Artykuły

Ostatnie tango i ostatnie tchnienie

"Miłość ci wszystko wybaczy" w reż. Przemysława Wojcieszka w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Niektóre teatry powróciły już z wakacji i grają. Dobrze, bo nie tylko turyści mogą skorzystać z tej okazji, by obejrzeć spektakle, ale i warszawianie mogą w ten sposób nadrobić zaległości. Skorzystałam i ja z tzw. nadrabiania zaległości. Obejrzałam spektakl w Teatrze Polonia z iście wakacyjnym tytułem "Miłość ci wszystko wybaczy", nawiązującym do klimatów przedwojennego kabaretu, a ściślej do samej Ordonki. Ale owe klimaty kończą się na tytule przedstawienia. No i na wysłuchaniu z płyty piosenki Ordonki w trakcie spektaklu.

Ostatnio teatr - być może w poszukiwaniu "niewygranych" jeszcze do cna tematów - przejawia wyraźne zainteresowanie ludźmi starymi jako głównymi bohaterami swoich przedstawień. Wpisanie tematyki związanej ze starością w ramy XXI wieku, którego reklamowe logo brzmi mniej więcej tak: "młodość, uroda, zdrowie, asertywność" - to nie lada problem. Bo - jak widzimy - termin "starość" nie znalazł się w powyższym logo. Żyjemy wszak w epoce, która wyniosła kult młodości i urody na piedestał. Starości zaś pozostało miejsce jedynie gdzieś na obrzeżach. Dobrze, że teatr podejmuje ten temat. Nawet jeśli powodem jest wyłącznie poszukiwanie nowych obszarów tematycznych. Niech tam. Ważne, że jest.

Kiedy się ma dwadzieścia lat, starość jest pojęciem dalekim i jedyne, czego w związku z nią boimy się na przyszłość, to pomarszczonej skóry. Takie zaś problemy jak choroby i starcze niedołęstwo nie zajmują wówczas naszej wyobraźni. Głównym bohaterem spektaklu "Miłość ci wszystko wybaczy" jest stary, osiemdziesięcioletni, samotny mężczyzna chory na raka. Dni pana Kazimierza są dosłownie policzone. Na razie trzyma się jeszcze, jest sprawny, potrafi nawet wejść na stołek, by z górnej półki zdjąć na przykład płyty z ulubionymi tangami czy podnieść górną część tapczanu, aby schować w nim ciastka na później. Nie cieszą go odwiedziny Eryka, pracownika opieki społecznej, którego zadaniem jest doglądanie pana Kazimierza i utrzymywanie czystości w jego mieszkaniu, a zwłaszcza wyszukiwanie "zachomikowanych" nieświeżych ciastek.

Pewnego dnia Eryk przyprowadza młodą, 24-letnią wolontariuszkę Olę, studentkę, która ma się opiekować starym człowiekiem. Ale pan Kazimierz nie życzy sobie tych wizyt. Traktuje ją jak intruza, który wdarł się do jego mieszkania, a zatem do jego intymnego świata, na jego bezpieczną wyspę, gdzie chroni swoją prywatność. Upłynie trochę czasu, nim relacje między panem Kazimierzem i Olą staną się przyjazne. Nie przepada też za lekarzem Kubą, nie za bardzo przejmującym się stanem zdrowia chorego. Cieplej spojrzy nań dopiero wtedy, gdy okaże się, że lekarz jest wielkim miłośnikiem tanga argentyńskiego. Jedynie wizyty Patrycji (o niejasnej wcześniej przeszłości, a obecnie kelnerki z włoskiej cukierni) radują pana Kazimierza.

Wszystkie te relacje głównego bohatera z pozostałymi postaciami, jak również relacje pozostałych bohaterów względem siebie ulegną diametralnej zmianie w miarę rozwoju akcji, czyli wizyt bohaterów w mieszkaniu pana Kazimierza. Bo to on ma być osią sprawczą odmiany losu poszczególnych postaci, które w zetknięciu z tym starym człowiekiem i przy bliższym poznaniu go - niczym za sprawą czarodziejskiej różdżki - zmieniają się na lepsze, jaśniej postrzegają otaczającą ich rzeczywistość i wyraźniej widzą w niej swoje miejsce. Można by i uwierzyć w te nagłe przemiany odbywające się dzięki kontaktowi ze starym, śmiertelnie chorym człowiekiem, którego życie odchodzi, podczas gdy pozostałe postaci to młodzi ludzie, którzy dopiero co weszli w to dorosłe życie i pewnie mają go jeszcze przed sobą na wiele, wiele lat. Ale jednak trudno tak do końca uwierzyć bohaterom w ich przemiany, w ich relacje i w ich prawdziwość. Z wyjątkiem głównego bohatera doskonale granego przez Stanisława Brudnego, prawie rówieśnika pana Kazimierza.

Ten znakomity aktor obdarzył swego bohatera z jednej strony ciepłem, z drugiej zaś pewną zadziornością, krnąbrnością, będącą niezgodą na sytuację, w jakiej się znajduje. W bohaterze Stanisława Brudnego jest z jednej strony smutek starego, chorego człowieka i nostalgia za życiem, które umknęło mu nie wiadomo kiedy, a z drugiej strony swego rodzaju bunt, że to właśnie na niego padło. Jest też w nim - co przecież zupełnie ludzkie - jakby odrobina zazdrości, że ci wszyscy, którzy go odwiedzają, to młodzi, zdrowi, urodziwi ludzie, przed którymi życie stoi otworem i pewnie wiele im zaoferuje. Pięknie i wzruszająco poprowadził swoją rolę Stanisław Brudny. Ileż w tej postaci prawdy. Jest to jednak wyłączną zasługą aktora, a nie kwestii, które zostały dlań napisane. Bo ten dość rwany tekst nie niesie z sobą logicznego umotywowania losu głównego bohatera.

Podobnie zresztą jak kwestie pozostałych postaci. Nie wiemy na przykład, dlaczego Ola przeżywa jakiś dramat. Czyżby była zagubiona? Jeśli tak, to dlaczego? Nie znamy jej sytuacji rodzinnej, widzimy tylko, że przychodzi, coś tam robi i wychodzi. Hanna Konarowska nie przebiła się przez banalny i niewiele mówiący tekst, no i aktorsko nie przekonała widza do postaci. Podobnie jak Monika Fronczek w roli Patrycji zagranej z wielką przesadą ruchu, gestu, niczym sparodiowana pantomima. W tej samej tonacji niepotrzebnego przerysowania jest postać Eryka w wykonaniu Tomasza Kota oraz lekarza Piotra Bobrowskiego, który przebił już zupełnie wszystkich strojeniem min, tembrem głosu, gestykulacją, sposobem bycia i wręcz cyrkową klownadą.

"Miłość ci wszystko wybaczy" to autorski spektakl Przemysława Wojcieszka. Temat i pomysł to dwie rzeczy bez wątpienia interesujące. Szkoda tylko, że tekst zawiódł pod względem dramatycznym, a reżyseria w zakresie dramaturgii także nie pomogła. Jednak spektakl broni się wspaniale zagraną rolą Stanisława Brudnego z przejmującym finałem, gdzie puszczone z płyty, ostatnie już w tym spektaklu tango towarzyszy odejściu bohatera. Stanowi pointę i zarazem metaforyczną granicę między jednym a drugim życiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji