Artykuły

Ryby dobrze przyrządzone

"Grube ryby" w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.

Warszawski Teatr Polonia wyciągnął wnioski z rekordów oglądalności padających, ilekroć Teatr Telewizji powtarza klasyczne inscenizacje komedii Fredry, Bałuckiego czy Gogola - wiernych wobec autora, z wydobytym humorem słownym i sytuacyjnym i w gwiazdorskiej obsadzie. Wedle tego przepisu Krystyna Janda wystawiła "Grube ryby" Michała Bałuckiego: bez udziwnień, a nawet z ostentacyjną staroświeckością. Przedstawienie jest wyjściem naprzeciw widzowi szukającemu tradycyjnej, ale niegłupiej rozrywki, pokazem dawnego teatru i hołdem złożonym rzemiosłu aktorskiemu. Zbieg przypadków powoduje, że tytułowe grube ryby, czyli dwaj bogaci starzy kawalerowie, nabierają przekonania, jakoby pensjonarki: wnuczka Ciaputkiewiczów, w których salonie grywają wieczorami w karty, i jej przyjaciółka upatrzyły ich sobie na mężów. Aktorzy, zwłaszcza Sławomir Orzechowski i Artur Barciś w rolach tytułowych, z wielką przyjemnością wcielają się w zabawne typy, radośnie paradują w perukach, podskakują podczas kontredansa i potrząsają loczkami. Zaś rola Onufrego Ciaputkiewicza wydaje się napisana dla Ignacego Gogolewskiego - siedemdziesięciopięcioletni aktor zachwyca naturalnością i luzem. Świetna jest Wiesława Mazurkiewicz w roli jego żony, studentki szkół teatralnych: Małgorzata Kocik i Justyna Kulik jako pensjonarki, a nawet Krzysztof Kiersznowski niekojarzony dotąd z tego typu repertuarem. Drugiego dna w tym nie ma, ale zabawa - jak najbardziej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji