Artykuły

Ważne są emocje

- W moich recitalach zawsze podstawą były i nadal są tekst i emocje, do tego ciekawa muzyka. A motywacją w przygotowaniu recitalu jest sens tej pracy i zawartość emocjonalna przekazu - mówi EWA BŁASZCZYK, aktorka Teatru Studio w Warszawie.

Ewa Błaszczyk:

Aktorka, znana z wielu ról filmowych, serialowych i teatralnych, z powodzeniem występuje także z recitalami na estradzie. Ostatni nosi tytuł "Nawet gdy wichura" i został zaprezentowany w Ogrodach Pałacu Poznańskiego w Łodzi. Przyjęcie było entuzjastyczne.

Jak często występujesz na estradzie?

- Dosyć często, ale głównie w macierzystym Teatrze Studio w Warszawie. Ostatni recital nosi tytuł "Nawet gdy wichura" i niebawem ukaże się na DVD, CD, do których będzie dołączony film o Fundacji "Akogo?". Całość wydana w postaci książeczki, w której znajdzie się także rozmowa ze mną.

Lubisz recital jako formę wypowiedzi aktorskiej?

- Zawsze lubiłam. Na koncie mam pięć recitali. Do kolejnych włączam niektóre piosenki z poprzednich, inne odpadają, przychodzą nowe. W najnowszym pozostało pięć dawnych piosenek.

W jakim procencie jest to dla ciebie samo śpiewanie, a w jakim aktorstwo?

- W moich recitalach zawsze podstawą były i nadal są tekst i emocje, do tego ciekawa muzyka. A motywacją w przygotowaniu recitalu jest sens tej pracy i zawartość emocjonalna przekazu.

Czym bywasz inspirowana, przygotowując taki program?

- Musi mnie coś zainteresować, zainspirować. Ostatnio zafrapowała mnie twórczość Jacka Kleyffa. Tytułowa piosenka recitalu "Nawet gdy wichura" to jest kawałek jego tekstu. Mam też teksty księdza Twardowskiego z muzyką Jacka Tabęckiego, kawałek Czupiewicz z muzyką Możdżera, niedokończony tekst Agnieszki Osieckiej z muzyką Natalii Iwanowej.

Ile płyt masz na koncie?

- Pięć. Teraz ukaże się szósta. Jej premiera odbędzie się 26 listopada. Na rynku jest także album z serii "Moja kolekcja" ze zbiorem 23 piosenek pochodzących z moich różnych płyt.

Śpiewasz piosenki tych samych autorów, czy sięgasz również po teksty młodych, nieznanych twórców?

- Także i młodych, bo mnie interesuje wszystko, co mną zakręci.

Jakiej muzyki słuchasz prywatnie?

- Lubię muzykę tylko do słuchania (bez tekstu), ale także piosenki, w których wykonawca musi mnie zająć sobą. Nie interesuje mnie, co i jak, tylko emocje zawarte w tym, o czym śpiewa, zburzenie konwenansów. Lubię wykonawców z charyzmą, która zaskakuje i przykuwa uwagę. Musi mieć w sobie to coś, musi śpiewać całym sobą.

W rodzimym Teatrze Studio w Warszawie jesteś bardzo zajętą aktorką?

- Gram w sztuce "Więź", w której partneruje mi Agnieszka Grochowska, w sztuce "Hollyday", w której gram Ritę, kreatorkę mody z Nowego Jorku i recital "Nawet gdy wichura". Na listopad przygotowuję premierę monodramu (...) trzeba się trochę pochylić nad taką pracą. Nie mogę się rozdrabniać.

Nie ma cię także w filmach kinowych...

- Bo nie robi się u nas aż tylu filmów kinowych.

Za to bardzo aktywnie działasz w Fundacji "Akogo?". Czym aktualnie się w niej zajmujesz?

- Koordynacją wszystkiego. Już mamy za sobą pierwszy etap budowy kliniki "Budzik". Na zimę należałoby wejść do środka budynku. Jesienią trzeba mocno podziałać, żeby zebrać potrzebne na to fundusze. Celem fundacji jest pomoc dzieciom po ciężkich urazach mózgu oraz wybudowanie pierwszej w Polsce kliniki wzorca (na 15 łóżek) przy Rehabilitacji Neurologicznej w Centrum Zdrowia Dziecka - Centralnym Szpitalu Klinicznym w Polsce, gdzie trafiają wszystkie najcięższe przypadki.

Stan zdrowia twojej córki Oli poprawił się?

- Ola wróciła do domu po trzech miesiącach pobytu w szpitalach. Miała robioną stabilizację kręgosłupa, ale teraz jest już dobrze. Pozbierała się.

Czy są szanse na jej pełne wyzdrowienie?

- Nie wiem, bo tego nikt nie wie.

Szerzej o tej historii możemy przeczytać w książce "Wejść tam nie można". W jakim nakładzie się ukazała?

- 20 tysięcy egzemplarzy.

Czy ta książka rzeczywiście stała się drogowskazem dla opiekunów dzieci po podobnych urazach, jak Ola Janczarska?

- Nie traktowałam książki jako drogowskaz, chociaż tak to napisano. To raczej chęć pomocy innym i takie sygnały mam od ludzi, którzy po nią sięgają. Monodram, który przygotowuję, w pewnym stopniu też będzie o tym. Ale chciałabym już odejść od takiego tematu.

Przeczytałem, że twoja twórczość to przesłanie, że warto walczyć o swoje życie i mieć nadzieję, że wszystko, co nas spotka, ma sens. Czy ty też tak ją pojmujesz?

- Nie myślę aż tak sztywno, tak pomnikowo o tym, co robię.

Ale przyznasz, że w ciągu kilku minut od tamtego wypadku twoje życie zmieniło się diametralnie?

- Tak, ale nie potrafię tego jednoznacznie określić, tak jak nie wiem, co by było, gdyby wypadek się nie zdarzył. Jest jak jest i ja to przyjmuję.

W internecie piszą, że w związku z tym twoja kariera zeszła na dalszy plan, ale aktywność zawodowa pokazuje, że wcale tak nie jest.

- Oczywiście, że nie zeszła, bardzo dużo robię i to w różnej formie. Tempo pracy u mnie jest wręcz zawrotne.

Z czego cieszę się ja i wszyscy twoi fani w Łodzi.

- Bardzo dziękuję. Za pośrednictwem "Expressu Ilustrowanego" także

za wspaniałe przyjęcie na recitalu w Pałacu Poznańskiego przy ul. Ogrodowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji