Artykuły

Błądzenie w żywiole

10 maja w Teatrze Narodowym odbędzie się długo oczekiwana premiera "Otella" w reżyserii Agnieszki Olsten. O pracy nad spektaklem i błądzeniu w żywiole prawdy opowie Paweł Paprocki, który w tym przedstawieniu wciela się w rolę Rodriga.

Sabina Zygmanowska: Jako młody aktor, który w 2006 roku rozpoczął pracę w Teatrze Narodowym, jak odbiera Pan pracę w takim zespole, pod okiem reżyserki, której dotychczasowe spektakle dość odważnie dotykały problemów współczesnej rzeczywistości?

Paweł Paprocki: Każda kolejna rola, którą gram w Teatrze Narodowym, jest dla mnie swego rodzaju wyzwaniem. Wyzwaniem dla umiejętności, które do tej pory zdobyłem i dla słabości, które chcę i jestem w stanie pokonać. Praca nad Szekspirem z Agnieszką Olsten stanowi ku temu świetną okazję a moje zadanie polega na tym, żeby jej nie przepuścić.

Sabina Zygmanowska: Jak wygląda praca z Agnieszką Olsten, która jest chyba dosyć wymagającą reżyserką?

Paweł Paprocki: Agnieszka dosyć konsekwentnie realizuje własną wizję i w umiejętny sposób stara się pozyskać dla tej wizji energię i wyobraźnię aktorów. Wymagania dotyczą w tym wypadku gotowości do współpracy i pełnego skupienia w trakcie prób. Agnieszka jest wyczulona jak motyl na każdy sygnał, który wychodzi od aktora. ( ekscerpt)Mam poczucie, że każda moja rozmowa z nią, nawet prywatna, pozornie odbiegająca od tematów związanych ze spektaklem, w jakiś sposób ma mnie nakierować na właściwe sensy zawarte w mojej roli. To ciekawe, bo siłą rzeczy każda rozmowa z reżyserem wciela jakiś mój kawałek rzeczywistości w rolę, nad którą pracuję.

Sabina Zygmanowska: Proszę scharakteryzować pokrótce swoja postać.

Paweł Paprocki: Gram Rodriga, szlachcica weneckiego, który zakochuje się w Desdemonie i nie jest w stanie sobie z tą miłością poradzić. Sytuacja Rodryga, to sytuacja kogoś, kto ulokował uczucia w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie. Powiedzmy, sytuacja znana znakomitej większości z nas. Rodrigo szuka więc pomocy u Jagona, który w zamyśle Agnieszki jest dla Rodryga kimś w rodzaju bratniej duszy. Na skutek intrygi rozwijanej przez Jagona, to braterstwo ulega bolesnemu rozerwaniu i jak to zwykle bywa w tragediach Szekspira - ze skutkiem śmiertelnym.

Sabina Zygmanowska: Porozmawiajmy chwilę o relacji, która łączy Pana bohatera i Jagona (od red. granego przez Mariusza Bonaszewskiego). Jagon, w tradycyjnym ujęciu, pokazywany jest jako geniusz zła, makiaweliczna postać, manipulator, który nie ma złudzeń, wykorzystujący ludzi dla swoich celów. Jaki to ma wpływ na tę przyjaźń ?

Paweł Paprocki: Jagon rzeczywiście nie ma złudzeń, co wyrażają słowa wypowiedziane podczas rozmowy z Rodrigiem: "przyjaźń, lojalność nie są dla mnie, ale będę je udawał, aby osiągnąć swój cel i niech mnie Bóg sądzi". W pewnym sensie zwierza się mu, otwiera się przed nim, mówi o sobie jakąś prawdę, pozyskując w ten sposób zaufanie przyjaciela. Dzięki takiemu ujęciu tej relacji mamy Jagona, który jest człowiekiem, a nie jakimś fantastycznym wysłannikiem piekieł. O Jagonie Szekspira wiemy, że jest zły, bo oglądamy go w akcji i słuchamy jego monologów, w których wyjawia swoje zamiary. Proszę pomyśleć: gdyby każdy człowiek wypowiadał na głos swoje prawdziwe zamiary, prawdopodobnie żyłoby się o wiele bezpieczniej. Postawmy się w sytuacji Otella, Cassia, albo Rodriga, dla których Jagon przez prawie całą sztukę jest przyjacielem, mogącym świadczyć bezinteresowną pomoc, a zrozumiemy, że trudno jest wykryć zło w drugim człowieku, dopóki nie odkryje się zła w sobie samym. Ale wracając jeszcze do relacji pomiędzy postaciami Jagona i Rodriga: Rodrigo prosi Jagona o pomoc w zdobyciu Desdemony, na co Jagon mówi: "musisz tylko zrobić to, pójść tam, zabić tamtego, a Desdemona będzie twoja." Jak pisze ks. Józef Tischner w Filozofii dramatu: "Zło grozi i nęci zarazem." Jagon przedstawia Rodrigowi zło różnych zbrodni, których ma dokonać, pod postacią dobra, które w zamian otrzyma.

Sabina Zygmanowska: Co oznacza według Pana dramat percepcji, o którym często mówi się we wzmiankach przedpremierowych?

Paweł Paprocki: Chodzi właśnie o problem który ks. Tischner określa jako "błądzenie w żywiole prawdy". Dobro, które zostało przedstawione jako zło, staje się dobrem fałszywym, nieprawdziwym. Podważana przez Jagona czystość Desdemony prowadzi Otella na manowce i paradoksalnie zaczyna wkrótce świadczyć przeciwko Desdemonie. Stałość Desdemony, która jest w istocie wierna swojemu mężowi, stanowi jaskrawe tło dla dosyć mrocznej przemiany, jaka dokonuje się w Otellu za sprawą intryg Jagona i zaplanowanego przez niego splotu okoliczności, świadczących na niekorzyść Desdemony. Zresztą wątpliwości, które doprowadziły Otella do zabójstwa, ogarniają każdego z nas, ilekroć słyszymy niepochlebną opinię o kimś, kto jest nam bliski. Nie zawsze, ale często rozpoczynamy prywatne śledztwo, mające na celu rozwiać te wątpliwości bądź je potwierdzić i prawie zawsze ponosimy w tym dociekaniu klęskę, bo człowiek póki żyje, zmienia się. I niewykluczone, że Desdemona zdradziłaby męża po kilku latach - przypomnijmy, że w pewnym momencie Otello zastanawia się, co mogłoby być powodem takiej zdrady i, w pewnym sensie, Desdemona przestaje być dla niego żoną "doskonałą", tzn. dozgonnie wierną, już zanim dopuści się zdrady. Nie bez znaczenia jest tutaj także kolor skóry, który oznacza tyle: odmienność - ona też jest jednym z powodów do podejrzeń Otella wobec siebie i wobec swojej białej żony. Odmieniec będzie upatrywał powodów doznanych krzywd właśnie w swojej odmienności.

Sabina Zygmanowska: Jaka jest konwencja tej inscenizacji "Otella"? Czy jest to bardziej klasyczna wersja z pewnymi uaktualnieniami, czy też bardziej przypomina ona wariację szekspirowską, bądź też polemikę z tym, co się dotychczas w "Otellu" przedstawiało? Jak ten współczesny "Otello" mieści się w szerokiej perspektywie?

Paweł Paprocki: Cóż, wydaje mi się że Szekspir jest na tyle aktualny, że nie wymaga żadnego uwspółcześniania, a jedynie pewnej wrażliwości na zawarte w nim pytania i sensy.

Sabina Zygmanowska: Jak się obcuje z tekstem Szekspira, który ze względu na specyficzny styl, rodzaj wiersza, może stawiać pewien opór?

Paweł Paprocki: Dobrze mówiony wiersz nie powinien stawiać żadnego oporu ani u aktora, mówiącego ów wiersz, ani u słuchających go widzów. Tym bardziej wiersz Szekspirowski, który jest bardzo dynamiczny - często na przestrzeni jednego wersu zapisane są dramatyczne napięcia, tak jak to ma miejsce na początku słynnego monologu Hamleta. W jednym miejscu gwałtownie hamuje, roztrząsa jakąś zagadkę bytu, aby za chwilę z impetem popchnąć akcję do przodu. Tekst Szekspira, nawet w tłumaczeniu na inny język, to prawdziwy żywioł.

Sabina Zygmanowska: Sam Szekspir w końcu ma w sobie wiele kontekstów, które możemy odnieść do współczesnego świata. Na zakończenie naszej rozmowy - co młodemu aktorowi daje udział w najnowszej inscenizacji "Otella"?

Paweł Paprocki: Wiele rzeczy ale przede wszystkim nadzieję, że z całej tej dosyć ponurej historii, jaką jest tragedia Otella, największe korzyści wyniosą jej obiektywni świadkowie, to znaczy widownia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji