Artykuły

Amadeusz, pstrągi i barany

"Mozart listy pisze" w reż. Krzysztof Grębskiego we Wrocławskim Teatrze Lalek. Pisze Marta Wróbel w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

- Ta premiera jest nielegalna - żartował dyrektor Wrocławskiego Teatru Lalek Robert Skolmowski. Tak przywitał publiczność przed najnowszym spektaklem w repertuarze teatru - "Mozart listy pisze" w reżyserii Krzysztofa Grębskiego.

Premiera "nielegalna", bo powstała na tegoroczną edycję Międzynarodowego Festiwalu Mozartowskiego "Mozartiana" w Gdańsku, a na takich imprezach teatry lalkowe nie zwykły się przecież pojawiać.

Muzyczny spektakl, oparty na listach do najbliższych z licznych podróży kompozytora, został w sierpniu bardzo dobrze przyjęty przez festiwalowych widzów. I wydawałoby się, że nic w tym dziwnego.

Po pierwsze, przedstawienie pokazuje Wolfganga Amadeusza Mozarta jako zwykłego człowieka z niezwykłym poczuciem humoru, także na własny temat. Po drugie, grający tytułową rolę Grzegorz Mazoń gra na pianinie nie tylko znane kompozycje Austriaka, jak "Marsz turecki" (w ciekawej, swingującej aranżacji), fantastycznie wykonuje też inne, specjalnie na okazję przedstawienia przygotowane przez Ireneusza Dembowskiego piosenki. Po trzecie "Mozart listy pisze" nie powinien się dłużyć, bo trwa tylko godzinę. Są i stroje z epoki, i odwołania do tradycji teatru papierowego, czyli mamy różnorodność.

Jednak w "Listach" za mało jest samego Mozarta. Co prawda dowiadujemy się, że był nieco nieporadny, kochał swoją żonę Konstancję, mimo że nie miała zbyt lotnego umysłu, lubił alpejskie pstrągi, śnił o baranach, znał kilka języków obcych i zdarzało mu się puścić bąka w towarzystwie. Ale zamiast irytującego zalewu donośnych pisków pięknych dam, które towarzyszą kompozytorowi na scenie (w tych rolach Anna Narloch i Aleksandra Ząb), ich umizgów i podskoków samego Mozarta, chciałoby się dostać więcej treści, dowiedzieć się więcej o artyście. Pozostaje niedosyt.

Sytuację ratuje debiutujący na scenie Teatru Lalek 22-letni Grzegorz Mazoń - jest wszechstronny, zabawny i bardzo muzykalny. Zaraźliwym śmiechem i piórem, którego prawie nie wypuszcza z ręki, przypomina trochę Mozarta z filmu "Amadeusz" Miloša Formana, ale udaje mu się uniknąć sztampowego naśladownictwa. To dla niego warto zobaczyć to przedstawienie.

Spektakl spodoba się zwłaszcza młodszym widzom.

W najbliższym czasie będzie można go obejrzeć w dniach 23-26 września o g. 11 oraz 27 i 28 września o g. 15 na Scenie Kameralnej Wrocławskiego Teatru Lalek (pl. Teatralny 4). Bilety kosztują 15 (grupy zorganizowane) i 25 zł (wstęp indywidualny).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji