Artykuły

Nie wystarczy chcieć

Budowa Opery Krakowskiej to klasyczny przykład źle prowadzonej inwestycji publicznej. Niestety - nie jedyny. Znacznie wyższe koszty niż te zapowiadane w trakcie przedstawiania społeczeństwu wielkich wizji i kolejne opóźnienia to bolączka wielu dużych przedsięwzięć - pisze Grzegorz Skowron w Dzienniku Polskim.

Tylko w Krakowie można wskazać linię szybkiego tramwaju, która powinna być gotowa kilka lat temu i kosztować co najwyżej połowę z tego, co obecnie. Nie wolno zapominać o Rynku Głównym, którego dotknęły i opóźnienia, i znaczący wzrost kosztów remontu.

W przypadku ceny za nową operę popełniono wiele błędów. Najpierw władze województwa podawały niczym nieudokumentowane koszty rzędu 20 mln zł, a gdy przetarg wykazał potrzebę 54 mln zł, to przemilczano, że nie ma w niej kosztów wyposażenia gmachu w urządzenia. Dziś cena nowej opery to już ponad 100 mln zł.

Największym błędem był jednak wybór lokalizacji inwestycji. Do dziś pozostaje zagadką, jak udało się uzyskać pozwolenie na budowę dla obiektu na ponad 700 miejsc, przy którym nie zaplanowano ani jednego miejsca parkingowego. Także lokalizacja była jednym z powodów opóźnień, bo wiele miesięcy trwały konserwatorskie uzgodnienia co do zachowania zabytkowej części dotychczasowego gmachu opery. Nie bez znaczenia na wydłużające się terminy miały wpływ niestandardowe elementy architektoniczne, wykonywane na indywidualne zamówienie. Do tego doszła jeszcze afera korupcyjna i bagatelizowanie przez dłuższy czas groźby utraty unijnych dotacji, bo ciągle było dużo czasu na skończenie inwestycji.

Wojewoda małopolski publicznie wyraził zdziwienie, że tak źle przygotowana inwestycja jak budowa Opery Krakowskiej znalazła się na liście projektów współfinansowanych z Unii Europejskiej w latach 2004 - 2006. Obawiam się, że może być jeszcze gorzej, bo na liście inwestycji finansowanych z unijnych dotacji w okresie 2007 - 2013 jest np. spalarnia śmieci w Krakowie, dla której nie ma nawet lokalizacji.

A jak źle przygotowane inwestycje znajdują gwarancje finansowe? Wystarczy chcieć. Tak się dzieje przy każdym uchwalaniu budżetów samorządowych, ale i budżetu państwa, w których rezerwowane są pieniądze na budowy, dla których nie wydano jeszcze pozwoleń, a projekty dopiero są tworzone. Wystarczy chcieć, by inwestycję wpisać do budżetu czy na listę, ale to nie wystarczy, by móc ją zrealizować. A bardzo często politycy uznają, że skoro zdecydowali o finansowaniu opery, linii tramwajowej czy spalarni odpadów, to mogą o tym opowiadać tak, jakby za tydzień mieli przecinać wstęgi przy otwieraniu zrealizowanych obiektów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji