Artykuły

Warszawa. Gombrowicz w Muzeum Literatury

W wyremontowanych pomieszczeniach Muzeum Literatury zaaranżowano pokaz poświęcony latom młodości i rodzinie Witolda Gombrowicza [na zdjęciu].

Wiadomość zła: inauguracja Muzeum Gombrowicza we Wsoli opóźni się co najmniej do połowy 2009 roku. Dobra wieść: pomieszczenia po zlikwidowanej Księgarni Literackiej przydzielono sąsiadującej z nią instytucji - Muzeum Literatury, w którym otwarto wystawę "Ja, Ferdydurke". To namiastka tego, co zobaczymy w pałacyku wsolskim, przedwojennej siedzibie familii Gombrowicza.

Jolanta Pol, kuratorka ekspozycji i jej aranżer Adam Orlewicz odważnie połączyli epoki, nawiązując do niepokornego ducha "Gombra", który uwielbiał wszelkie mistyfikacje. Ekspozycja jest pełna aluzji do jego postaci, życiorysu i twórczości.

W gablotach (przerobionych z ikeowskich szaf na ubranie!) umieszczone zostały książki napisane przed argentyńską emigracją Witolda bądź nawiązujące do polskich wspomnień. Rolę przewodnika pełnią plansze z fragmentami "Dzienników" i "Testamentu". Przypomnę, że druga z tych pozycji, pierwotnie w 1968 r. opublikowana jako wywiad rzeka udzielony Dominikowi de Roux, wydana ponownie w 1977 roku, okazała się dziełem w pełni autorskim. Gombrowicz sam sobie zadawał pytania i na nie odpowiadał. Jak zwykle pokrętnie. Pokrewna dusza Nabokova, z którym łączyła go też dziwna zbieżność losów.

Prezentacja w Muzeum Literatury przypomina, że był to utalentowany ziemiański syn, skazany na emigrację z przyczyn "niezależnych od siebie". Za symbol tych peregrynacji można uznać walizkę. Pisarz wsiadł z nią 1 sierpnia 1939 roku na pokład transatlantyku "Chrobry" i powrócił po 24 latach. Z innych osobistych pamiątek ocalały fajki, krawaty, laska.Na ścianach - portrety bohatera. Wielokrotnie powiększone, sepiowe zdjęcia z różnych lat: trzylatek w sukieneczce, naburmuszony gimnazjalista, młody gniewny i 35-letni intelektualista.

Przystojna twarz, powtórzona kilkanaście razy, tworzy swoisty "fryz megalomana": ja, ja, ja! Fotograficzne portrety z lat 30. XX w. zestawione zostały z wizerunkami nastolatka. Oczywiste nawiązanie do Józia upupionego przez profesora Pimkę. Gdyby ktoś miał wątpliwość, rozwiewa je plakat Mieczysława Górowskiego do filmu "Ferdydurke". Ale dlaczego w wystroju wnętrza użyte zostały fotele z przezroczystego plastiku - hit, a zarazem klasyka designu autorstwa Philippe'a Starka? Kolejne nawiązanie do powieściowego wątku - toż to obsesja nowoczesności w wersji współczesnych Młodziaków.

W innym pomieszczeniu ustawiono meble ogrodowe z epoki stanisławowskiej. Kolejny stylistyczny melanż zgodny z Gombrowiczowską wizją ojczyzny-synczyzny. Vis-a-vis rokokowego, lakierowanego na biało "kompletu" miały zawisnąć olejne portrety rodziców pisarza oraz jego podobizna pędzla Eliasza Kanarka. Obrazy znajdowały się w rękach dalekich krewnych panów na Wsoli. Obiecali wypożyczyć je na wystawę, lecz zanim do tego doszło, zostały skradzione! Pisarz miał rację, niepochlebnie oceniając rodaków.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji