Artykuły

Lekka letnia burza

"Burza" w reż. Adama Opatowicza w Teatrze Polskim w Szczecinie. Pisze Katarzyna Stróżyk w Kurierze Szczecińskim.

Duchy i ludzie, czary i walka o władzę, zemsta i miłość - jednym słowem - "Burza". Jeden z ostatnich dramatów napisanych przez Williama Szekspira zaprezentował premierowo w miniony czwartek zespół szczecińskiego Teatru Polskiego.

Spektakl to kolejna już szekspirowska sztuka (po "Śnie nocy letniej" i "Hamlecie") wystawiana w trakcie Letniego Sezonu Artystycznego w pięknej scenerii dziedzińca Zamku Książąt Pomorskich. W czwartek twórcom szczecińskiej "Burzy" dopisało szczęście - księżyc w pełni i rozgwieżdżone niebo stanowiły wyjątkowo pasujące tło do historii rozgrywającej się na pograniczu snu i jawy.

Jej bohaterowie: Prospero i jego córka Miranda od dwunastu lat mieszkają na wyspie położonej na środku oceanu. Dzięki znajomości magii mężczyzna podporządkowuje sobie Ariela, ducha uwięzionego w drzewie przez wiedźmę. Przy jego pomocy Prospero wywołuje wielką burzę, po której na wyspę trafia grupa mężczyzn, wśród nich - książę Neapolu i jego syn. Rozproszeni rozbitkowie błąkają się po nieznanym sobie terenie, knując przeciwko sobie. Wszystkimi manipulują Ariel i Prospero, realizując plan zemsty tego ostatniego. Prospero bowiem nie jest zwykłym śmiertelnikiem, ale pozbawionym zdradziecko przez brata tronu księciem Mediolanu.

"Burza", mimo dość ponurych w niej epizodów, zaliczana jest do komedii, zatem akcja zmierza do szczęśliwego końca: Prospero może opuścić swoją wyspę i powrócić do ojczyzny, Ariel odzyskuje wolność, a Miranda zakochuje się w synu władcy Neapolu i to, co najważniejsze - z wzajemnością.

Pomimo iż "Burza" nie jest najpopularniejszym szekspirowskim dramatem, na teatralnych scenach gości dość często. Szczecińska wersja, wedle zapowiedzi jej reżysera Adama Opatowicza, miała być historią artysty i procesu tworzenia. Piszę "miała", bo jeśli faktycznie takie było założenie - to w odbiorze jest ono kompletnie nieczytelne. "Burza" Teatru Polskiego to po prostu przyjemna rozrywka na pogodny letni wieczór - pozytywna w wymowie, ale niezmuszająca do żadnych głębszych refleksji. Nie wzbudzają też większych emocji sami, zarysowani w inscenizacji nazbyt powierzchownie, bohaterowie i ich wzajemne, mocno skomplikowane przecież relacje. Jeśli Prospero robi wrażenie niezbyt przejętego zdradą brata, to dlaczego ma ona przygnębiać publiczność? Czy można zatem się dziwić, że ta ostatnia po przedstawieniu dość szybko zebrała się z ławek, tylko raz wywołując zespół do oklasków?

Przy tak skrojonym tekście trudno o wielkie aktorskie kreacje, niemniej wykonawcy głównych ról na pewno nie zawiedli. Największe ożywienie widowni wzbudzali Michał Janicki (Trynkulo) i Jacek Piotrowski (Stefano) jako pijani członkowie książęcej świty, oklaski zbierali także Jacek Polaczek (Prospero) i Marek Żerański (Ariel). Przyjemnie było popatrzeć na Dorotę Chrulską w roli naiwnej młodziutkiej Mirandy i Adama Krawczyka, czyli jej ukochanego Ferdynanda. Szkoda, że tak mało miał do zagrania Sławomir Kołakowski - postać Kalibana, skonfliktowanego z Prosperem ducha wiedźmy, w szczecińskiej "Burzy" pozostawiono daleko w drugim planie.

Artyści Teatru Polskiego poświęcili "Burzę" niedawno zmarłemu Janowi Banusze, wybitnemu scenografowi, autorowi dekoracji i kostiumów do spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji