Artykuły

Teatr wymigany slangiem

W trakcie przedstawień zdarzają się fragmenty bez dźwięku. Niesłyszący aktorzy wymigują swoje kwestie, a słyszący widzowie nie do końca rozumieją, co się dzieje na scenie. Śmieją się nie w tych momentach, co trzeba - pisze Marta Lasek w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Tłum kolorowych postaci wiruje wokół dziewczyny w czarnym stroju. Ona sama nie wie, jak zwrócić na siebie uwagę, bo nie może mówić. Nie słyszy też niepokojącej muzyki w tle. W rolach głównych - niesłyszący licealiści z grupy teatralnej Surdus. Spektakl "Świat ciszą malowany" na deskach Starej Prochoffni rozpoczął wczoraj dyskusję o tym, jak zbliżyć teatr do osób niepełnosprawnych.

- Równo rok temu zadebiutowaliśmy ze spektaklami przystosowanymi do potrzeb widzów niesłyszących. Zainspirowała nas do tego pani Magdalena Bielak, która sama nie słyszy, a jest wielką miłośniczka teatru. Zaofiarowała się, że przetłumaczy na język migowy tekst spektaklu "Zaliczenie. Lekcja" według Krzysztofa Zanussiego i Ionesco. Przedstawienie cieszy się tak dużym zainteresowaniem, że od czasu premiery wymigujemy je mniej więcej raz na miesiąc - opowiadała Aldona Machnowska-Góra z Teatru Konsekwentnego, koordynatorka projektu "Usłyszeć teatr".

Z kolei Teatr Polonia wychodzi naprzeciw potrzebom widzów niedosłyszących i tych z aparatami słuchowymi. Przed każdym przedstawieniem mogą wypożyczyć słuchawki i specjalne pętle indukcyjne.

O krok dalej poszło offowe Towarzystwo Teatrum, które od dwóch lat z powodzeniem wystawia przedstawienie "Dzieci mniejszego Boga" [na zdjęciu] o miłości głuchej dziewczyny do swojego nauczyciela. Jeszcze podczas wstępnych przymiarek do realizacji spektaklu reżyser Maria Ciunelis zadecydowała, że główne role zagrają osoby niesłyszące . - Początki były ciężkie. Na próbach aktorzy migali swoje kwestie, a tłumaczka załamywała ręce: "Nic nie rozumiem! Oni używają slangu zamiast migu literackiego" - wspominał dyrektor Towarzystwa Teatrum.

Podczas przedstawień dostosowanych dla osób niesłyszących trzeba postępować według zasady: maksimum treści przy minimalnej liczbie słów. - Odwrotnie jest w przypadku niewidomej publiczności. W dzisiejszych czasach widzowie w teatrze są jak niewierni Tomasze - wierzą tylko w to, co zobaczą. Ci, którzy nie widzą, nie mają wyjścia - muszą zaufać słowu - mówił Marcin Kwaśny z zespołu Teatru Praskiego.

To pierwsza scena w Warszawie, która od marca przyszłego roku będzie miała w stałej ofercie spektakle z audiodeskrypcją dla osób niewidomych. Zasiądą na widowni ze specjalnymi słuchawkami na uszach. Będą słyszeli jednocześnie dialogi aktorów i głos lektora opowiadający o tym, co dzieje się na scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji