Artykuły

Nasza katedra

- Teatr tworzą ludzie i myślę, że ciekawość tych młodych ludzi, która zaprowadziła ich tu, do Szczecina, powodowana jest ciekawością teatru, dorosłego miejsca, w którym powstaje przedstawienie. W związku z rym traktujemy, mówię "my", ponieważ pracujemy z nimi wspólnie z Beatą Zygarlicką i Arkadiuszem Buszką, ich poważnie i po dorosłemu. Tak jakby byli aktorami tego teatru - mówi Anna Augustynowicz o pracy nad "Zatopioną katedrą", przedstawieniem studentów PWST w Krakowie.

Studencka katedra

Dyplomowe przedstawienie studentów krakowskiej PWST na scenie szczecińskiego teatru to rzadkość. Dlatego też i z tego powodu warto obejrzeć "Zatopioną katedrę", dramat Gerta Jonke, który ze studentami krakowskiej szkoły przygotowała Anna Augustynowicz. Premiera spektaklu w najbliższą sobotę o g. 19 na deskach Teatru Współczesnego.

Nasza katedra

Rozmowa z Anną Augustynowicz, reżyserką "Zatopionej katedry"

"Zatopioną katedrę" Gerta Jonkego przygotowuje pani wspólnie ze studentami krakowskiej szkoły teatralnej. Inaczej się pracuje z ludźmi, którzy praktycznie mają jeszcze bardzo małe doświadczenie sceniczne?

- Teatr tworzą ludzie i myślę, że ciekawość tych młodych ludzi, która zaprowadziła ich tu, do Szczecina, powodowana jest ciekawością teatru, dorosłego miejsca, w którym powstaje przedstawienie. W związku z rym traktujemy, mówię "my", ponieważ pracujemy z nimi wspólnie z Beatą Zygarlicką i Arkadiuszem Buszką, ich poważnie i po dorosłemu. Tak jakby byli aktorami tego teatru. Praca ta przynosi nam wiele satysfakcji, uczymy się od siebie nawzajem. Ponadto wszyscy mamy przyjemność uczestniczenia

w zabawie, która polega na odczytywaniu wystawianego przez nas tekstu.

Na czym polega ta zabawa?

- To jest poetycki i metaforyczny tekst. Pokazuje pewien zagubiony porządek wartości czy raczej porządek świata, który zaczyna się po powrocie z podróży poślubnej w sypialni dwojga młodych ludzi. Nie opowiada fabularnej historii. W tym porządku, nieporządku świata każdy z odbiorców może podążać swoją drogą, ponieważ utwór ten jest grą. Pokazuje bohatera dramatu w kondycji monologu, kiedy ten bohater jest samotny i nie potrafi wejść w dialog z innym. Monolog jest pewnego rodzaju słowotokiem, dość swobodnie zapisanym, gdzie za pomocą intonacji, melodii języka jesteśmy w stanie szukać sensów, które postać próbuje przenieść. Utwór ma charakter muzyczny. Jest to partytura, gdzie np. w momencie kłótni kobiety i mężczyzny wpisane jest furioso, a w innym pauza. Materiał literacki jest ogromnie trudny, ale przez to bardzo interesujący. Czytanie tego utworu ma dziś sens, gdyż mamy poczucie mówienia językiem, który wchodzi gdzieś w wielość języków. Próbujemy mówić tym samym językiem, a mówimy o czymś zupełnie innym.

Czym u Jonkego jest tytułowa katedra?

- Katedra, w tym przypadku, jest pojęciem, które ma otwierać wyobraźnię. Nie jest to symbol, który byłby obrazkiem. Katedra, myślimy - świątynia. Tutaj dotyczy bardziej przestrzeni między ludźmi, cech wspólnotowości, społeczeństwa, które w jakiejś mierze jest razem, ale jednocześnie jest bardzo osobno.

Jonke, Schwab, Jelinek - to jedne z najważniejszych nazwisk

współczesnej dramaturgii austriackiej. Łączy je nie tylko pochodzenie i poziom pisarstwa...

- Materia dramatu jest materią ekspresji człowieka. Takie właśnie artykułowanie się, nie poprzez myślenie, ale logoreję jest czystą ekspresją. Ze złożenia się tych ekspresji staje się świat. Monologi stają się tych "mówiących się" postaci, nie do końca panujących nad tym, co mówią, niepanujących nad emocjami, są precyzyjnie zapisane. I to jest to, co jest najciekawsze, zarówno w przypadku Schwaba, jak i Jonkego. Na tym też polega wspomniana bliskość, bowiem my jesteśmy bardzo emocjonalni, rozchybotani.

Jeśli chodzi o przytoczonego tu przez nas Wernera Schwaba, to podczas listopadowych Dni Dramaturgii Austriackiej w Szczecinie zostanie pokazane jedno z pani starszych i głośnych przedstawień, a mianowicie "Moja wątroba jest bez sensu albo zagłada ludu" właśnie autorstwa Schwaba.

-.Ponieważ to była nasza wspólna przygoda, traktujemy ją jako próbę uruchomienia tego spektaklu i zobaczenia, czy to przedstawienie jeszcze żyje. Poza tym będzie bardzo miło się spotkać w gronie, w którym to przedstawienie się zdarzyło.

Wspomniałyśmy o premierze, ale w tym sezonie w Teatrze Współczesnym pojawiły się też inne zmiany. Odchodzą z teatru aktorzy bardzo mocno związani z pani wizją teatru, niejako przez panią "wychowani". Mam na myśli m.in. Wojciecha Brzezińskiego i Martę Szymkiewicz.

- Teatr to jest progres. Aktor to zawód wędrowny. I w związku z tym jest to naturalny porządek rzeczy. Ludzie przychodzą, odchodzą. Dzieje się do przodu. To jest nieuchronne. Zostaje jakieś takie poczucie, że przeżyliśmy razem wspólną przygodę. Natomiast ta przygoda trwa w innych miejscach, w innych konfiguracjach, z innymi ludźmi, którzy tworzą teatr.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji