Artykuły

Czy artyści w Polsce są wolni?

Tak, ale nie wszystkie działania artystyczne powinny być dotowane z państwowych pieniędzy - odpowiada minister kultury Bogdan Zdrojewski w rozmowie na temat scenariusza filmu "Tajemnica Westerplatte"

Roman Pawłowski: Czy artyści mają w Polsce pełną wolność twórczą? Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego: Tak, wszyscy. Niemniej nie wszystkie działania artystyczne powinny być dotowane z państwowych pieniędzy. - Czyli ci, którzy z nich korzystają, nie mają pełnej swobody? - A czy ci, którzy korzystają z innych form mecenatu, ją mają? Czasem tak, czasem nie. Czy prywatny producent filmu ma prawo do wprowadzania zmian w scenariuszu? Ma. Czy ma prawo do usuwania scen bądź nawet całych sekwencji filmu? Odpowiedź brzmi: tak, ma. W Polsce i na całym świecie. Odpowiadając na pańskie pytanie: mecenat państwa gwarantuje artystom w Polsce wolność twórczą. Jestem o tym przekonany. - To w takim razie jak nazwać to, co dzieje się w ostatnich dniach wokół filmu "Tajemnica Westerplatte"? Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Sławomir Nowak krytykuje scenariusz, Polski Instytut Sztuki Filmowej, który już obiecał dotację, teraz zamawia dodatkowe ekspertyzy, gdański PiS chce zakazać kręcenia zdjęć do filmu na terenie miasta. A scenarzysta Paweł Chochlew, aby ratować produkcję, usuwa kontrowersyjne sceny. Czy to nie jest cenzura i ograniczanie wolności twórczej?

- Nie, to kompletne pomieszanie pojęć. Mogę mówić wyłącznie o swoich działaniach. Minister kultury nie może przyznawać dotacji filmom - tak mówi prawo. Po to powstał PISF, by o tym, kto w Polsce dostanie pieniądze na film, nie decydowali politycy, ale eksperci i przejrzyste procedury. Minister kultury nie może nawet nakazać dyrektorowi PISF cofnięcia promesy czy dotacji.

Wystarczy, że politycy publicznie krytykują film, aby mu zaszkodzić. Kiedy minister Sławomir Nowak ogłosił, że scenariusz "Tajemnicy Westerplatte" uderza w "honor i godność polskiego żołnierza", TP SA wstrzymała rozmowy o finansowaniu filmu. Wycofanie się inwestora grozi fiaskiem projektu.

- Ale to najpierw artyści wystąpili do polityków, prawda?

Reżyser chciał dobrze. Patronat premiera otwiera portfele sponsorów.

- I dlatego powinien być przyznawany automatycznie? To nonsens.

Dlaczego kancelaria premiera zwróciła się po opinie do historyków, skoro film miał już pozytywną ocenę PISF?

- Ponieważ takie obowiązują procedury. W przyszłym roku przypada 70. rocznica wybuchu II wojny światowej. To ważny moment, by przypomnieć nie tylko Polakom, ale całemu światu, który naród jako pierwszy przeciwstawił się totalitaryzmowi hitlerowskich Niemiec. Jeżeli przy okazji tych obchodów miałoby być prezentowane jakieś dzieło filmowe, to musi to być film nie tylko na najwyższym poziomie artystycznym, ale również rzetelny historycznie.

Czy rzeczywiście tych kilka scen, w których żołnierze kąpią się w morzu albo rozładowują strach alkoholem, podważy rolę Polski w wojnie z Hitlerem? Inne sceny pokazują bohaterstwo obrońców.

- Nie wypowiadam się na temat scenariusza.

Czytał pan scenariusz "Tajemnicy Westerplatte"? Fałszuje historię?

- Czytałem, ale go nie oceniam. To, czy jest zgodny z prawdą historyczną, mogą ocenić tylko i wyłącznie eksperci.

To porozmawiajmy o ekspertach. Jeden z historyków, do których zwrócili się o opinię urzędnicy KPRM - Mariusz Wójtowicz-Podhorski - pisze scenariusz konkurencyjnego filmu o Westerplatte. I to on najostrzej skrytykował "Tajemnicę Westerplatte", nazywając ją filmem antypolskim. Czy opinia eksperta, który znajduje się w konflikcie interesów, jest wiarygodna?

- Nie wiem, czy kancelaria premiera wiedziała, że pan Wójtowicz-Podhorski przygotowuje własny scenariusz filmu o Westerplatte. Wiem natomiast, że szefowa PISF Agnieszka Odorowicz zamówiła recenzje u historyków, którzy nie są w żaden sposób zaangażowani w tworzenie filmu. Powinny być gotowe najpóźniej za dwa tygodnie. Reżyser będzie miał prawo się do nich odnieść.

Mówi pan o przerzuceniu decyzji na historyków, ale przecież oni także nie są do końca obiektywni. Nie są zgodni w ocenie wielu kluczowych wydarzeń z historii Polski.

- Poczekajmy na te recenzje.

A co będzie, jeśli po dotację zgłosi się autor scenariusza o Lechu Wałęsie? Dla jednych historyków to agent, dla innych - bohater. Do kogo zwrócicie się wtedy o opinię?

- Jeżeli producent zdecyduje się zrealizować dzieło z własnych bądź innych prywatnych pieniędzy, może nie zwracać się do nikogo. Po zrealizowaniu filmu Lech Wałęsa, o ile nie będzie się zgadzał z jego treścią, może wytoczyć scenarzyście, reżyserowi czy producentowi proces o zniesławienie, bądź - jak zrobiła to Anna Walentynowicz po ukazaniu się filmu Volkera Schlöndorffa - prosić o pomoc ministra kultury.

Artyści, których pytał o zdanie PISF, wysoko ocenili scenariusz "Tajemnicy Westerplatte". Jeszcze raz zapytam - po co dodatkowe opinie historyków i dyskusja o filmie, który nie powstał?

- Ponieważ film opisuje konkretnych wielkich bohaterów polskiej historii, którzy stanowią istotny fragment naszej racji stanu, a film w części ma powstać z państwowych pieniędzy.

A może powinny powstać dwa różne filmy o Westerplatte, heroiczny i dekonstruujący legendę? Gdyby film Piotra Chochlewa nie był jedynym realizowanym obecnie obrazem o Westerplatte, nie byłoby takiej awantury.

- Być może. Dla mnie najważniejsze jest zapewnienie wolności wypowiedzi artystom, a nie określanie liczby filmów, które powinny powstać, by odsłonić tajemnice Westerplatte. Ostatecznie każde dzieło zweryfikują nie twórcy, politycy czy krytycy, ale widzowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji