Artykuły

Demoludy. Dzień trzeci

Na początku nie było chaosu. Chaos był w czwartek - o Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym "Demoludy" w Olsztynie pisze Ada Romanowska z Nowej Siły Krytycznej.

Władimira Pankowa ciąg dalszy. W trzeci dzień "Demoludów" moskiewski teatr SounDrama Studio przedstawił spektakl "Gogol. Wieczory" [na zdjęciu]. To spektakl wizualnie i dźwiękowo niezwykle dopracowany i robiący wrażenie. Nie ma co ukrywać - Pankow to showman i podkreśla to w każdej swojej sztuce. A w "Gogolu" przede wszystkim. To ciąg malowniczych obrazów, które wprawione w ruch i okraszone muzyką tworzą pięknie opakowany produkt. Bo aktorzy SouDramy śpiewają rewelacyjnie. Etniczne melodie ubrane w operową szatę - rozłożone na wiele mocnych głosów i instrumentów - wbijają w siedzenie. W tej kwestii to majstersztyk. Trzeba przyznać, że spektakl również dobrze się ogląda. Pankow to malarz, który maluje gesty i ruchy swoich aktorów. Choreografia dopracowana jest w każdym szczególe, co podkreślają również klimatyczne fale świateł i zasypana workami scenografia. Gdyby zatrzymać aktorów w kadrze - za każdym razem wyszedłby genialnie skomponowany obraz.

Tekst bawi, gra aktorska podkreśla komiczność słów, jednak poszczególne kwestie nie lepią się w całość. Feeria barw i dźwięków wybrzmiewa tu jako główny punkt programu. I jeśli mówić o chaosie, to właśnie w tej kwestii. Ale nie zmienia to faktu, że jest to chaos niezwykle poetycki.

Hałaśliwy chaos to natomiast znak rozpoznawczy drugiej sztuki tego wieczoru - "Podróży poślubnej" wyreżyserowanej przez Iwo Vedrala. Spektakl przyjechał z jeleniogórskiego Teatru Dramatycznego im. Norwida i pokazuje Rosję pełną absurdu, groteski i szaleństwa. Tutaj Rosja wciela się w emigrantkę Maszę - w kolorową, odważną dziewczynę, która dużo pije, lubi ostry seks i skłonna jest oddać życie za kwaszone ogórki. Przyznaje, że w jej żyłach płynie żydowska krew, ale nie wzrusza ją Ściana Płaczu. W monachijskiej dyskotece natomiast poznaje Niemca, za którego wychodzi za mąż. Nie jest im łatwo - on z powodów historycznych nie może się z nią kochać, więc ona poddaje go swoistej psychoanalizie. Wiezie go samochodem przez całe Niemcy w mundurze oficera SS. Koniec w tym przypadku wieńczy dzieło.

Ivo Wedral poprzez tekst Władimira Sorokina ukazuje, że -pomimo upływu czasu - myślenie o Europie wciąż generują dwa znaki: SS i NKWD. Jednak taki wybuchowy zestaw nie wybucha. Śmieszy, bo balansuje na granicy kiczu i absurdu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji