Artykuły

Ojciec dyrektor

Zamiast niezbędnej u dyrektora otwartości, ciekawości świata i różnorodnych artystycznych zjawisk, zaoferować może nieprzemakalność na wszystko, co "obce". Zamiast sztuk Szekspira, Becketta czy choćby (a niech tam) Wyrypajewa, zamiast przedstawień Warlikowskiego czy Augustynowicz, oglądać będziemy nieustający festiwal twórczości Jarosława Świerszcza- wieszczy Wojciech Owczarski po wyborze nowego dyrektora Teatru Miejskiego w Gdyni.

Teatr Miejski im. Gombrowicza w Gdyni ma nowego dyrektora. Został nim Jarosław Świerszcz, szerszemu gronu teatromanów znany jako Ingmar Villqist, gdyż najwyraźniej poczucie duchowego pokrewieństwa z Ibsenem, Strindbergiem czy Bergmanem kazało mu przybrać ów bezpretensjonalny pseudonim. O tym, że zespół gdyńskiego teatru (który ponoć przyczynił się do wyboru nowego szefa) miewa skłonności masochistyczne, wiadomo nie od dziś. Ale dlaczego w ślad za nim podążają włodarze miasta? Czyżby postanowili doprowadzić do likwidacji teatru? Czy naprawdę nie było kandydatów, którzy w roli dyrektora mieliby jakiekolwiek szanse na sukces? Bo Świerszcz takich szans nie ma. Dlaczego? To proste. Nie chodzi tylko o to, że Villqist jest nieprawdopodobnym wprost grafomanem, pisującym nudne, zmanierowane i całkowicie poronione sztuczydła, które następnie osobiście reżyseruje w sposób równie idiotyczny, co nieudolny.

Mieszkańcy Trójmiasta mieli niejedną okazję zakosztowania jego twórczych produktów - dość wspomnieć "Helmucika" w Wybrzeżu czy niedawną gdyńską "Kompozycję w słońcu". Znacznie większym problemem jest fakt, że Villqist to artysta - a zatem i człowiek - autystyczny, zamknięty w szczelnej skorupie własnej imaginacji. Świat jego dramatów i spektakli - nieprzenikniony w swej nabzdyczonej, ckliwie-"brutalistycznej" głupocie - jest absolutnie samowystarczalny, w najgorszym tego słowa znaczeniu. Nietrudno spostrzec, że autor "Preparatów" upaja się sobą i swoją twórczością, zamyka się ze swoimi bohaterami w narcystycznym, wciąż ponawianym rytuale samouwielbienia. Jest zatem ostatnią osobą, której można by powierzyć kierowanie teatrem. Zamiast niezbędnej u dyrektora otwartości, ciekawości świata i różnorodnych artystycznych zjawisk, zaoferować może nieprzemakalność na wszystko, co "obce". Zamiast sztuk Szekspira, Becketta czy choćby (a niech tam) Wyrypajewa, zamiast przedstawień Warlikowskiego czy Augustynowicz, oglądać będziemy nieustający festiwal twórczości Jarosława Świerszcza. Władzom Gdyni proponuję więc jak najszybciej zmienić patrona teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji