetkaniem kuchennego zlewu. Ale wybiera się na nową realizację Jana Klaty, o - jak zapewnia reżyser - świecie, i ręce załamuje. Od początku wszystko jest... jakoś nie tak. Cóż to za cudaczne okrzyki zamiast trzech dzwonków zwiastujących początek przedstawienia? Jacyś dziwni ludzie kładą się na podłodze teatralnego foyer i wydają z siebie tajemnicze "hulabula... hulabula". Dobrze, że po chwili można już bezpiecznie zasiąść w fotelu przed dużą sceną i czekać na podniesienie kurtyny. Tu wszystko wygląda dość normalnie. Co więcej - wygląda lepiej - w ruch po chwili idzie bowiem obrotowa scena! Ta sama, która kojarzy się z grzecznym teatrem, z rewią i zabawą na wysokim poziomie. Nie ma więc czego się bać. Zaraz rozpocznie się piękna opowieść o życiu, pewnie bohaterskim, kto wie... może nawet o szczęśliwej miłości. I historia rzeczywiście zaczyna się już po chwili. Ale nie dla tych, którzy szukają odpowiedzi i wskazówek.

Jan Klata odważnie sięgnął po projekt Suzan Lori-Parks "365 Dni/365 Sztuk". Z przedstawień granych przez cały rok przez 700 amerykańskich teatrów wybrał tylko kilkanaście, które złożyły się na najnowszą produkcję bydgoskiego Teatru Polskiego "Witaj/Żegnaj". Zaprzągł do pracy 11 aktorów, którym przydzielił po kilkadziesiąt różnych ról. Każdy z nich świetnie spisał się na scenie. Na uznanie zasługuje nie tylko to, jak świetnie poruszali się po scenie i sprawnie przeskakiwali z roli w rolę. Na widowni można było poczuć entuzjazm, z którym grali. Rewelacyjne były szczególnie Beata Bandurska oraz Anita Sokołowska. Sugestywni i niezwykle plastyczni byli Mateusz Łasowski, Michał Majnicz, a także Roland Nowak. Cały zespół świetnie odnalazł się w scenografii autorstwa Justyny Łagowskiej. To dzięki jej rozwiązaniom dekoratorskim gra nie traciła dynamizmu.

Spektakl "Witaj/Żegnaj" przypomina skakanie po telewizyjnych kanałach - w kilka chwil z jednych scen przechodzimy w inne, czasem nawet nie zastanawiając się nad ich sensem, chłonąc je, śmiejąc się z zaobserwowanej sytuacji. Świat w tej sztuce jest tak poszarpany jak historie jej bohaterów. Niepotrzebnie trudzi się widz, który chce szukać tam lejtmotywu, powracających postaci, składając ich życia w konkretną całość. Można, ale - zwyczajnie po co? To opowieść skrząca się nie tylko dobrym humorem, ale i świetnymi pomysłami - to właśnie na nich należy skupić całą swoją uwagę. Bohaterowie widowiskowo nimi żonglują. W tym świecie żołnierze powracają po wojnie do znudzonych żon, nie mając na sobie pięknych mundurów, ale płaszcze ortalionowe z motywem moro, muzyka Wagnera kojarzy się im jedynie z helikopterami i "Czasem apokalipsy" Coppoli, Hamlet z nocnymi zwidami, a tragedia ze śmiercią na scenie. Choć widz świetnie się bawi luźnymi skojarzeniami, ma świadomość, że spektakl nie jest pozbawiony refleksji.

O całej sztuce można opowiadać tylko w jeden sposób: obrazami, urwanymi scenami i, na Boga, nie bawiąc się przy tym w Wielkiego Interpretatora! Pewnie, można stanąć w konkursie i starać się dostrzec nawiązania do tekstów kultury. Można w spadających przez cały spektakl workach foliowych widzieć rzekomo najpiękniejszą chwilę uchwyconą w filmie "American Beauty", a w aktorach ubranych od góry do dołu w dżinsy (dobry pomysł i świetna realizacja pomysłu autora kostiumów Mirka Kaczmarka) i policyjne okulary przeciwsłoneczne - amerykański sen. Należy jednak do tego podejść z dystansem, który sugeruje nam reżyser. Dał nam świat w kawałkach, mozaikę historii, puzzle, których nie musimy składać w całość, a którymi możemy bawić się jak on sam. Rozsypać, odwrócić i złożyć jeszcze raz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji