Artykuły

Pochwała teatru mieszczańskiego

Coraz częściej aktorzy odgrażają się, że założą własne teatry. Ciasno im w istniejących, z których niekiedy sztukę aktorską się egzorcyzmuje. Stąd renesans teatru jednoosobowego, teatru małych form, przedsięwzięć jednorazowych - pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Ale prywatne teatry? To mimo wszystko mrzonka, żeby się utrzymały bez dotacji albo potężnych sponsorów - lecz gdzież oni są, gdzież? Na razie udaje się ta prywatna sztuka Krystynie Jandzie, na rozruch czeka teatr Capitol Anny Gornostaj, coraz bliżej otwarcia Kamienicy Emiliana Kamińskiego. A przecież biorą się do dzieła kolejni. Kwaśny, Żebrowski... Na razie jednak nie zapowiada się (i na szczęście!), aby główny nurt teatralny wyciekł z kolein teatrów repertuarowych, choć niektóre z nich pozują na underground. Tak naprawdę offy mogą lśnić na porządnym tle profesjonalnych teatrów mieszczańskich. A w tych ostatnich mogliśmy odnotować niemało osiągnięć aktorskich, zwłaszcza w rolach charakterystycznych. Kto wie, może aktorstwo charakterystyczne, jeszcze niedawno wykpiwane, przeżywa dzisiaj renesans? Łatwo w takich rolach o katastrofę, ale sukces tym bardziej smakuje. Z nadzieją, że będzie ich coraz więcej, po kolejnym sezonie spędzonym w Warszawie (i nie tylko) oraz przed telewizorem na premierach Teatru TV -przedstawiam, jak co roku, aktorskie rachunki, tym razem sezonu 2007/2008. W niniejszym sprawozdaniu posłużyłem się przyjętymi w politycznych rankingach określeniami: w górę, w dół, bez zmian. Przegląd jest wysoce niesprawiedliwy, bo nie uwzględnia wielu nazwisk. Skupiłem uwagę na osiągnięciach i potknięciach, pomijając na ogół tzw. solidną średnią oraz ewidentne katastrofy ("Iwonę" w Dramatycznym, "Każdego/ą", "Bitwę pod Grunwaldem", "HollyDay" w Studiu czy też "Jabłko" w Komedii).

PRZEWODNIK PO AKTORACH (NIE TYLKO) WARSZAWSKICH W SEZONIE 2007/2008

PIOTR ADAMCZYK (w górę) - w teatrze żywego planu pauzował, ale w Teatrze TV stworzył wiarygodną, tchnącą autentyzmem postać Konrada w "Wyzwoleniu Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Macieja Prusa. Były w nim pasja, dociekliwość, niekiedy zagubienie, prawda. Ubrany w zieloną kurtkę kontestatorów z lat 70., pełen wątpliwości i pytań, wyrażał zaskakująco współcześnie brzmiące niepokoje. Nie zauważono tej roli (ani spektaklu) na festiwalu Dwa Teatry w Sopocie. Trudno pojąć dlaczego.

ARTUR BARCIŚ (w górę) - jedna z najlepszych ról charakterystycznych sezonu. Talent komiczny Barcisia jest znany, w "Grubych rybach" Bałuckiego w Polonii w reżyserii Krystyny Jandy stworzył aktor brawurowy portret śledziennika Pagatowicza, który przeżywa krótkotrwały etap euforii. Zakamieniały stary kawaler czuje nagle bożą wolę i usiłując dodać sobie animuszu, a to myli krok w tańcu, a to się przewraca, a to dech mu zapiera. Na koniec, kiedy wychodzi na jaw daremność umizgów, w jednej chwili uchodzi z niego całe powietrze i wraca do swej roli hipochondryka i kwękały.

MARIUSZ BONASZEWSKI (bez zmian) - natchniony Wyspiański w "Chryjach z Polską" Wojtyszki (Teatr TV) i powściągliwy, zdyscyplinowany, introwertyczny Syn z "Terminala 7" Norena w Narodowym. Ale w tym samym teatrze i na tej samej małej scenie przy Wierzbowej zawiódł jako rozhulały Jagon w "Otellu" w reżyserii Agnieszki Olsten. Zagrał na granicy ekshibicjonizmu psychicznego, chwilami niepokojący, najczęściej jednak niebezpiecznie naturalistyczny. To powinno być ostrzeżenie dla tego niezwykle utalentowanego aktora. Olsten mu nie służy, poprzednio w "Norze" też nie panował nad emocjami.

AGATA BUZEK (w dół) - tym razem zawiodła ją intuicja. Adaptacja kiepskich utworów Herve Guiberta, francuskiego autora zmarłego na AIDS ("Przyjacielowi, który nie uratował mi życia" - projekt grupy Arteria), nie mogła się udać; jej rola lekarki, chłodnej pocieszycielki umierającego, również okazała się blada. Dobre intencje nie wystarczają.

STANISŁAWA CELIŃSKA (w górę) - jest mistrzynią epizodu, potrafi z niewielu elementów złożyć pełnokrwistą postać. Jako Pani Grubach w "Procesie" we Współczesnym w reżyserii Macieja Englerta sugeruje niewypowiadaną wprost mądrość życiową, emanuje spokojem, którego tak bardzo potrzebuje Józef K.

ANTONINA CHOROSZY (w górę) - jako Zasadnicze Medium Cierpiące w "Burzy" Janusza Wiśniewskiego w poznańskim Teatrze Nowym wytwarza na scenie niepokojącą aurę poematu "Ziemia jałowa". Naoczność jej cierpień i zmysłowych doznań staje się metaforą ludzkiego losu, poniżanej kobiety, spragnionej akceptacji i miłości.

GRZEGORZ DAMIĘCKI (w górę) - dobry sezon w macierzystym Ateneum. Jeszcze jeden Damięcki, który przechodzi do klasy mistrzowskiej, zwłaszcza w aktorstwie psychologicznym. Dwie świetne role: przewrotnego Dana w "Bliżej" Patricka Marbera w reżyserii Marcina Sosnowskiego, który prowadzi ryzykowne gry psychologiczne; zwichrowanego wewnętrznie i pełnego niebezpiecznej agresji Lennny'ego w "Powrocie do domu" Harolda Pintera w reżyserii Barbary Sass; zagrał też z powodzeniem w spektaklu muzycznym "Stacyjka Zdrój" osnutym wokół piosenek Kabaretu Starszych Panów - Damięcki wystąpił tu jako jeden z wykonawców w przezabawnym Kwartecie im. Czastuszkiewicza (w kwartecie miał uczestniczyć też Marian Glinka, ale jego choroba i przedwczesna śmierć sprawiły, że aktorzy występowali jako tercet).

MARCIN DOROCIŃSKI (w dół) - kilka udanych ról filmowych i serialowych zwiodło aktora, który postanowił na scenie pokazać się w stylu filmowo-serialowym. Jego rola muzyka Izzyego w "Lulu na moście" Paula Austera w reżyserii Agnieszki Glińskiej w Teatrze Dramatycznym w Warszawie okazała się bezbarwna i niestrawna jak zakalec. Zgodnie z zasadą "mówimy w kołnierz", aktor mówił niewyraźnie, pozował na macho, a w dodatku omamiony "Tańcem z gwiazdami" usiłował nieporadnie naśladować Gene'a Keliyego z "Deszczowej piosenki".

JAN FRYCZ (w górę) - tytułowy "Iwanow" w Narodowym, postać psychicznie połamana, cierpiąca, a żywa. Frycz poszedł za tekstem, intuicją i klimatem przedstawienia.

PIOTR GARLICKI (w górę) - cyniczny adwokat Huld w "Procesie", uosobienie rozpanoszonej, bezkarnej i bez mała metafizycznej palestry, żyjącej z prawa, ale poza prawem i ponad prawem. Pomoc prawna Hulda sprowadza się do demonstrowanej niemocy - jego ulubionym zajęciem pozostaje wylegiwanie się w łóżku i unikanie klientów, których traktuje z wyniosłością władcy. Zagrać groźną, lepką nijakość to sztuka.

IGNACY GOGOLEWSKI (w górę) jako Konrad w "Żarze" Christophera Hamptona (Narodowy) i Ciaputkiewicz w "Grubych rybach" potwierdził swoje najwyższe umiejętności. W "Żarze" właściwie tylko słuchał, ale jak! Za to w "Grubych rybach" jako przezabawny Ciaputkiewicz pociągał za sznurki (i dał się sam pociągać). Jego łagodno-kwaśne sprzeczki z małżonką, rozczulenie na widok wnuczki, awanturki z "szampitrem" i nieopisana nieporadność, wszystko to złożyło się na wizerunek dziadunia do kochania i przedrzeźniania.

KRZYSZTOF GOSZTYŁA (w górę) - aktor zawsze przykuwający uwagę. Natura obdarzyła go niezwykłą barwą głosu, a on potrafi robić z tego użytek. W prapremierowym spektaklu "Kolaboracji" Ronalda Harwooda w Ateneum przekonująco zagrał kompozytora Richarda Straussa wplątanego w sieć hitlerowskiej polityki kulturalnej. Co więcej, dowiódł, że sztuka konwersacji może nadal skutecznie wybrzmiewać ze sceny. Świetnie partnerował też Ewie Wiśniewskiej i Dorocie Landowskiej w Bergmanowskiej "Sonacie jesiennej" w reżyserii Eweliny Pietrowiak, usuwając się dyskretnie na drugi plan.

JANUSZ GAJOS (w górę) - jako Paweł Kiryłłycz Lebiediew w "Iwanowie" Czechowa w reżyserii Jana Englerta w Teatrze Narodowym po raz kolejny pokazał mistrzowską klasę. Postać pantoflarza z fantazją, safanduły z odruchami serca czystego jak kryształ, świadomego swojej życiowej klęski to rozczulający, pełen finezji portret człowieka, który nie sprostał życiu.

MARCIN HYCNAR (w górę) - znowu odniósł zwycięstwo, po trzech udanych poprzednich sezonach, tym razem jako Marek w "Mroku" Mariusza Bielińskiego w reżyserii Artura Tyszkiewicza na scenie studyjnej Narodowego. Zagrał młodego, dojrzewającego chłopaka, który mimo pozorów normalnych więzi rodzinnych pozostaje obcy wśród innych, omotany niepewnością egzystencji z przejawami wizji schizofrenicznych. Jego poszukiwanie sensu życia, mroczne spętanie świadomości, odsłania wewnętrzne cierpienia człowieka nadwrażliwego. Subtelny portret rozchwianej psychiki, rozpiętej na granicy dwóch światów, koszmaru i rzeczywistości.

JADWIGA JANKOWSKA-CIEŚLAK (w dół) - nieporozumienie w roli Królowej w "Iwonie" wg Gombrowicza w Dramatycznym, rola pozbawiona finezji, w której atutem miało być chodzenie i siadanie na stole (to nowa moda). Kto pamięta Zofię Rysiówną w tej roli, nie może być teraz zachwycony.

JAN JANKOWSKI (w dół) - jako Jan, podtatusiały już amant w "Jabłku" Verna Thiessena w Teatrze Komedia, porusza się ociężale niczym maszyna, a jego największym osiągnięciem jest kilkunastokrotne przeniesienie ławeczki do przodu i do tyłu. A miało być o gwałtownej namiętności.

KAZIMIERZ KACZOR (w górę) - utrzymana w ryzach przyjętej konwencji groteski rola Hipolita w "Pornografii" według Gombrowicza w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Powszechnym w Warszawie przypomniała, że aktor jest (także) specjalistą od rozbawiania. Tym razem rozbawianie podszyte było ironią.

MARIAN KOCINIAK (w górę) - w roli Maksa w "Powrocie do domu" zbudował portret psychologiczny tyrana, złośliwego i niebezpiecznego dla otoczenia starca, który chce nad wszystkimi panować. Z pozoru żałosny, potrafi wyegzekwować swoją władzę.

MIROSŁAW KROPIELNICKI (w górę) - jako Kaliban w "Burzy" Janusza Wiśniewskiego; właściwie tylko epizod, ale postać dla sensu przedstawienia kluczowa. Aktor niczym prezenter z tandetnej rewii, wzorowany na roli Cage'a z "Dzikości serca", snuje groźną, a pozornie lekką opowieść o podporządkowaniu słabszych. Ukazuje groźny urok kiczu, który zniewala i stępia wrażliwość.

DOROTA LANDOWSKA (w górę) - w roli Ewy w "Sonacie jesiennej" próbuje wyrwać się z pułapki nienawiści, jaka wiąże ją silnie z matką. To nienawiść podszyta tęsknotą za miłością, jednak nieosiągalną. Na wierzchu zimna, pod spodem piekło złych i dobrych uczuć.

ANDRZEJ ŁAPICKI (w górę) - jako melancholijno-kpiarski utracjusz i klient u pańskiej klamki Matwiej Siemionowicz Szabelski w "Iwanowie" zachwyca umiejętnością budowania roli "od niechcenia". Cały Łapicki, nieobecny wiele lat na scenie, sprawił wielbicielom swego talentu wspaniałą niespodziankę.

JERZY ŁAPIŃSKI (w górę) - wystąpił w kilku epizodach w "Opowiadaniach dla dzieci" według Singera w reżyserii Piotra Cieplaka w Narodowym, przypominając, że jest mistrzem tworzenia postaci kilkoma kreskami - był m.in. przecudnie rozkapryszonym dzieckiem z wiatraczkiem z miną niewiniątka, ale także przebogatym kupcem, który chce żyć wiecznie i pławi się w piernatach. Inną twarz pokazał jako zdolny do wszystkiego Ivan cicha woda w "Wędrowcu" Conora McPhersona w reżyserii Wojciecha Malajkata w Małym.

SŁAWOMIRA ŁOZIŃSKA (w górę) - dawno w teatrze niewidziana, jako Matka w "Mroku" dała wiarygodny portret kobiety zapobiegliwej, zabieganej i zagubionej w dziesiątkach detali, tak że nie zostaje już czasu na uczucia. Udany powrót.

WIESŁAWA MAZURKIEWICZ (w górę) - również dawno niewidziana na scenie, tym razem w mistrzowskiej roli Doroty Ciaputkiewiczowej w "Grubych rybach" - w każdym detalu doprowadzone do perfekcji studium kobiety z saloniku z kominkiem, strażniczki ogniska i żeby wszystko było, jak zawsze, a więc z odrobiną zrzędliwości ku przestrodze męża.

JANUSZ MICHAŁOWSKI (w górę) - jako kupiec Błock z "Procesu", jedna z ofiar systemu, zastraszony, przystosowany lizus z chytrym, lisim okiem. Stracił prawie wszystko, ale dzięki nieustannym ustępstwom udało mu się przetrwać - ku własnemu zdziwieniu. Co więcej, odnalazł w idiotyzmie walki o przetrwanie sens życia, stał się ofiarą wypielęgnowanej obsesji.

DOROTA POMYKAŁA (w górę) - zachwycająca w roli wdowy w spektaklu "Kobiety w sytuacji krytycznej" w reżyserii Krystyny Jandy w Teatrze Polonia. Jej bohaterka przegrała wszystko, stoi oko w oko z życiem zrujnowanym, ale mimo to odnajduje jeszcze szansę przeżycia nowego uczucia. Ryczący banał, ale uwznioślony interpretacją, w której wzruszenie i czułostkowość sąsiadują z ironią, nawet groteską. Mieszanina piorunująca, ale Pomykale wychodzi to na zdrowie.

MARIUSZ PUCHALSKI (w górę) - natchniony Prospero w "Burzy" w Poznaniu. W aktorstwie Puchalskiego spotykają się wzniosły liryzm, melancholia, ciepło z dystansem i zadumą. Dlatego jego monologi nabierają szczególnego znaczenia, stają się egzystencjalno-metafizyczną spowiedzią. Jako Prospero, wielki mag artysta, który rezygnuje z modelowania świata, pozostaje pełen wątpliwości i niepokoju o przyszłość. To nie jest zwycięstwo, raczej rozczarowanie niemocą.

MAŁGORZATA ROŻNIATOWSKA (w górę) - w roli rzeźniczki Żbrodzkiej w "Ostatnim Żydzie w Europie" demonstruje charakterystyczny dla siebie temperament. To ona walczy o przyszłość i gotowa jest na wszystko, aby zapewnić szczęście swojej córce.

ŁUKASZ SIMLAT (w górę) - jako Dave w "Loretcie" George'a E Walkera w reżyserii Roberta Glińskiego w Teatrze Powszechnym, Kadrowiec w "Metodzie" Jorgiego Galcerana w reżyserii Piotra Łazarkiewicza w Komedii w Warszawie, Rajmund Hitler w "Wyścigu spermy" Macieja Kowalewskiego w reżyserii autora w Teatrze Na Woli - już sama liczba wcieleń imponuje, a w każdym z nich aktor znajduje inne środki do portretowania swoich nieco ciapowatych, połamanych bohaterów. W tym sezonie stał się specjalistą od mężczyzn zagadkowych, a nawet tajemniczych.

PATRYCJA SOLIMAN (w dół) - po błyskotliwej Alinie w "Ślubach panieńskich" w Narodowym w reżyserii Jana Englerta w poprzednim sezonie - teraz przyszły kłopoty. Nijaka, bezbarwna rola tytułowa w "Lulu na moście" i jeszcze słabszy epizod w "Otellu", gdzie jako kurtyzana Bianka upamiętniła się rozmazywaniem lodów na szybie. Obie role strugane toporem.

ANNA SENIUK (w górę) - pełna powściąganej energii Marfa Jegorowna Babakina z "Iwanowa", której do pełnego szczęścia brakuje tylko trochę miłości (pieniądze już ma) i szykownego oblubieńca. Gotowa walczyć o spełnienie marzeń z zaciekłością. Rola charakterystyczna, namalowana zdecydowaną kreską.

KRZYSZTOF STELMASZYK (w górę) - Michał Michajłowicz Borkin z "Iwanowa", daleki krewny tytułowego bohatera i administrator jego majątku, przegrany, ale wciąż pełen nierealnych planów fantasta, który nie chce uwierzyć we własny upadek.

DANUTA SZAFLARSKA (w górę) - tym razem w smakowitym epizodzie jako Nini w "Żarze" ukazała ciepło opiekuńczego ducha. Nudny tekst Hamptona, kiedy pojawiała się przed publicznością, na chwilę przestawał uwierać.

JOANNA SZCZEPKOWSKA (w dół) - po latach przerwy wróciła na deski sceniczne, ale powrót nie okazał się szczęśliwy, najwyraźniej nie dostroiła się do zespołu i grała swoje partie bez względu na partnerów, jakby z innego teatru. Jej Catherine z "Lulu na moście" raziła przesadną egzaltacją.

BORYS SZYC (w górę) - rolą Józefa K w "Procesie" dowiódł wątpiącym, że jest aktorem wielkiej klasy. Odszedł tym razem od charakterystycznego nalotu plebejskiego, widocznego w kilku wcześniejszych wcieleniach, konstruując precyzyjny portret człowieka uwięzionego. Jego Józef K. przechodzi wszystkie fazy "wtajemniczenia" w los, który zawsze kończy się wyrokiem: początkowo zirytowany, potem gniewny, wreszcie osaczony i osamotniony, znikąd nie uzyskuje pomocy. Zmienia się nawet fizycznie, nierówna walka o uwolnienie sprawia, że umiera wcześniej, staje się wrakiem samego siebie, choć walczy do końca.

BEATA ŚCIBAKÓWNA (w górę) - niemal w stylu rapsodycznym jako Matka II w "Terminalu 7" oraz Emilia w "Otellu", bodaj jedyna postać w tym spektaklu, której działania są wewnętrznie spójne - zależna od Jagona, spragniona miłości, usiłuje go zdominować, a na koniec i ona ponosi klęskę.

HENRYK TALAR (w górę) - niemal demoniczny w roli Prezesa w telewizyjnej wersji "Wyzwolenia" Macieja Prusa, w "Wędrowcu" zagrał ociemniałego Richarda, cierpiącego fizyczne katusze, stęsknionego mocnego, męskiego życia, który dręczy całą rodzinę, szantażując swoim kalectwem i wybuchami histerii.

KRZYSZTOF WAKULIŃSKI (w górę) - jako Profesor Szlemiel w "Opowiadaniach dla dzieci" pełen fantazji, nieco gamoniowaty przewodnik po świecie fantazji i pan Lokhart w "Wędrowcu", tajemniczy przybysz z piekła, który aranżuje ekscytującą grę o duszę.

AGNIESZKA WARCHULSKA (w dół) - bardzo widowiskowo duszona jako Desdemona w "Otellu", ale w tym spektaklu bez wyrazu, jeszcze słabiej wypadła w "Kurzu" Magdy Fertacz (oba spektakle w Narodowym), w dużej mierze za sprawą pretensjonalnego, przy pozorach ostrości, tekstu, któremu nie potrafiła nadać wiarygodności.

EWA WIŚNIEWSKA (w górę) - wielka kreacja Charlotty w "Sonacie jesiennej", sławnej pianistki i przegranej matki. Początkowo skryta za szminką i wytrenowanym uśmiechem, na koniec jednak zdemaskowana: za wizerunkiem kobiety sukcesu widać samotną, starzejącą się kobietę. Kreacja ukazująca daremną walkę o podwójne zwycięstwo - w życiu prywatnym i zawodowym.

ADAM WORONOWICZ (w górę) - dwie świetne i diametralnie inne role w warszawskim Teatrze Powszechnym: Witold G. w "Pornografii" i Michael w "Loretcie". Aktor zdumiewająco wszechstronny - w adaptacji Gombrowicza portretuje al-ter ego pisarza, odwołując się do środków groteski i akrobacji (w jaki zadziwiający sposób plącze nogi, siadając w zadumie). W "Loretcie" okazuje się śliskim, obmierzłym, pokątnym donżuanem, którego namolność przyprawia o młodości.

ZBIGNIEW ZAMACHOWSKI (bez zmian) - alkoholik Sharky z "Wędrowca", zmagający się ze swym nałogiem, nieudacznik, który próbuje odnaleźć dla siebie jakąś szansę. Poruszająca rola człowieka na skraju życiowej drogi. Ale w telewizyjnym spektaklu o Jerzym Pawłowskim nawet tak utalentowany aktor jak on nie był w stanie uratować martwego scenariusza.

ZBIGNIEW ZAPASIEWICZ (w górę) - w roli Henrika w "Żarze" dał popis aktorstwa, ale nie uratował przywiędłego tekstu; jako Danforth w "Czarownicach z Salem" nadał spektaklowi wymiar tragedii losu, jego ostatnie słowa ("Powieście ich wysoko. Wszystkich!") zabrzmiały jak memento.

CEZARY ŻAK (w górę) - jako kapitalista Wistowski w "Grubych rybach" daje popis samczej pewności siebie i papuziego samouwielbienia - jak wspaniale obnosi szubę i znosi domniemane karesy, jak władczo wodzi wzrokiem. Wszystko to w konwencji leciutkiego pastiszu, ale tylko sugerowanego, dzięki czemu tworzy postać nieodparcie śmieszną, czyli zadufka wystrychniętego na dudka.

JOANNA ŻÓŁKOWSKA (w górę) - w roli Pani Marii w "Pornografii" nadała postaci nie tylko charakterystyczność, ale stworzyła wokół niej swoistą somnambuliczną przestrzeń - w gruncie rzeczy jej istnienie w powtarzanych bezmyślnie frazach nosiło u spodu nieobecność, zagubienie, bezkształt. Groteska metafizyczna.

Jedynie z trudem możemy to teraz sobie wyobrazić, a przecież urzeczywistni się to i będzie czymś naturalnym: sztuka bez cierpienia, psychicznie zdrowa, nieuroczysta, radośnie ufna, sztuka z całą ludzkością za pan brat...

Thomas Mann, "Doktor Faustus"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji