Artykuły

Jubilat Degler

- Ostatnio zbulwersowały mnie niektóre teksty brutalistów i spektakl "Oczyszczeni". Zdecydowanie nie akceptuję tego nurtu we współczesnym teatrze. Wiem, że sztuka musi przekraczać pewne granice, przełamywać stereotypy i naruszać tabu. Ale teatr jest sztuką wyjątkową, bo jego tworzywem są żywi ludzie - mówi prof. JANUSZ DEGLER, który dziś [8 listopada] uroczyście obchodzi swoje 65. urodziny.

Znany wrocławski teatrolog - prof. Janusz Degler - obchodzi dziś uroczyście swoje 65. urodziny. Co prawda urodził się 66 lat temu, ale wielki benefis z tej okazji zajął organizatorom uroczystości więcej czasu, niż się spodziewali

Na początku miejscem świętowania jubileuszu miał być Wrocławski Teatr Współczesny. Nie pomieści jednak wszystkich przyjaciół Pana Profesora, więc impreza została przeniesiona do Teatru Polskiego. Scenariusz wieczoru jest owiany tajemnicą. Wiadomo tylko, że z zabawnymi etiudami na podstawie tekstów Witkacego, w którego twórczości specjalizuje się profesor Degler, wystąpią studenci PWST i aktorzy Wrocławskiego Teatru Współczesnego. Przemówienia dla jubilata wygłoszą m.in.: Krystyna Meissner, dyrektor Teatru Współczesnego, wrocławska radna Barbara Zdrojewska, prof. Zdzisław Latajka, rektor Uniwersytetu Wrocławskiego, prof. Władysław Dynak, dziekan Wydziału Filologicznego UWr, prof. Jan Miodek, dyrektor Instytutu Filologii Polskiej, Adolf Juzwenko - dyrektor Ossolineum, Lech Sokół - przyjaciel jubilata, Paweł Wróblewski, marszałek woj. dolnośląskiego, Rafał Dutkiewicz, prezydent miasta. Całość poprowadzą Teresa Sawicka i Krzysztof Kuliński.

Małgorzata Matuszewska: Panie Profesorze, nie da się świętować Pana urodzin bez rozmowy o teatrze, który - tak myślę - jest dziedziną szczególnie ważną w Pana życiu. Czy wciąż lubi Pan chodzić do teatru?

Prof. Janusz Degler: Oczywiście, bardzo lubię. Ale nieraz tracę ochotę, gdy teatr mnie nudzi, gdy nie ma nic do powiedzenia, gdy brak myśli zastępuje szmirowatą inscenizacją, gdy widzę niechlujstwo w grze.

A czy teatr dziś czymś Pana zaskakuje?

- Tak. Ostatnio zbulwersowały mnie niektóre teksty brutalistów i spektakl "Oczyszczeni". Zdecydowanie nie akceptuję tego nurtu we współczesnym teatrze. Wiem, że sztuka musi przekraczać pewne granice, przełamywać stereotypy i naruszać tabu. Ale teatr jest sztuką wyjątkową, bo jego tworzywem są żywi ludzie. Oburza mnie, gdy widzę, jak reżyser nimi manipuluje, jak brutalnie obnaża ich intymność i bezwzględnie ingeruje w tę niezwykle czułą tkankę, jaką jest wrażliwość aktora jako człowieka, który wobec władzy reżysera jest bezbronny. Pocieszam się tym, że to chwilowa moda, po której nic istotnego nie zostanie.

Piękną książkę opublikowali przyjaciele Pana z okazji Pana urodzin. Pan Różewicz wspomniał rozmowy, które prowadzicie Panowie od lat. Znalazłam też w tym obszernym tomie eseje Pana uczniów o teatrze i nie tylko. Dowiedział się Pan z niego czegoś nowego?

- Jestem bardzo szczęśliwy, że Pan Tadeusz Różewicz opisał nasze rozmowy i spotkania w parku Południowym. Dużo się z nich dowiedziałem i wiele zrozumiałem, bo rozmawialiśmy o różnych sprawach, nie tylko o Witkacym, jego służbie w armii carskiej i przyczynach samobójstwa, ale także o partyzantce, o tym, co się czuje, gdy się idzie do ataku, czym jest strach przed śmiercią i jak można go pokonać. Księgi pamiątkowej jeszcze nie znam, ale jestem pewien, że z każdego tekstu sporo się nauczę. To bardzo miłe uczucie i satysfakcja, gdy uczymy się od swoich uczniów.

Pana Instytut jest właśnie remontowany. To chyba bardzo zdezorganizowało Panu pracę na początku roku?

- W ciągu jednego dnia musieliśmy opróżnić nasze pokoje, wynieść książki, papiery, prace magisterskie, które latami gromadziliśmy. Wynosiliśmy to z moim synem, dr. Guszpitem i osobami, które nam pomagały w pośpiechu, w tumanach kurzu. To przypominało pracę geologa, który odkrywa warstwy ziemi z różnych okresów. Odnajdywałem książki, uważane od lat za zagubione lub pożyczone, zapomniane notatki i materiały, których bezskutecznie szukałem. Od długiego czasu miałem zamkniętą szufladę w biurku, do której zgubiłem klucz. Teraz ślusarze wyłamali zamek, bo wszyscy byli ciekawi, co też ta szuflada skrywa. Znalazłem w niej listy obecności z lat 1972-1975. Widnieją na nich nazwiska dobrze znane: Rafał Augustyn otwiera listę II roku, Stanisław Bereś, Ireneusz Guszpit. Zrobiło mi się żal, że ten pokój, w którym nic się nie zmieniło od tamtego okresu, będzie wyremontowany i straci swój charakter muzealny. Proponowaliśmy nawet, aby uczynić z niego skansen, ale okazało się to niemożliwe i nikt już nie będzie wiedział, w jakich warunkach pracowali profesorowie.

Pana dzieci poszły innymi drogami niż Pan. Zawiodły Pana?

- Dobrze, jeśli dzieci idą własną drogą, choć na pewno na ich wybory ma wpływ atmosfera domu, panujący w nim kult nauki, dostęp do wielkiej biblioteki domowej. Najstarsza córka jest psychologiem, młodsza obroniła pracę doktorską na polonistyce, a syn ukończył archeologię. Interesowała go historia. Być może ta ciekawość zrodziła się pod wpływem rozmów o różnych wydarzeniach historycznych oraz moich opowieści o dramatycznych dziejach naszej rodziny.

Jak duży był wpływ naszych wielkich twórców teatralnych: Jerzego Grotowskiego i Henryka Tomaszewskiego na wrocławską teatrologię?

- Ten wpływ nie był bezpośredni. Proponowaliśmy Jerzemu Grotowskiemu stałą współpracę. Podczas owej przeprowadzki odnalazło się jego pismo z 1979 roku, w którym określa on formy tej współpracy (m.in. aktorzy Teatru Laboratorium mieli prowadzić okresowe staże dla naszych studentów). Niestety, nie doszło do realizacji tego porozumienia, bo nie było ku temu warunków w latach 1980-1981, a potem Grotowski wyjechał z kraju.

Jego idee teatralne wywarły ogromny wpływ na nasze myślenie o teatrze i sztuce aktorskiej. Teatr przed Grotowskim i teatr po Grotowskim to są jednak różne teatry. Nic dziwnego, że nadal fascynuje kolejne roczniki studentów, którzy chcą pisać prace o historii Teatru Laboratorium, o jego przedstawieniach i zdarzeniach z okresu parateatralnego. Teraz ściśle współpracujemy z Ośrodkiem Badań Twórczości Jerzego Grotowskiego, z którym pod koniec listopada organizujemy ogólnopolską sesję teatrologiczną. Henryk Tomaszewski i jego teatr pantomimy są ciągle przedmiotem naszych zainteresowań badawczych. Ostatnio moja magistrantka zebrała wszystkie jego teksty i wywiady. To fascynująca lektura. Chcemy je wydać w książce.

Chyba każdy nauczyciel marzy o tym, żeby wychować sobie swojego ucznia. Czy Pan ma kogoś, kto może szczycić się tym mianem?

- Wypromowałem kilkunastu doktorów, z których kilku zostało już profesorami. Jest wśród nich Karol Smużniak, który napisał kilka książek o teatrze pantomimy, jest Jarosław Komorowski - autor znakomitej pracy o dziejach recepcji "Makbeta" w Polsce. Pisali pod moim kierunkiem swe prace doktorskie Ireneusz Guszpit i Rafał Augustyn oraz przedstawicielki najmłodszego pokolenia: Marta Steiner i Magdalena Gołaczyńska. Byłem promotorem rozpraw Stanisława Beresia i Mirosława Kocura, ale trudno mi uznać ich za swoich uczniów, bo kiedy zaczynali swe prace, byli dojrzałymi badaczami.

Prof. Janusz Degler urodził się w 1938 roku w Sosnowcu. W 1947 roku razem z rodzicami zamieszkał we Wrocławiu. W 1961 roku obronił pracę magisterską napisaną pod kierunkiem prof. Bogdana Zakrzewskiego - "Problem dramatu historycznego w polskiej krytyce lat 1830-1848". Z wrocławską polonistyką związał się 1 stycznia 1962 r. W 1975 r. został kierownikiem Zakładu Teorii Kultury i Sztuk Widowiskowych; tę funkcję pełni do dziś. Jest laureatem wielu nagród, otrzymał też m.in. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Należy m.in. do Kolegium Redakcyjnego serii wydawniczej "Dramat w Teatrze. Teatr w Dramacie", jest szefem komitetu redakcyjnego "Dzieł zebranych Stanisława Ignacego Witkiewicza", autorem ogromnego zbioru monografii, rozpraw, artykułów, recenzji, książek.

Na zdjęciu: okładka książki "Problemy Teorii Dramatu i Teatru. Tom 1 Dramat. ", Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2003

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji